Farrell nie chciał być wampirem
Colin Farrell wyznał, że na początku nie był pewien, czy chce wziąć udział w najnowszym filmie Craiga Gillespiego "Postrach nocy 3D".
Swoje wątpliwości aktor tłumaczy uwielbieniem dla oryginalnej wersji filmu z 1985 roku.
"Pierwszy raz zobaczyłem 'Postrach nocy' kiedy miałem jakieś jedenaście lub dwanaście lat" - powiedział. "Pokochałem ten film, a przede wszystkim wspaniałego Chrisa Sarandona w roli głównej" - dodał gwiazdor.
Teraz Farrell zajął miejsce swojego idola z dzieciństwa, wcielając się w postać uwodzicielskiego wampira Jerry'ego, który terroryzuje spokojne amerykańskie miasteczko. Jedyną osobą, podejmującą walkę z potworem jest nastolatek Charlie Brewster (Anton Yelchin).
"Nie chcę powiedzieć, że oryginał filmu był świętością, choć może w pewnym sensie tak jest. Był doskonały sam w sobie. Dlatego poczułem się trochę sfrustrowany, kiedy czytając scenariusz Marti Noxon odkryłem, że to naprawdę dobra rzecz i chciałbym wziąć w niej udział" - przyznał irlandzki gwiazdor.
Aktor wyznał ponadto, że początkowo miał wątpliwości co do remake'ów modnych ostatnio filmów o wampirach, a także techniki 3D. Jednak okazało się, że w przypadku "Postrachu nocy" elementy te doskonale się sprawdziły.
"Jest dokładnie tak, jak w oryginalnej wersji, film to połączenie horroru i komedii!" - nie krył radości Farrell.
"Postrach nocy" wszedł na ekrany naszych kin w piątek 2 września.
- Znakomity Colin Farrell bardziej przypomina parodię współczesnych, ''młodzieżowych'' wampirów (na czele z Edwardem Cullenem ze ''Zmierzchu''), niż swój pierwowzór, czyli Chrisa Sarandona, który tutaj pojawia się w zabawnym cameo, tym razem padając ofiarą krwiopijcy - pisze Jacek Dziduszko w recenzji filmu na stronach INTERIA.PL.
Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!