"Elvis": Tych scen nie było w filmie. Teraz ujrzą światło dzienne
Od miesięcy trwają spekulacje na temat tego, czy na ekrany trafi dłuższa wersja wyreżyserowanego przez Baza Luhrmanna filmu "Elvis". Wiadomo bowiem, że reżyser zarejestrował wiele dodatkowego materiału, który nie znalazł się w ostatecznej wersji. Wśród tego materiału były sceny koncertów Elvisa Presleya w wykonaniu wcielającego się w jego rolę Austina Butlera. Luhrmann zapowiedział właśnie, że planuje pokazanie widzom tych właśnie koncertowych scen.
"Obserwowanie go podczas tych pełnych koncertów było doświadczeniem nie z tego świata. Dlatego pewnego dnia przygotuję materiał ze wszystkimi takimi właśnie koncertami" - zapowiedział Baz Luhrmann w rozmowie z portalem "IndieWire". Od razu jednak dodał, że będzie to kompilacja ujęć, a nie rozszerzony film.
"Będzie to reżyserski wybór scen, a nie nowa wersja filmu. Istnieje cała masa dodatkowego materiału, która wydłużyłaby film do czterech godzin. Kiedyś go pokażę, ale na pewno nie dziś, ani nie jutro. Austin wykonał te koncerty od początku do końca. Zaśpiewał wszystkie piosenki. Po prostu to zrobił" - powiedział Baz Luhrmann, chwaląc przy okazji odtwórcę roli głównej Austina Butlera.
Reżyser, który był obecny w Nowym Jorku w trakcie poniedziałkowego rozdania nagród Saturn Awards, ujawnił też, jak wyglądało nagrywanie owych koncertowych ujęć. "Mieliśmy wszystkie potrzebne kamery. Nasza operatorka Mandy Walker miała wszystkie potrzebne obiektywy, żeby obraz był dopasowany do tego z lat 60., 70. i 80. ubiegłego wieku. Wszystko było dopracowane" - powiedział.
Wcześniej o koncertowych scenach w "Elvisie" mówił też Butler. "Wychodziłem na scenę, na przykład w Las Vegas, odgrywałem cały koncert, a potem opadała kurtyna, a ja odchodziłem. Za każdym razem publiczność mogła zobaczyć całe przedstawienie" - opowiadał.
Pomysł na stworzenie czterogodzinnej wersji "Elvisa" ujawnił sam Luhrmann. Lepiej rozwinięty miał w niej być wątek głównego bohatera i jego pierwszej dziewczyny, miała się też w niej znaleźć scena odwiedzin Presleya u Richarda Nixona. Reżyser nie wyklucza, że taka wersja może kiedyś ujrzeć światło dzienne, choć nie jest to jedynie kwestia wmontowania wyciętych scen z powrotem do filmu. Każda z nich wymaga pracy w postaci czasochłonnej i kosztownej obróbki obrazu i dźwięku.