Reklama

Dorota Kwiatkowska: Polska aktorka była na szczycie. Dla miłości porzuciła karierę

Cztery dekady temu Dorota Kwiatkowska zapisała się w historii polskiego kina za sprawą głównej roli w filmie "Thais". Po kolejnych głośnych kreacjach gwiazda nagle porzuciła karierę i wyjechała z Polski. Po powrocie nie udało jej się wrócić na szczyt. Aktorka zmarła nagle w 2018 roku. Nigdy nie podano przyczyny jej śmierci, podobnie jak nie wytłumaczono, dlaczego pochowano ją dopiero pół roku później.

Cztery dekady temu Dorota Kwiatkowska zapisała się w historii polskiego kina za sprawą głównej roli w filmie "Thais". Po kolejnych głośnych kreacjach gwiazda nagle porzuciła karierę i wyjechała z Polski. Po powrocie nie udało jej się wrócić na szczyt. Aktorka zmarła nagle w 2018 roku. Nigdy nie podano przyczyny jej śmierci, podobnie jak nie wytłumaczono, dlaczego pochowano ją dopiero pół roku później.
Dorota Kwiatkowska /AKPA

Dorota Kwiatkowska urodziła się 15 września 1957 roku w Warszawie. Była absolwentką warszawskiej PWST. Na początku lat 80. XX wieku występowała w stołecznym Teatrze Powszechnym.

Dorota Kwiatkowska: Skandalizujące role

Na ekranie zadebiutowała w 1978 roku główną rolą w filmie "Akwarele". W kolejnych latach zagrała m.in. w "Widziadle" i "Przeznaczeniu", ale jej najważniejszą rolą pozostała tytułowa Thais w filmie Ryszarda Bera z 1983 roku.

Na casting do udziału w filmie "Thais" namówił ją producent Jerzy Frykowski. Aktorka tak to wspominała w jednym z wywiadów: "W końcu poszłam i zapomniałam o sprawie. Któregoś dnia do Teatru Powszechnego w Warszawie, gdzie zaczęłam grać jeszcze na studiach, wpada rozpromieniony Frykowski z gigantycznym bukietem - było ze 150 róż - i krzyczy rozpromieniony, że gram Thais".

Reklama

Dla miłości porzuciła karierę

Po roli w filmach "Thais" i "Widziadło", w połowie lat 80., wraz z mężem - angielskim kompozytorem, pianistą i dyrygentem Charlesem Rae - aktorka wyjechała z Polski. Najpierw zamieszkała w Londynie, a od 2001 roku jej miejscem na ziemi była Adelajda w Australii.

Gdy po kilku latach przyjechała do Warszawy i spotkała się z kolegą z roku Michałem Bajorem, opowiadała, że powitał ją słowami: "Dorota, nie wyobrażasz sobie, co o tobie mówili taksówkarze". "Mam pojęcie, w końcu grałam kurtyzanę" - odparła.

Aktorka wspominała, że na planie "Thais" miała wypadek. "Podczas kręcenia omal nie straciłam życia. Jedna ze statystek mnie popchnęła. Wpadłam na wazę, pokaleczyłam się strasznie, konieczna była operacja. Nie było chirurga. Omal się nie wykrwawiłam. W końcu po pięciu godzinach operowano mnie na kuchennym stole. Mam dziesiątki szwów - ujawniła aktorka.

Po wyjeździe z Polski aktorka występowała w niewielkich rolach w filmach i serialach.

"Gdy w Londynie odnalazłam się jako aktorka, sporo grałam, w 2001 roku przenieśliśmy się do Australii, do Adelajdy. Miał to być wyjazd na 4-5 lat. Tyle trwa kadencja rektora Akademii Muzycznej" - wspominała.

Poszła w ślady przybranej matki

W 2000 roku aktorka znowu zaczęła pojawiać się w polskich produkcjach. Najpierw gościnnie wystąpiła m.in. w filmach "Prymas. Trzy lata z tysiąca" i "Kameleon".

Potem zagrała w kilku serialach, m.in. "Na dobre i na złe", "Pensjonat pod Różą", "My Baby" czy "Hotel 52". Ostatni raz mogliśmy zobaczyć ją na ekranie w 2017 roku w "Blondynce".

"Nie mogę, rzecz jasna, poświęcić czegokolwiek z życia rodzinnego, które jest mi drogie, na to tylko, by być aktorką, chociaż tak bardzo pragnę grać! Powiem szczerze: po przyjeździe do Adelajdy chciałam znów ułożyć swoje zawodowe życie. A więc od nowa pod górę. Nie mam siły" - mówiła ze smutkiem w "Przeglądzie Australijskim".

Mało kto wiedział, że Kwiatkowska była pasierbicą Ewy Krzyżewskiej, znanej z "Popiołu i diamentu" oraz "Zazdrości i medycyny". Krzyżewska, podobnie jak jej przybrana córka, również porzuciła karierę dla uczucia. Jej miłością życia był ojciec Doroty - Bolesław Kwiatkowski.

"(Dorota) Kochała teatr, kochała film, ale niestety uważała - mam podstawy tak sądzić, że nieco o niej zapomniano. To trochę tak jak niegdyś było w życiu Ewy Krzyżewskiej, obie porzuciły film dla miłości swego życia i spokoju już nigdy nie odzyskały, tak Ewa, jak i Dorota. Pamiętam wspólne spotkanie z przyjaciółmi w restauracji 'U kucharzy', do którego pretekstem były jej 60. urodziny. Niewielkie grono gości, właściciel dwojący się i trojący, aby zadowolić Jubilatkę, a pośrodku, za stołem - samotna Dorotka zdmuchująca świeczki... życia. I znowu nasuwa się porównanie z Ewą, dla której początkowa fascynacja małżeństwem przerodziła się w chęć bycia razem, ale tak naprawdę była to samotność dwojga ludzi spędzana, co prawda w pięknym domu w Andaluzji z wiernym owczarkiem Omarem, ale tylko... samotność" - pisał Jan Krzyżewski, porównując losy obu kobiet.

Pogrzeb pół roku po śmierci

"Lubię naturę i to mnie ratuje. Ale sztuki mi brakuje! Dzika rozpacz po prostu! A jeszcze na dokładkę znajomi w Sydney i Melbourne kpią ze mnie, że w Adelajdzie mieszkam, gdzie nie mam szans na granie w filmie czy w profesjonalnym teatrze" - wyznała Kwiatkowska w "Przeglądzie Australijskim".

Aktorka zmarła nagle 19 grudnia 2018 roku. Nigdy nie podano oficjalnej przyczyny jej śmierci. Aż pół roku czekano, aby ją pochować. Również nie wyjaśniono dlaczego.

Ceremonia pogrzebowa Doroty Kwiatkowskiej ostatecznie odbyła się 7 czerwca 2019 roku. Gwiazda została pochowana w grobie rodzinnym na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Kwiatkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama