Reklama

Festiwal w Wenecji 2021: Mniej filmów wyreżyserowanych przez kobiety

1 września rusza kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Podczas poprzedniej edycji tej imprezy w konkursie głównym pokazano osiem filmów wyreżyserowanych przez kobiety. Teraz będzie ich pięć. Dyrektor festiwalu Alberto Barbera tłumaczy przyczyny takiego stanu rzeczy.

1 września rusza kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Podczas poprzedniej edycji tej imprezy w konkursie głównym pokazano osiem filmów wyreżyserowanych przez kobiety. Teraz będzie ich pięć. Dyrektor festiwalu Alberto Barbera tłumaczy przyczyny takiego stanu rzeczy.
Alberto Barbera ze swoją żoną Julią podczas zeszłorocznego festiwalu w Wenecji /Laurent KOFFEL/Gamma-Rapho /Getty Images

"Mówimy o małych różnicach, które mogą pojawiać się przez przypadek. Dwa lata temu mieliśmy dwie reżyserki, w ubiegłym roku osiem. Teraz jest ich pięć. Jeśli spojrzeć przez szerszy pryzmat, odsetek filmów wyreżyserowanych przez kobiety, które zostały zgłoszone w tym roku do festiwalu wynosi 26 proc. W zeszłym roku było to 28 proc., a dwa lata temu 25 proc. Zauważamy ten niewielki spadek, ale uważam, że po prostu pandemia bardziej dotknęła produkcje reżyserowane przez kobiety niż przez mężczyzn. Jestem przekonany, że to chwilowe, bo zwrot w kierunku większej równowagi jest nieunikniony" - tłumaczył Barbera w rozmowie z portalem "Variety".

Reklama

Festiwal filmowy w Wenecji 2021: Dominują wątki kobiece

Podczas wcześniejszej konferencji prasowej dyrektor festiwalu w Wenecji zdradził, że tematyka zgłoszonych filmów jest zdominowana przez wątki dotyczące kobiet. Teraz to potwierdza.

"Nawet w filmach reżyserowanych przez mężczyzn dominuje kobieca tematyka. Są świadomi nie tylko tego, że jest problem w ich traktowaniu, ale i tego, że w społeczeństwie zaczynają one pełnić dominującą rolę. W centrum wielu festiwalowych filmów są kobiety, a przynajmniej dwa z nich opowiadają o przemocy przeciwko kobietom. Z kolei o innych dwóch będą prowadzone dyskusje pod kątem ruchu #MeToo" - stwierdził Barbera.

W rozmowie z dyrektorem pojawia się również temat pandemii COVID-19 i tego, czy obawia się on, że może ona przeszkodzić przebiegowi festiwalu. "Sytuacja nie poprawiła się jakoś znacznie, a na to liczyliśmy. Jestem jednak przekonany, że jesteśmy w stanie przeprowadzić festiwal w całkowitym bezpieczeństwie, tak, jak zrobiliśmy to w ubiegłym roku. Z tą różnicą, że będzie więcej twórców, aktorów i widzów. Będzie wiele kontroli, ale odbędą się w przyjacielskich warunkach. W najgorszej sytuacji powtórzymy ubiegłoroczne rozwiązanie i zapełnimy jedynie połowę miejsc kinowych. Będzie jednak o wiele większa szansa na promowanie nowych filmów" - zapewnia Barbera.

W tym roku w konkursie głównym festiwalu zaprezentowany zostanie polski film "Żeby nie było śladów" wyreżyserowany przez Jana P. Matuszyńskiego. Film o sprawie Grzegorza Przemyka powalczy w Wenecji o Złotego Lwa. Polscy widzowie będą mogli zobaczyć go w kinach już jesienią.

Czytaj więcej:

Nowy film Pedro Almodovara otworzy festiwal w Wenecji

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: festiwal filmowy w Wenecji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy