Reklama

Dorota Stalińska: Kobieta z hartowanej stali

"Kobieta z hartowanej stali. Kogo można by nazwać takim przydomkiem w polskiej kinematografii? To określenie pasuje tylko do jednej aktorki i to nie tylko przez zbieżność nazwiska" - pisał o niej "Głos Wielkopolski". Aktorka Dorota Stalińska kończy w czwartek 70 lat.

"Kobieta z hartowanej stali. Kogo można by nazwać takim przydomkiem w polskiej kinematografii? To określenie pasuje tylko do jednej aktorki i to nie tylko przez zbieżność nazwiska" - pisał o niej "Głos Wielkopolski". Aktorka  Dorota Stalińska kończy w czwartek 70 lat.
Dorota Stalińska /Krzysztof Kuczyk /Agencja FORUM

"Dorota Stalińska (...) to prawdziwy wulkan na naszej polskiej scenie, kobieta pracująca, która żadnych wyzwań się nie boi. Jest aktorką, piosenkarką, scenarzystką, producentką, księgową - jak trzeba, kostiumografem. (...) Dzieciństwo i młodość spędziła w Gdańsku i tam realizowała swoje pasje sportowe i teatralne w Staromiejskim Domu Kultury" - pisał w 2010 r. "Głos Wielkopolski".

Stalińska urodziła się 1 czerwca 1953 roku. Studiowała w PWST w Warszawie, studia ukończyła w 1976 r. W tym samym roku wystąpiła w "Człowieku z marmuru" Andrzeja Wajdy - jako fotoreporterka robiąca zdjęcia na Okęciu. W tym samym roku mogliśmy ją również oglądać w "Niedzielnych dzieciach" Agnieszki Holland, gdzie wcieliła się w przyjaciółkę głównej bohaterki.

Reklama

Może zagrać prostą dziewczynę i damę z salonów

Cztery lata później, u Barbary Sass, zagrała dziennikarkę Ewę Bracką w filmie "Bez miłości". Otrzymała za tę rolę nagrodę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. "Bracka, młoda dziennikarka z popołudniowej gazety, podczas jednego z nocnych rajdów reporterskich z milicją trafia do hotelu robotniczego, gdzie robi zdjęcia młodej pijanej dziewczynie, zamieszanej w awanturę. Pisanie drobnych informacji nie zaspokaja ambicji Ewy, pragnie zrobić szybką karierę, 'żyć jak najlepiej i za wszelką cenę'" - tak postać tę opisuje łódzka szkoła filmowa na swoim portalu Filmpolski.pl.

Rok później Stalińska wystąpiła w roli Hanki Ordonówny w biograficznym obrazie "Miłość ci wszystko wybaczy"  Janusza Rzeszewskiego. "Dorota jest to aktorka o ogromnym temperamencie i dużych możliwościach: może równie dobrze zagrać prostą dziewczynę, jak i damę z salonów. A nasz znakomity operator Wiesław Zdort zadba o to, by wizualnie nie odbiegała od pierwowzoru" - ekscytował się Rzeszewski w rozmowie ze "Zwierciadłem".

W 1982 roku Stalińska oglądaliśmy w filmie Barbary Sass "Krzyk", pokazanym na festiwalu w San Sebastian. W "Krzyku" wcieliła się w postać młodej złodziejki z warszawskiej Pragi, Marianny "Perełki", kreując "wycieniowany psychologicznie portret wulgarnej dziewczyny z marginesu".

"Miałam ogromne szczęście, które rzadko dane jest naszym aktorom, że scenariusz ten powstał z myślą o mnie" - wspominała Dorota Stalińska. "Krzyk" to trzeci - po "Bez miłości" i "Debiutantce" wspólny film jej i Barbary Sass. Po raz kolejny aktorka zagrała wyrazistą bohaterkę, współczesną młodą kobietę, ale w tym przypadku, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch, stawką w walce, jaką toczy, nie jest wspinanie się po szczeblach kariery zawodowej, ale nowe życie. Za swą kreację - jedną z najciekawszych kobiecych w polskim kinie lat 80. - Dorota Stalińska została nagrodzona na festiwalach w Gdyni, Koszalinie i San Sebastian, a czytelnicy "Filmu" przyznali jej Złotą Kaczkę.

"Historia niemoralna" Doroty Stalińskiej

Kolejną współpracą Stalińskiej i Sass była "Historia niemoralna" (1990). Wcieliła się w znaną aktorkę, która wraca z zagranicy, gdzie otrzymała nagrodę na prestiżowym festiwalu filmowym. Sukces sprawia, że pozuje na gwiazdę wielkiego formatu i odrzuca rolę w spektaklu telewizyjnym, twierdząc że honorarium jest zbyt niskie. Pomysł na historię burzliwego związku pomiędzy dwiema kobietami, reżyserką i aktorką, wzięty został przez Barbarę Sass z własnych i Doroty Stalińskiej doświadczeń. "Historia niemoralna" zawiera bowiem pewne fakty z biografii obu artystek.

Wkrótce po premierze "Historia niemoralna" wywołała falę dyskusji i polemik. Część krytyków ganiła reżyserkę za zbyt natrętny ich zdaniem autotematyzm. "Taki film można sobie nakręcić prywatnie na kasecie wideo i pokazywać w gronie znajomych" - pisano. Rzeczywiście, film jest daleko bardziej bezkompromisowy niż - też przecież autotematyczne - "Wszystko na sprzedaż" Andrzeja Wajdy. Barbara Sass nie cofa się przed drastycznością, o sprawach intymnych, by nie rzec wstydliwych, mówi głośno i bez ogródek - czytamy w Internetowej Bazie Filmu Polskiego.

"Jeśli ta historia jest niemoralna, to w tym sensie, że trzeba ekspresyjnej Aktorki, która odważyłaby się na odsłonięcie kulisów własnego życia i współpracy z reżyserką po to, by ta, nie pokazując się na ekranie, znalazła materiał do przedrzeźniania własnego losu" - pisała o bohaterkach filmu Monika Talarczyk ["Kwartalnik Filmowy"]. 

Z kolei Paweł Biliński ['Pleograf. Kwartalnik Akademii Polskiego Filmu"] zauważał wyjątkowość dzieła Sass nie tylko na gruncie polskiej kinematografii, nazywając "Historię niemoralną" "fenomenem na szerszą skalę". "W dziejach kina niewiele powstało znaczących utworów autotematycznych wyreżyserowanych przez kobiety, w których ponadto przyjmowano by perspektywę feministyczną. Choćby i z tego względu misterne dzieło Sass (...) zasługuje dziś na rewaloryzację i ponowne odkrycie" - zauważył Biliński.

Pływanie, jazda konna, szermierka

W kolejnych latach Stalińską oglądać można było m.in. w filmach: "Dziewczęta z Nowolipek" (1985, reż. Barbara Sass), "Dekalog, Trzy" (jako pracownica PKP jeżdżąca na deskorolce, 1988, reż. Krzysztof Kieślowski), "Ferdydurke" (1991, reż. Jerzy Skolimowski), "Ryś" (2007, reż. Stanisław Tym).

Teatralnej publiczności artystka znana jest również z monodramu "Zgaga, czyli tragiczne skutki poplątania jedzenia z miłością", który w 1996 r. miał premierę w Teatrze Buffo w Warszawie. Tekst "Zgagi" Stalińska napisała sama (na motywach powieści Nory Ephron). Jest aktorką w tym przedstawieniu, jego reżyserką, producentką, a także autorką kostiumów i scenografii.

Jedna z życiowych pasji Stalińskiej to sport, m.in. pływanie i jazda konna. Aktorka trenowała też szermierkę.

W 2001 r. działalność rozpoczęła Fundacja Doroty Stalińskiej Nadzieja, której cel stanowi podejmowanie i finansowanie działań w celu zapobiegania wypadkom drogowym oraz niesienie pomocy ich ofiarom. "W 1998 r. cudem przeżyłam straszny wypadek na jednej z wylotowych dróg Warszawy w Sękocinie (koło Magdalenki). Na tym skrzyżowaniu wcześniej zginęło bardzo wiele osób i wiele osób zostało okaleczonych. I wtedy przysięgłam Bogu, że skoro mnie ocalił, ja zrobię wszystko, by ocalić innych. Po trzech latach starań w 2001 r. otworzyłam oficjalnie Fundację" - tłumaczyła aktorka.

Kto jest ojcem syna Doroty Stalińskiej?

Dorota Stalińska jest matką aktora i modela Pawła Stalińskiego. Co ciekawe, podobno nikt ze znajomych nie wie, kto jest ojcem mężczyzny. Przyjaciele aktorki żartowali nawet, że to jeden z największych sekretów polskiego show-biznesu.

"Nie wiemy, nikomu nie powiedziała" - opowiadali magazynowi "Rewia".

Dorota Stalińska często nie komentuje doniesień ani spekulacji mediów. W jednym z wywiadów powiedziała szczerze i dosadnie: "Paweł jest cudownie poczętym dzieckiem miłości. Nie wymyśliłam sobie ani nie zaplanowałam samodzielnego macierzyństwa. Tak wyszło. Sama przeszłam przez okres ciąży. Sama zawiozłam się do szpitala, żeby urodzić Pawła, a on nigdy nie był tak bliski śmierci, jak wtedy".

Paweł Staliński poszedł w ślady matki - już jako dziecko grał małe role w serialach. Karierę zrobił jednak w modelingu, a w 2010 roku wziął udział w 12. edycji "Tańca z gwiazdami". Na koncie ma także role  w m.in. w "Barwach szczęścia", "Ojcu Mateuszu", "Wojennych dziewczynach", "W rytmie serca" oraz "Lekarzach"

Paweł Staliński stwierdził na łamach mediów, że nie chce poznać ojca. Nie jest mu to potrzebne.

"Przecież to dla mnie zupełnie obcy facet. Nigdy nie był częścią mojego życia i już nigdy nie będzie! Nie zakładam w tej sprawie żadnego zwrotu akcji" - mówił w wywiadzie.

Dorota Stalińska i Dorota Pomykała jako "Moje stare"

Obecnie aktorkę można zobaczyć w krótkometrażowym filmie "Moje stare", który premierowo pokazywany jest na Krakowskim Festiwalu Filmowym.

Po bijącym rekordy popularności serialu "Kontrola" Natasza Parzymies podejmuje tym razem temat miłości dwóch dojrzałych kobiet w filmie “Moje stare". Bohaterki, w których role wcieliły się ikony polskiego kina Dorota Pomykała i Dorota Stalińska, odnajdują się po 50 latach by wyruszyć w ostatnią wspólną podróż i zawalczyć o dawne uczucie. 

Film opowiada o energicznej Zofii (Dorota Stalińska) i chorej na alzheimera Ani (Dorota Pomykała), które w tajemnicy przed wszystkimi wyruszają w ostatnią wspólną podróż, podczas której zmuszone są zatrzymać się w zajeździe, w którym trwa wesele. Tam do kobiet wracają uczucia sprzed lat. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że poszukuje ich spanikowana córka Ani (Masza Wągrocka), która uważa, że jakaś obca kobieta porwała jej matkę z domu starców.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Stalińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy