"Duchy Inisherin”: Mistrzowskie połączenie śmiechu i makabry
Martin McDonagh zabiera widzów na przejażdżkę emocjonalnym rollercoasterem, bo jak nikt inny potrafi łączyć niewinną komedię z mroczną tragedią, nawet w obrębie jednego dialogu. Oto stylowa mieszanka nastrojów, o której trudno zapomnieć jeszcze długo po seansie. "Duchy Inisherin" od 20 stycznia tylko w kinach.
"Duchy Inisherin" to opowieść o losach dwójki przyjaciół, którzy znają się od kołyski: Pádraica (Colin Farrell) i Colma (Brendan Gleeson). Akcja filmu rozgrywa się na malowniczej wyspie położonej na zachód od wybrzeży Irlandii. Pewnego dnia dalsza przyjaźń mężczyzn staje pod znakiem zapytania, gdy Colm niespodziewanie postanawia ją zakończyć. Zaskoczony Pádraic za wszelką cenę chce zrozumieć co się stało i odzyskać kontakt z dawnym przyjacielem. W jego staraniach wspierają go siostra Siobhán (Kerry Condon) i znajomy młodzieniec o imieniu Dominic (Barry Keoghan). Niestety wszelkie wysiłki Pádraica spełzają na niczym, a niewzruszony Colm jest coraz bardziej zdeterminowany, by zakończyć niechcianą relację. Po rzuconym w desperacji ultimatum Colma następuje seria szokujacych wydarzeń, od których nie ma już odwrotu...
"Duchy Inisherin" to mistrzowskie połączenie śmiechu i makabry, radości i smutku. Film niejednoznaczny i nieprzewidywalny. Pozornie lekki i przyjemny, ale kiedy rozkręca się karuzela drastycznych zdarzeń, to przestaje być wesoło. A kiedy robi się zbyt smutno, to wystarczy jeden dialog lub sytuacja, by wrócić na komediowe tory. I tak właśnie, zmieniając style, toczy się ten intrygujący film, nieustannie zaskakując widza i prowadząc z nim specyficzną grę.
"Jest wielu bohaterów i wiele przeplatających się wątków" - mówi Colin Farrell. "To opowieść o końcu przyjaźni dwóch mężczyzn, jego konsekwencjach i wpływie na lokalną społeczność. Mamy tu niezgodę i szaleństwo, stratę i cierpienie, a po drodze również trochę śmiechu".
"Wielu potrafi mieszać komedię z tragedią, ale McDonagh ma zdolność do przeplatania tych gatunków w obrębie jednej sceny czy nawet kwestii" - twierdzi Barry Keoghan. "Szybkość, z jaką pisane przez niego sceny zmieniają ton, jest dla mnie zdumiewająca" - dodaje Farrell.
"Śmiejesz się, a potem on nagle wrzuca kwestię, która całkowicie cię rozwala. To uczucie: 'przed chwilą się śmiałam, a teraz jestem kompletnie w szoku' - skłania do głębszych przemyśleń. Za jego twórczością stoi prawdziwa inteligencja. Potrafi też świetnie opisać dobro i samotność" - podkreśla Kerry Condon.
Martin McDonagh to mistrz w balansowaniu między komedią a mrokiem. Atmosfera w jego filmach potrafi zmieniać się z zabawnej w bolesną lub smutną, wzruszającą lub poruszającą, w ułamku sekundy. Ale nie byłoby oryginalnych "Duchów Inisherin", gdyby nie wspaniała obsada zdolna wydobyć z tekstu McDonagha całą jego melodyjność oraz humor. Farrell i Keoghan potrafią zamienić swoje twarze w płótna, na których malują się w jednej chwili dziesiątki emocji. Grający na kontrze Gleeson tworzy z kolei postać bezwzględnego stoika, który tylko w nielicznych momentach odsłania delikatniejsze, bardziej liryczne oblicze.
Farrell i Gleeson pracowali już wcześniej z McDonaghiem przy filmie "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj". Wypracowali wtedy własny sposób porozumiewania się, który widoczny jest również w "Duchach Inisherin", choć w kontekście zupełnie innych postaci. Wciąż czuć jednak komediową chemię, która łączy tych aktorów.
Ale specyficzna smutna komedia toczy się nie tylko na pierwszym planie. Na fikcyjnej wyspie Inisherin znajduje się bowiem pub prowadzony przez Jonjo (Pat Shortt), którego najlepszym przyjacielem jest przesiadujący u niego Gerry (Jon Kenny). Obaj znakomicie komentują podupadającą przyjaźń, a następnie spór Pádraica i Colma. "Oni są elementem humorystycznym. Tylko Martin mógł dać tym postaciom komediowe kwestie w tragicznych sytuacjach. To oni są głównymi świadkami tego, co dzieje się między głównymi bohaterami" - tłumaczy producent Graham Broadbent. "Pat jest barmanem, a Jon takim kolegą-asystentem. W pewnym stopniu reprezentują całą społeczność. To ich oczami dostrzegamy wiele humoru i grozy w miarę rozwoju historii" - dodaje sam McDonagh.
Obsada tych ról była sprytnym zabiegiem reżysera oraz odpowiedzialnej za casting Louise Kiely. Shortt i Kenny byli bowiem niegdyś najbardziej znanym w Irlandii duetem komików, występowali jako D'Unbelievables. "Byli świetni, wygłaszając w swoich scenach niewiele znaczące osądy i drobne uwagi, niejako odmierzając czas na wyspie" - twierdzi Farrell.
Efekt jest piorunujący - to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Połączenie nietuzinkowego pomysłu, precyzyjnie wyważonego scenariusza, brawurowej reżyserii i perfekcyjnie dobranej obsady sprawia, że "Duchy Inisherin" to znakomita rozrywka, a zarazem film, który zostaje w człowieku i pracuje jeszcze długo po seansie, ponieważ rozgrywa się na wielu poziomach.