Dlaczego Rupert Grint potrzebował przerwy od świata "Harry'ego Pottera"?
Kiedy do kin trafił film "Harry Potter i kamień filozoficzny" Rupert Grint, odtwórca roli Rona Weasleya, miał zaledwie 13 lat. Gdy 10 lat później żegnał się z Hogwartem, przyznał, że koniec przygody z serią była dla niego wyzwalającym doświadczeniem. "Czasem po prostu chciałem robić coś innego" - wyznał. Minęła kolejna dekada, a widownia wciąż widzi w nim wyłącznie "najlepszego kumpla Pottera".
W odróżnieniu od wielu innych młodych aktorów, rodzina Grinta nie jest w żaden sposób związana z szeroko pojętym światem sztuki. Jego ojciec - Nigel jest sprzedawcą, a matka - Jo zajmuje się domem. Aktorskiego bakcyla Rupert złapał w szkole podstawowej, gdzie zaczął chodzić na kółko dramatyczne. Występował wtedy m.in. w takich przedstawianiach, jak "Annie" czy "Grimm Tales", a także miał okazję zagrać w "Piotrusiu Panu".
Kiedy usłyszał o przesłuchaniach do filmowego "Harry'ego Pottera", od razu się zgłosił. Na zdjecia próbne przebrał się za... swoją nauczycielkę aktorstwa i dzięki oryginalnemu pomysłowi dołączył wkrótce do Daniela Radcliffe'a i Emmy Watson.
W adaptacji powieści J.K. Rowling Grint wcielił się w Rona Weasleya, najlepszego przyjaciela tytułowego bohatera.
Biorąc udział w zdjęciach do kolejnych filmów, aktor całe swoje dzieciństwo spędził na planie, jednocześnie dojrzewając wraz ze swoim bohaterem.
"Mierzę swoje życie za pomocą filmów o Harrym Potterze. Są we mnie głęboko zakorzenione. Bardzo trudno jest mi oderwać się od bycia Ronem - czuję, że staliśmy się jedną osobą. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko zaczęło się 20 lat temu. Występowanie w tych filmach zdecydowanie ukształtowało to, kim dzisiaj jestem. Mentalnie zamknąłem ten rozdział, a jednak wciąż mam do czynienia z tym światem" - wyznał Grint w rozmowie z "The Times".
Z kolei w podcaście "Armchair Expert" opowiedział o swoich wspomnieniach z planu "Harry'ego Pottera". Aktor przyznał, że w pewnym momencie dziecięca ekscytacja i radość ustąpiły miejsce zmęczeniu i przytłoczeniu. A samo doświadczenie aktor opisał jako "duszące".
"Przez 10 lat codziennie robiłem to samo" - wspomina gwiazdor.
"Czasem po prostu chciałem robić coś innego, zobaczyć co kryje się dalej. A ta przygoda zdawała się nigdy nie kończyć. Każdego roku wracaliśmy, co przypominało coś w rodzaju 'Dnia Świstaka', ten sam plan, ci sami ludzie. Ale jednocześnie to był wspaniały czas" - podkreślił.
Przyznał też, że choć od premiery ostatniej części serii minęło już ponad 10 lat, on wciąż nie widział wszystkich filmów. "Stale wydaje mi się, że to za wcześnie, chyba nie do końca potrafię temu sprostać" - powiedział.
Aby odreagować dekadę pracy przy "Harry Potterze", aktor kupił furgonetkę z lodami, hodował też świnie i alpaki.
W krótkich przerwach między realizacją kolejnych części serii o małym czarodzieju, Grint grał także w innych filmach. W 2006 roku wystąpił w "Nauce jazdy" - opowieści o nieśmiałym nastolatku (Grint), który nie może dogadać się ze swoją religijną matką (Laura Linney).
Trzy lata później zagrał w thrillerze "Wybuchowy weekend". Wystąpił również w komedii akcji Jonathana Lynna "Dziki cel" (2010) u boku m.in. Billa Nighy'ego, Emily Blunt, Ruperta Everetta i Martina Freemana oraz "Śniegach wojny" (2012), gdzie wcielił się w brytyjskiego pilota podczas drugiej wojny światowej.
W 2017 roku Grint zadebiutował w telewizyjnej produkcji, wcielając się w jedną z głównych ról w serialu "Przekręt" - telewizyjną adaptację kultowego filmu Guya Ritchiego o tym samym tytule. Grint wcielił się Charliego Cavendisha - pochodzącego z bogatej rodziny chaotycznego podrywacza. Aktor jest jednocześnie producentem wykonawczym "Przekrętu".
Oglądaliśmy go także w serialu "The Servant". Jest to opowieść o rodzicach, którzy stracili dziecko. Gorzej przeżyła to matka, która wpadła w depresję. W porozumieniu z psychologiem udaje się jednak znaleźć sposób na poprawienie jest zdrowia psychicznego, tyle że kontrowersyjny. Grint wciela się w serialu "Servant" w postać obrotnego szwagra.
"To prawdopodobnie najgorszy serial, w jakim można wystąpić, gdy niedawno zostało się rodzicem. Drugi sezon nakręciliśmy za dwoma podejściami. Przerwę w kręceniu wymusiła pandemia COVID-19. Przed lockdownem urodziło mi się dziecko, więc na plan wróciłem już jako rodzic. Było to bardzo dziwne i bez dwóch zdań zmieniło moje spojrzenie na wydarzenia przedstawione w serialu. Nigdy wcześniej bym się nad tym nie zastanawiał" - powiedział Grint.
W 2022 roku ponownie spotkał się ze swoimi członkami obsady w specjalnym wydaniu, przygotowanym przez HBO Max z okazji 20. rocznicy "Harry'ego Pottera". Chociaż uważa, że było dla niego za wcześnie na ponowne spotkanie, przyznał, że bycie częścią serii "było naprawdę wyjątkowym doświadczeniem".
"To była dobra okazja, aby przemyśleć wszystko i po prostu powiedzieć, jakie to było szalone. Zawsze miło jest spojrzeć wstecz" - opowiedział.
Jeśli chodzi o ostatnie projekty, Rupert Grint skupił się na mroczniejszych produkcjach. Wystąpił m.in. w serialu "Gabinet osobliwości Guillermo del Toro". Widzowie zobaczyli go też na wielkim ekranie w filmie "Pukając do drzwi".