Reklama

Danuta Szaflarska: Urodziny jak... pogrzeb

Postanowiła, że nigdy nie braknie jej apetytu na życie. Słowa dotrzymuje.

Wciąż dyskretna i elegancka. Od lat pozytywnie myśląca o przyszłości. O przeszłości wolałaby nie pamiętać. Danuta Szaflarska (98 l.) mile wspomina jedynie wczesne dzieciństwo. Urodziła się w 1915 roku we wsi Kosarzyska, przy słowackiej granicy. Gdy miała 9 lat, zmarł jej tata. Z mamą i bratem zamieszkali wtedy w Nowym Sączu.

Tam trafiła do amatorskiego teatru, którym kierował jej nauczyciel. Mała Danusia nie myślała jednak o aktorstwie. Chciała zostać lekarzem. Studia medyczne były jednak za drogie. Ostatecznie zdobyła indeks Wyższej Szkoły Handlowej w Krakowie. Ten okres wspomina dramatycznie. Na pierwszym roku zachorowała na tyfus i cudem uniknęła śmierci. Kiedy wyzdrowiała, rzuciła szkołę handlową i zdała na aktorstwo w Warszawie. Wtedy zrozumiała, co znaczy bieda. Zdarzało się jej płakać z głodu. W końcu spotkała Jana Ekiera, wybitnego pianistę, który akompaniował studentom. Wzięli ślub, wkrótce na świat przyszła ich córka Maria.

Reklama

Całą okupację przeżyła w Warszawie. Podczas powstania warszawskiego walczyła jako łączniczka. Zaraz po wojnie zagrała w filmie "Zakazane piosenki", a rola Halinki zapewniła jej popularność. Podobnie rola Krysi w komedii "Skarb". Z Jerzym Duszyńskim stworzyli wtedy parę amantów polskiego kina. Wszyscy podejrzewali, że są razem nie tylko na ekranie. Chociaż byli tylko przyjaciółmi, to uporczywe plotki doprowadziły do rozstania pani Danuty z mężem.

Niebawem aktorka związała się z Januszem Kilańskim. Mieli córkę Agnieszkę, ale i to małżeństwo nie przetrwało zbyt długo. - Aktorstwo zagraża trwałości małżeństwa. Mężczyźni nie rozumieją tej pracy, a poza tym są zazdrośni - mówi pani Danuta.

Porażki w życiu prywatnym rekompensowała więc jej praca zawodowa. Do dziś aktorka uznawana jest za jedną z największych dam polskiego kina. I nadal podtrzymuje aktywność zawodową. Jest aktorką Teatru Narodowego, gra w filmach. Mieszka na warszawskiej Starówce. I pewnie tam, za półtora roku, będzie świętować setne urodziny!

- Nie lubię jubileuszy. Bo na urodzinach jest tak samo jak na pogrzebie. Wszyscy mówią o człowieku tylko dobrze. A jubilat siedzi i przyjmuje te hołdy. Albo jest w trumnie. Przecież to nie może być szczere - wyznaje.

Z radością zawsze wraca do Kosarzysk, gdzie się urodziła. Zbudowała sobie domek, w którym najchętniej odpoczywa. - Uwielbiam tam być. Najlepiej sama. Lubię samotność, nie mogłabym mieszkać z kimś. W Warszawie też mieszkam sama, a córki codziennie mnie odwiedzają - mówi.

Pani Danuta wciąż myśli o tym, co będzie. Robi plany, pracuje, gra w teatrze i podróżuje po świecie, bo wiek w niczym jej nie przeszkadza.


KO

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Danuta Szaflarska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy