"Pracowałem już z wieloma reżyserami. Bardzo mi się podobają jego filmy. Nie brakuje tam odniesień do filozofii, humoru, dowcipu, zwrotów akcji, niespodzianek. I wszystko zawsze kręcone jest z rozmachem. (...) Dla niego zagrałbym cień na ścianie. Bez czytania scenariusza" - mówi Gary Oldman o współpracy z włoskim reżyserem Paolo Sorrentino przy "Bogini Partenope". Tylko w Interii przeczytacie, co działo się na planie tej produkcji na pięknej wyspie Capri. Tytuł na ekranach polskich kin od 14 marca.
"Bogini Partenope" to zmysłowa opowieść o kobiecie, która świadoma swojej oszałamiającej urody, nad podziw i uwielbienie mężczyzn przedkłada własną wolność i ciekawość świata. Film wyreżyserował zdobywca Oscara Paolo Sorrentino, twórca tak niezwykłych filmów, jak "Młodość", "Wielkie piękno", "To była ręka Boga" czy "Wszystkie odloty Cheyenne'a".
"Kiedyś, gdy zadano mi jedno z tych trudnych pytań: czym dla ciebie jest świętość, odpowiedziałem instynktownie, że świętością są te momenty w życiu, które na zawsze zostaną w naszej pamięci. Tak narodził się ten film. Dla mnie 'Bogini Partenope' to przede wszystkim film o tym, co święte. O wszystkim, czego pewna kobieta nie zdołała zapomnieć przez siedemdziesiąt trzy lata swojego życia" - opowiada włoski twórca.
Jedną z ważnych ról w filmie zagrał wybitny brytyjski aktor, zdobywca Oscara za najlepszą rolę w "Czasie mroku" - Gary Oldman, mający na swym koncie kreacje w tak znakomitych produkcjach, jak "Dracula", "Leon zawodowiec", "Piąty element", "Mroczny Rycerz", "Mank", "Zodiak" czy "Oppenheimer".
"Gdy ktoś zapytał, z kim chciałbym pracować, stwierdziłem, że obecnie najchętniej z Paolo Sorrentino. (...) Skontaktował się ze mną. (...) Odpisałem, że dla niego zagrałbym cień na ścianie" - opowiada aktor.
Tylko w Interii przeczytacie, co działo się na planie "Bogini Partenope" na włoskiej wyspie Capri.
Oto, jak zaczęła się współpraca Gary'ego Oldmana z Paolo Sorrentino.
"Akurat byłem na Wybrzeżu Amalfitańskim na festiwalu Giacone. Podczas jakiegoś wywiadu padło pytanie, z kim chciałbym pracować. Pracowałem już z wieloma reżyserami. Bardzo mi się podobają jego filmy. Nie brakuje tam odniesień do filozofii, humoru, dowcipu, zwrotów akcji, niespodzianek. I wszystko zawsze kręcone jest z rozmachem. Nie realistycznie, ale bez przekraczania granicy absurdu. Jego filmy nadają na określonej częstotliwości, która do mnie trafia. Wypełnione są pięknymi i wspaniałymi postaciami z wadami. Od zawsze lubię jego filmy" - opowiada Gary Oldman.
"Więc gdy ktoś zapytał, z kim chciałbym pracować, stwierdziłem, że obecnie najchętniej z Paolo Sorrentino. Dodałem, że to raczej niewykonalne, bo robi rzeczy w stylu 'Młodego papieża' i pracuje we Włoszech. Nie ma na to szans. Wypuściłem taką informację i chyba do niego dotarła. Chyba ktoś mu o tym powiedział. Był wtedy na etapie pisania tego filmu. I skontaktował się ze mną. Napisał w mailu, że podobno szanuję jego dzieła, a jemu podobają się moje dokonania. Miałby dla mnie małą, słodką rólkę. Czy byłbym zainteresowany? I chyba odpisałem, że dla niego zagrałbym cień na ścianie. Zagram, co zechce. Bez czytania scenariusza. I tak złapaliśmy więź" - dodaje aktor.
Aktor w filmie gra autentyczną postać, amerykańskiego pisarza Johna Cheevera (1912-1982), nazywanego czasem "Czechowem przedmieść".
"To nie jest jednak film biograficzny. John Cheever to tutaj taki poetycki i romantyczny konstrukt. To John Cheever według Paolo Sorrentino" - stwierdza Gary Oldman.
Zdjęcia kręcono na pięknej, włoskiej wyspie Capri i Oldman był zachwycony, jak wyglądała praca na planie.
"Pierwszego dnia zdjęć musiałem się uszczypnąć. Nie mogłem uwierzyć. Byłem w totalnym szoku. Nie tylko ze względu na Paolo, ale też otoczenie. Sceny były kręcone na Capri. To coś wyjątkowego. (...) Nigdy nie ma okazji, żeby pracować w takim przecudownym otoczeniu. Umieścili wszystkich w hotelu. Tam też robiono nam charakteryzację. Mogłem dosłownie wyjść z łóżka i w dziesięć sekund przejść do pokoju obok, z balkonem i widokiem na morze, gdzie robiono mi makijaż. Coś wyjątkowego. Spędziłem na Capri dziesięć dni" - opowiada aktor.
A jak 67-letni Gary Oldman wspomina współpracę z 28-letnią Celestą Dallą Porta, która gra w filmie "Bogini Partenope" tytułową rolę?
"Byłem w stosunku do niej bardzo opiekuńczy. Jej życie się teraz zmieni. Ostatnio szliśmy na jakiś wywiad. Wysiadaliśmy z samochodu. Rzucili się na nas ludzie po autografy i zdjęcia. Ona spokojnie idzie dalej. Nie wiedzą, kim jest. Teraz się dowiedzą. (...) Nasze relacje wyglądały trochę tak, jak w scenariuszu. Taka paralela. Mam wiele osiągnięć i jestem starszy. Ona jest niewinna i nieświadoma. To jej pierwszy poważny projekt".
Jaki na planie jest Paolo Sorrentino? "Właściwie nie wiem, jaki jest" - mówi wprost Oldman.
"Z Paolo ciekawie się pracuje. Jest tak, jakby dyrygował orkiestrą. Jest bardzo spokojnie, bez hałasu. Zna swoją ekipę, a oni z grubsza wiedzą, czego on może chcieć. Daria, operatorka, to jego szwagierka. Pracuje z siostrą i z żoną. Masz wrażenie, że wchodzisz w rodzinę. Każdy reżyser ma swoje metody pracy. Cała sztuka polega na tym, żeby pasować, jak kawałek układanki. Każdy musi znaleźć sposób, by wpasować się w całość" - wyznaje aktor.
"Nie znam go zbyt dobrze. Mieliśmy kontakt głównie na planie. Mogłem poznać go trochę lepiej na festiwalu w Cannes. To słodki człowiek. Nie odbija mu, jak całej masie innych" - dodaje.
Film "Bogini Partenope" trafi na ekrany polskich kin 14 marca. Dystrybutorem produkcji Paolo Sorrentino jest firma Monolith Films.