Film pozwolił uporać się jej z bolesną stratą. "Oczyszczające doświadczenie"
Na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto zadebiutował film, który jest szczególnie ważny dla Billie Lourd, młodej aktorki znanej z nowej trylogii "Gwiezdnych wojen". Produkcja pozwoliła zbliżyć się jej do matki i babci - Carrie Fisher i Debbie Reynolds. Obie legendarne aktorki zmarły w 2016 roku.
W piątek na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto odbyła się premiera filmu w reżyserii Gii Coppoli zatytułowanego "The Last Showgirl". W główne role wcielają się Jamie Lee Curtis, Pamela Anderson oraz Billie Lourd. Lourd, znana z takich produkcji jak serial "Królowe krzyku" czy nowej trylogii "Gwiezdnych wojen", to córka Carrie Fisher i wnuczka Debbie Reynolds.
Młoda aktorka w emocjonalnej przemowie opowiedziała, że realizacja filmu była dla niej oczyszczającym doświadczeniem, które pozwoliło jej lepiej zrozumieć mamę i babcię.
"Płakałam za kulisami, wybaczcie" - przywołuje spotkanie z aktorką przed premierowym seansem Entertainment Weekly.
"Ten film wiele dla mnie znaczy" - mówiła Billie Lourd. "Kiedy spotkałam Gię, rozmawiałam z nią o relacji mojej mamy z babcią. Możliwość zagrania mojej postaci w tym filmie była dla mnie oczyszczająca. Czułam jakby Shelly [postać, w którą wciela się Pamela Anderson - przyp. red.] była moją babcią, a ja grałam moją mamę".
"Bardziej zrozumiałam jaka była moja mama i to było to piękne doświadczenie. Możliwość zagrania tej relacji z Pamelę była darem (...)".
Carrie Fisher, czyli księżniczka Leia z "Gwiezdnych wojen" zmarła 27 grudnia 2016 roku na zawał serca. Miała 60 lat. Jej matka Debbie Reynolds odeszła dzień później - przyczyną śmierci był udar. Bille Lourd miała wtedy 24 lata.
Zobacz też: Gwiazda "Outlandera" w głośnym filmie. Emocjonująca historia o przerwanej karierze