Reklama

Dzień Kobiet w kinie? Podpowiadamy, na co warto się wybrać

Premiery aż ośmiu filmów na ekranach naszych kin uświetnią obchodzony ósmego marca Dzień Kobiet. Wśród nich są dwie głośne polskie produkcje: "Biała odwaga" i "Tyle co nic". Nie zabraknie również kandydatów do wręczanych w nocy z niedzieli na poniedziałek Oscarów - dramatu "Strefa interesów" i dokumentu "20 dni w Mariupolu". Propozycją dla najmłodszych widzów jest czwarta część kultowej serii "Kung Fu Panda". Stawkę uzupełniają komedie: włoskie "Lepsze jutro", francuski "Test na teściów" oraz szwedzka "Królowa chaosu".

Premiery aż ośmiu filmów na ekranach naszych kin uświetnią obchodzony ósmego marca Dzień Kobiet. Wśród nich są dwie głośne polskie produkcje: "Biała odwaga" i "Tyle co nic". Nie zabraknie również kandydatów do wręczanych w nocy z niedzieli na poniedziałek Oscarów - dramatu "Strefa interesów" i dokumentu "20 dni w Mariupolu". Propozycją dla najmłodszych widzów jest czwarta część kultowej serii "Kung Fu Panda". Stawkę uzupełniają komedie: włoskie "Lepsze jutro", francuski "Test na teściów" oraz szwedzka "Królowa chaosu".
Sandra Drzymalska w scenie z filmu "Biała odwaga" /Adam Golec /materiały prasowe

Czy ten film wywoła w Polsce burzę? Z pewnością wzbudzi kontrowersje! Nowa produkcja Marcina Koszałki "Biała odwaga" porusza przemilczany dotąd temat kolaboracji części podhalańskich górali z Niemcami podczas II wojny światowej. Jednak "Biała odwaga" to nie tylko Goralenvolk - wątek historyczny przeplata się tu z wątkiem melodramatycznym, ukazując, jak życiowe decyzje wpływają na bieg historii. W głównych bohaterów tej porywającej historii brawurowo wcieli się: Filip PławiakJulian ŚwieżewskiSandra DrzymalskaJakub Gierszał.

Reklama

Akcja "Białej odwagi" rozgrywa się pod koniec lat 30. XX wieku na Podhalu. Utalentowany taternik, potomek znakomitego góralskiego rodu Jędrek Zawrat lubi życie na krawędzi. Gdy się wspina, wybiera najtrudniejsze drogi, gdy kocha gotów jest poświęcić wszystko. Jego wybranką jest piękna Bronka. Jednak na skutek rodzinnej decyzji ręka dziewczyny zostaje oddana starszemu z braci Zawratów, statecznemu i poważnemu Maćkowi. Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy. Na swojej drodze spotyka niemieckiego naukowca i alpinistę Wolframa, który głosi teorię, w myśl której Górale pochodzą od starogermańskiego plemienia Pragotów. Gdy wybucha wojna, Niemcy oferują mieszkańcom Podhala współpracę. Maciej Zawrat wspierany przez wiele wybitnych rodów, zdecydowanie odrzuca tę propozycję. Jednak przekonany przez Wolframa Jędrek, mając nadzieję na odzyskanie ukochanej i ocalenie swojej społeczności przed wojenną zagładą, podejmuje współpracę. Jędrek i Maciej uwikłani w historię, zmuszeni do najtrudniejszych wyborów, kochający tę samą kobietę, staną po przeciwnych stronach sporu, który zdecyduje nie tylko o ich osobistych losach, ale o przyszłości całego regionu.

Debiut Grzegorza Dębowskiego "Tyle co nic" to trzymający w napięciu dramat społeczny osadzony w realiach współczesnej polskiej wsi. Obraz zachwycił krytyków oraz publiczność zeszłorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie otrzymał aż sześć nagród, w tym za najlepszy debiut reżyserski i najlepszy scenariusz. Ponadto grającego główną rolę Artura Paczesnego obwołano najlepszym aktorem, a Agnieszka Kwietniewska zdobyła laur dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Kilka dni temu do listy laurów dla filmu dołączyła również Polska Nagroda Filmowa Orzeł w kategorii: debiut roku.

Grupa rolników organizuje protest pod domem posła, który wbrew wcześniejszym obietnicom, zagłosował przeciwko ich interesom. W wyrzuconym pod jego domem gnoju, znajdują się ludzkie zwłoki. Lider protestu, Jarek, jest na ustach wszystkich jako osoba najbardziej podejrzana, chociaż zmarłym jest jego najbliższy przyjaciel. Mężczyzna rozpoczyna własne śledztwo, które prowadzi go do poznania prawdziwych przyczyn śmierci nieboszczyka, a przy okazji weryfikuje postawy ludzi w jego otoczeniu. Jarek walczy o pamięć o swoim przyjacielu ze światem, który zapomnienie traktuje jak lekarstwo. Jednocześnie chce udowodnić, że życie żadnego człowieka nigdy nie jest warte "tyle co nic".

"Strefa interesów" luźno nawiązuje do głośnej powieści wojennej Martina Amisa z 2014 roku, która opisuje miłość między Rudolfem Hössem i jego żoną Hedwig, z którą miał pięcioro dzieci. Film, w którym główne role zagrali niemieccy aktorzy Christian FriedelSandra Hüller, krytycy nazwali "zatrważającym spojrzeniem na banalność zła" oraz "przerażającym i niezwykle potrzebnym we współczesnych czasach". "Strefa interesów" została nominowana do tegorocznych Oscarów aż w pięciu kategoriach, w tym w tej najważniejszej - najlepszy film. Doceniono również reżyserię i scenariusz adaptowany oraz dźwięk. Produkcja ma również nominację w kategorii "najlepszy film międzynarodowy", w której uchodzi za faworyta do zwycięstwa.

"Strefa interesów" była współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Za reżyserię odpowiada Brytyjczyk Jonathan Glazer ("Sexy Beast", "Under the Skin"). Wszystkie zdjęcia do filmu, których autorem jest Łukasz Żal - zostały zrealizowane w Polsce, z czego ich większa część w Oświęcimiu, przy ścisłej współpracy z Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jego twórcy przeprowadzili szeroko zakrojone, wieloletnie badania historyczne, oparte również na rozmowach przeprowadzonych z mieszkańcami Oświęcimia. Za produkcję filmu po polskiej stronie odpowiada Ewa Puszczyńska, która przyłożyła wcześniej rękę do sukcesów "Idy" i "Zimnej wojny". Inni polscy twórcy zaangażowani w ten projekt to m.in. Joanna Kuś (scenografia), Waldemar Pokromski (charakteryzacja), Małgorzata Karpiuk (kostiumy) i Małgorzata Bereźnicka (kierowniczka produkcji).

"Strefa interesów" ma duże szansę na Oscara za najlepszy film międzynarodowy, a wchodząca również w piątek do polskich kin produkcja "20 dni w Mariupolu" jest faworytem w kategorii: najlepszy dokument. To bezkompromisowy film, którego nie da się zapomnieć: relacja dokumentująca zagładę tytułowego miasta, autorstwa jedynego dziennikarza, który pozostał w nim do końca.

Dzieło Mścisława Czernowa, który z narażeniem życia rejestrował rosyjską napaść i codzienne życie mieszkańców Mariupola, to nie reporterski zapis wydarzeń, ale przeszywający, pełen pasji dokumentalny akt oskarżenia. A jednocześnie pełnoprawne filmowe dzieło, zrealizowane z imponującą formalną dyscypliną. Niewiele filmów ogląda się w takim napięciu - od pierwszych minut aż po finał, ujawnia, w jaki sposób udało się wywieźć ten materiał z okupowanej strefy. Niewielu twórców z taką mocą pokazuje okrucieństwo wojny. Ale Czernow i ekipa nie czynią tego, by szokować. Ich intencją jest pozostawienie świadectwa - i wstrząśnięcie sumieniem świata. Film tylko dla widzów dorosłych.

W 2008 roku nominowany do Oscara "Kung Fu Panda" stał się najbardziej dochodowym filmem animowanym DreamWorks Animation i zapoczątkował franczyzę, która zarobiła na całym świecie ponad 1,8 miliarda dolarów. Na ekrany wchodzi właśnie kolejna odsłona kultowej serii.

Po ostatnich niebezpiecznych przygodach, w których pokonał światowej klasy złoczyńców dzięki swojej niezrównanej odwadze i szalonym umiejętnościom sztuk walki, Po, Smoczy Wojownik zostaje wezwany przez przeznaczenie, aby... dać sobie już spokój. A dokładniej, ma zostać duchowym przywódcą Doliny Spokoju - tak przedstawia się zawiązanie akcji w filmie "Kung Fu Panda 4". Wiąże się z tym kilka oczywistych problemów. Po pierwsze, Po wie tyle samo o duchowym przywództwie, co o diecie paleo, a po drugie, musi szybko znaleźć i wyszkolić nowego Smoczego Wojownika, zanim będzie mógł objąć swoje nowe stanowisko. Co gorsza, do gry wkracza czarodziejka - Kameleona, maleńka jaszczurka, która może zmieniać kształt w dowolne stworzenie, duże lub małe. Po będzie potrzebował pomocy. Znajdzie ją u bystrej lisicy Zhen, której umiejętności okażą się nieocenione. W dążeniu do ochrony Doliny Spokoju przed Kameleoną, ten komediowy duet będzie musiał współpracować. PO odkryje, że przyjaciół można znaleźć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.

Nanni Moretti najbardziej znany jest polskiej widowni jako reżyser nagrodzonego canneńską Złotą Palmą "Pokoju syna". W swym najnowszym dziele zatytułowanym "Lepsze jutro" - autotematycznej komedii nawiązującej do "Osiem i pół" Federico Felliniego - włoski twórca opowiada historię reżysera, któremu towarzyszymy podczas prac nad filmem opowiadającym o reakcji włoskiej partii komunistycznej na wkroczenie radzieckich czołgów do Budapesztu w 1956 roku. O tym, że jest to wybitnie autobiograficzna próba, świadczy obsadzenie siebie samego w głównej roli, spora liczba odniesień do własnej twórczości (z podsumowującym własną karierę finałowym pochodem gwiazd swych filmów) oraz podszyta goryczą refleksja nad stanem współczesnego kina.

Na ekranie oglądamy też stałych współpracowników włoskiego reżysera: Margheritę Buy - w roli żony głównego bohatera, oraz Jerzego Stuhra, któremu przypadła niewielka rola polskiego ambasadora w Rzymie, planującego ślub z o wiele młodszą córką protagonisty Morettiego. "Lepsze jutro" to już trzeci film Morettiego, w którym wystąpił Stuhr. Wcześniej polskiego aktora mogliśmy oglądać w "Kajmanie" i "Habemus papam - mamy papieża". Wystąp w filmie Morettiego to pierwsza kinowa rola Stuhra od 2021 roku, kiedy pojawił się w "Sonacie" Bartosza Blaschkego.

Odliczając dni do wesela i ślubu, Alice i François postanawiają zorganizować wielkie spotkanie swoich, pochodzących z bardzo różnych środowisk rodzin. A przy okazji - namawiają rodziców i przyszłych teściów na wspólne testy DNA. Ich rezultat wprawi wszystkich w osłupienie. Bo czy może być coś gorszego dla konserwatywnego burżuja, niż dowiedzieć się, że nie jest w 100% Francuzem? Albo dla dumnego sprzedawcy samochodów znad Sekwany, że ma on podejrzanie niemieckie korzenie? A to dopiero początek rodzinno-genetycznych kłopotów. Jak się zakończą? Tego będzie można się dowiedzieć, wybierając się do kina na francuską komedię "Test na teściów" Juliena Hervé.

Umysł Joanny - głównej bohaterki norwesko-szwedzkiego komediodramatu "Królowa chaosu" - jest jak świecące wszystkimi kolorami tęczy wesołe miasteczko w szczycie sezonu. Ma 18 lat i aby normalnie funkcjonować, potrzebuje leków na ADHD. Niestety, zasiłek chorobowy ojca ledwo wystarcza na czynsz. Dziewczyny nie stać na leki. Joanna szuka więc pracy, aby zdobyć pieniądze. Jednak jej wewnętrzny chaos bardzo to utrudnia. Na jej drodze przypadkiem staje przebojowa Audrey. Teraz królowa chaosu musi sobie poradzić zarówno z szaleństwem myśli, jak i z budzącym się uczuciem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kinowe premiery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy