Eryk Kulm przytył 10 kilogramów do roli w filmie "Filip". Poświęcił rok życia
3 marca na ekrany kin trafi nagrodzony Srebrnymi Lwami podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych "Filip" Michała Kwiecińskiego z tytułową rolą Eryka Kulma Jr. (Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego). Na przygotowanie do roli aktor poświęcił ponad rok życia m.in. przytył 10 kilo, nauczył się mówił po niemiecku, tańczyć, stepować i boksować.
Dzięki głównej roli w filmie "Filip" na podstawie powieści Leopolda Tyrmanda, aktor Eryk Kulm Jr zapisze się na stałe w historii polskiej kinematografii. Na ekranie przyciąga wzrok i hipnotyzuje. Trudno uwierzyć, że to jego pierwsza tak znacząca rola.
Jak opowiada reżyser filmu Michał Kwieciński wybór Eryka był dla niego bezdyskusyjny: "Eryk Kulm Jr. był dla mnie kandydatem jedynym i oczywistym. Castingu nie było, bo nie wyobrażałem i nie wyobrażam sobie nadal innego aktora w tej roli. Ma wszystkie cechy Filipa z powieści Tyrmanda. Inteligencję, wdzięk, poczucie humoru, urodę, zna kilka języków, ma wykształcenie muzyczne. Na Instagramie Eryk opisuje siebie: 'Human, Rebel, Clown, Spider-man. Po prostu: Piękny człowiek'. I o takiego aktora w roli Filipa mi chodziło".
Reżyser filmu dodał też, że na przygotowanie się do tej roli Eryk Kulm Jr poświęcił prawie rok swojego życia.
"Musiał nauczyć się całej roli po niemiecku, a tego języka akurat nie znał, wyszlifować francuski, przytyć 10 kg, nauczyć się tańczyć, stepować i boksować. Kiedy stawał się Filipem, nigdzie nie występował, nie brał udziału w zdjęciach. Wyłączył się z życia dla roli w tym filmie" - ujawnił Kwieciński.
Akcja filmu "Filip" rozgrywa się w 1943 roku we Frankfurcie. Tytułowy bohater Filip jest typowym kosmopolitą i niezdolnym do głębszych uczuć uwodzicielem. W Polsce stracił całą rodzinę. Sam będąc w sercu nazistowskich Niemiec, ukrywa żydowskie pochodzenie i niejednokrotnie wymyka się śmierci. Pracuje jako kelner w restauracji ekskluzywnego hotelu i beztrosko korzysta z uroków życia otoczony luksusem, pięknymi kobietami i przyjaciółmi z całej Europy. Jednak gdy wojna zaczyna zbierać krwawe żniwo wśród najbliższych mu osób, ten misternie zbudowany świat, który go otacza, rozsypuje się jak domek z kart...
- "Filip" skrzy się nieoczywistym poczuciem humoru, brawurą Kulma, ale także nietypową postacią tytułowego bohatera. Filip wyłamuje się bowiem z konwencji. Jest antybohaterskim bohaterem, zdroworozsądkowym cwaniakiem, lowelasem i spryciarzem, nuworyszem i patriotą (...) "Filip" jest nade wszystko historią inicjacji, opowieścią o wejściu w dorosłość, o poranieniu dorosłością i o dojrzałości, która zawsze jest bolesna. To również film o sprycie i o chichocie historii - pisał w recenzji dla Interii Łukasz Maciejewski.