Reklama

Film o tragicznie zmarłym księdzu

""La Ultima Cima" - film dokumentalny o tragicznie zmarłym księdzu, cieszy się olbrzymią popularnością w hiszpańskich kinach. Promocja filmu odbyła się przede wszystkim w internecie: na portalach społecznościowych i religijnych blogach.

Popołudnie jednego z ostatnich dni lipca. 90 osób czeka przed kinem Palafox w sercu Chamberi, jednej z najbardziej konserwatywnych dzielnic Madrytu. Przyszli zobaczyć "La Ultima Cima" ("Ostatni szczyt"), film o proboszczu Dominguezie. Widzowie to przede wszystkim osoby starsze, kilku nastolatków, którym towarzyszy ksiądz i cztery siostry zakonne - szarytki. Pod koniec projekcji burza oklasków i wilgotne oczy.

"Jesteśmy bardzo wzruszone" - mówią siostry po seansie.

Zakonnice, które bardzo rzadko chodzą do kina. Wybrały film dokumentalny, bo polecali go w katolickim radiu "La Cope" i w gazetach, i "generalnie bardzo dobrze o nim mówiono". Kolejka za biletami na następny seans wydaje się jeszcze dłuższa.

Reklama

Dokument Juana Manuela Cotelo wraca do postaci Pablo Domingueza, proboszcza zmarłego podczas zejścia z szczytu Moncayo w Pirenejach w ubiegłym roku, w wieku 42 lat.

Film wszedł do kin 4 czerwca. Sześć tygodni później zobaczyło go ponad 100 tysięcy osób. Aktualnie jest w dalszym ciągu wyświetlany w kilkudziesięciu salach.

Skąd ten sukces? Krytyk filmowy Jeronimo Martin wyjaśnia, że nie chodzi tylko o tematykę religijną.

"Nie wspieram filmu, bo jest katolicki, chodzi o jakość artystyczną" - tłumaczy recenzent katolickiego radia La Cope, Popular TV i "La Gaceta". 82-minutowy obraz przedstawia życie proboszcza, który dla wielu hiszpańskich katolików był wcieleniem nadziei i miłości.

"La Ultima Cima" został oczywiście wypromowany podczas mszy w parafiach i wsparty przez Kościół, ale świetna większość widzów odkryła go w bardziej nowoczesny sposób: dzięki internetowi.

Początkowo Cotelo nie chciał robić dokumentu o kolejnym proboszczu.

"Nagrałem jedną z jego konferencji i chciałem ją po prostu pokazać. Nie planowałem filmu. W końcu, zaczęliśmy improwizować, wyszło z tego 12 wersji... Wiedzieliśmy, że film będzie musiał obronić się przed zaszufladkowaniem jako film religijny" - wspomina reżyser, który zrobił wszystko, żeby nie było stereotypowo.

Dobrano odważną ścieżkę dźwiękową i skonstruowano stronę internetową dla promocji obrazu. W cztery tygodnie million internautów zobaczyło 5 pierwszych minut filmu dostępnych na stronie.

"Zapłaciliśmy 2 tys. euro za stronę. To był nasz największy wydatek. Dodatkowo rozwiesiliśmy 200 plakatów w Madrycie" - mówi reżyser.

W krótkim czasie film zdobył dodatkową widoczność dzięki Facebookowi, blogom i portalom religijnym. Należy się spodziewać, że równie dobrze obraz poradzi sobie, kiedy wyjdzie na DVD.

O proboszczu i filmie już można przeczytać na katolickich stronach we Francji.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ksiadz | film dokumentalny | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy