"Dom, który zbudował Jack": Najbrutalniejszy film von Triera
"Dom, który zbudował Jack" to podszyty czarnym humorem, długo oczekiwany thriller Larsa von Triera, reżysera "Nimfomanki", "Antychrysta" i "Melancholii". W rolach głównych wystąpili Matt Dillon ("Miasto gniewu"), Uma Thurman ("Nimfomanka", "Kill Bill"), Riley Keough ("American Honey") oraz Bruno Ganz ("Niebo nad Berlinem", "Upadek", "Nosferatu Wampir").
Tytułowy Jack to nowa postać w mrocznym popkulturowym klanie, obok Kuby Rozpruwacza, Dextera czy Hannibala Lectera. Duński reżyser pokazuje kilkanaście lat z życia seryjnego mordercy, który widzi swoje zbrodnie jako mroczne dzieła sztuki. Jaki kształt nada swojej zbrodni doskonałej?
Portretując okrutnego, acz piekielnie inteligentnego zabójcę, Lars von Trier sięga po motywy z malarstwa Francisa Bacona, poezję Williama Blake’a i muzykę wybitnego pianisty Glenna Goulda. Zaprasza widza do udziału w widowisku, które wymaga zarówno mocnych nerwów, jak i otwartej głowy.
Trier nakręcił wiele filmów o dobrych kobietach - tym razem postanowił opowiedzieć o złym mężczyźnie. "Dom, który zbudował Jack" to prowokacyjne, śmiałe, pełne wizualnych pomysłów kino poszukujące odpowiedzi na pytanie o naturę dobra i zła.
Podczas premierowego pokazu nowego filmu Larsa von Triera na majowym festiwalu w Cannes publiczność masowo opuszczała salę kinową.
"Nigdy jeszcze nie widziałem czegoś podobnego na festiwalu filmowym" - napisał na Twitterze recenzent "Variety" Ramin Setoodeh. "Ponad 100 osób wyszło z seansu filmu 'Dom, który zbudował Jack' Larsa von Triera, który zawiera sceny okaleczania kobiet i dzieci. 'To obrzydliwe' - powiedziała jedna z kobiet" - dodał dziennikarz.
Widownia zaczęła opuszczać kino po tym, jak grany przez Matta Dillona bohater wymierzył strzelbę w kierunku dwójki dzieci i z zimną krwią odstrzelił im głowy. "Dlaczego Cannes pozwoliło na seans tego filmu?" - pytał retorycznie dziennikarz.
Publiczność, która znalazła się na seansie filmu von Triera, została ostrzeżona przed pokazem, że dzieło duńskiego reżysera zawiera sceny "sadystycznej przemocy".
- Czekaliśmy na nowy film Larsa Von Triera w napięciu. "Dom, który zbudował Jack" zapowiadał się na skandal, ale mało kto spodziewał się, że reżyser zrobi taki numer. Kiedy po premierze "Melancholii" mówił o zrozumieniu dla Hitlera, canneńscy decydenci wyprosili go z Lazurowego Wybrzeża i zamknęli drzwi festiwalowego pałacu na siedem lat. Kiedy zapanowała zgoda i pozwolono von Trierowi wrócić w blasku fleszy na czerwony dywan, musiał zrobić to na własnych warunkach. I zrobił - pisał z Cannes wysłannik Interii, Artur Zaborski, nawiązując do trwającej 7 lat nieobecności Duńczyka na Croisette.
- W najnowszym filmie [von Trier] podważa wszystko to, co Cannes stara się promować. Jest więc ostry komentarz do #MeToo i Time’s Up, jest zrównanie artysty z mordercą, jest też laurka wysłana do Hitlera. Trudno to wszystko znieść z dwóch powodów - pretensjonalności i nudy - pisze Zaborski.
"W żadnym ze swych dotychczasowych dzieł twórca 'Melancholii' i 'Przełamując fale' nie posunął się tak daleko: przesunął granice zarówno twórczej wolności jak dostępu do stanu własnego umysłu" - czytamy z kolei w portalu Indiewire.
W nowym dziele duńskiego skandalisty w głównych rolach zobaczymy m.in. Matta Dillona i Umę Thurman.
"Wybrałem Matta i Umę, ponieważ nie potrafią czytać" - von Trier przyznał z właściwym sobie sarkazmem. "Było bardzo wielu aktorów, którym wysłaliśmy scenariusz, który powiedzieli, że zrobiliby wszystko, byle tylko móc ze mną pracować. Jednak nie przy tym filmie" - ujawnił Duńczyk.
Dillon wcieli się w seryjnego mordercę, Umie Thurman przypadnie w udziale rola jednej z jego pięciu ofiar. W pozostałych rolach wystąpią: Siobhan Fallon Hogan, Sofie Gråbøl, Riley Keough i Bruno Ganz.
Lars von Trier przyznał w marcu, że "Dom, który zbudował Jack" będzie najbrutalniejszym filmem, jaki nakręcił.
Obraz trafi na ekrany polskich kin 5 października.