Reklama

"Danuta Szaflarska była wielką aktorką"

"Była wielką aktorką, ale nie dawała tego do zrozumienia wszystkim naokoło. Opinie o niej - jako o wielkiej aktorce - wynikały z oceny widzów" - powiedział PAP krytyk teatralny Wojciech Majcherek, wspominając zmarłą w niedzielę aktorkę Danutę Szaflarską.

"Była wielką aktorką, ale nie dawała tego do zrozumienia wszystkim naokoło. Opinie o niej - jako o wielkiej aktorce - wynikały z oceny widzów" - powiedział PAP krytyk teatralny Wojciech Majcherek, wspominając zmarłą w niedzielę aktorkę Danutę Szaflarską.
Danuta Szaflarska (1915-2017) /AKPA

"Szaflarska była fenomenem. Myślę, że zadecydował o tym nie tylko fakt, że dożyła tak pięknego wieku i bardzo długo pracowała na scenie - przecież jeszcze w zeszłym roku była szykowana premiera w Teatrze Żydowskim w Warszawie 'Sklepu przy głównej ulicy', według scenariusza słynnego, nagrodzonego Oscarem, filmu, w którym kiedyś grała Ida Kamińska. Danuta Szaflarska miała tę rolę zagrać, ale z powodu choroby premiera została odłożona. Na fenomen Szaflarskiej złożyły się jej cechy osobowościowe w połączeniu z jej umiejętnościami aktorskimi" - powiedział Wojciech Majcherek.

Jak przypomniał, aktorka "popularność zyskała już dzięki swemu pierwszemu filmowi pt. 'Zakazane piosenki' (1946). Zbiegło się w nim to, co w niej najpiękniejsze - jej osobowość, temperament, naturalność i uroda, z jej nieprzeciętnymi umiejętnościami aktorskimi".

Reklama

Nawiązał także do filmowych biografii aktorki, wyreżyserowanych przez Dorotę Kędzierzawską, w których Danuta Szaflarska opowiada o swoim życiu.

"Mówi przede wszystkim o czasach dzieciństwa, młodości" - zauważył Majcherek. "Film kończy się w chwili, gdy dostaje rolę w 'Zakazanych piosenkach'. Jej powojenna praca została przez nią odłożona na bok. Wynikało to być może z tego, że Szaflarska miała dystans do zawodu, który uprawiała. Była wielką aktorką, ale nie dawała tego do zrozumienia wszystkim naokoło. Opinie o niej - jako o wielkiej aktorce - wynikały z oceny widzów, krytyków, ludzi teatru i filmu, którzy z nią współpracowali. Nie robiła wokół siebie szumu, nie zachowywała się jak gwiazda" - wskazał.

"Koleje jej kariery nie były proste. Były czasy, gdy pozostawała na marginesie. Jej artystyczne odrodzenie nastąpiło w latach 90., gdy najpierw odkrył ją ponownie film, a potem powróciła do teatru, do TR Warszawa Grzegorza Jarzyny, gdzie zagrała jedną ze swoich wspaniałych ról w sztuce Doroty Masłowskiej 'Między nami dobrze jest'. Grała też w Teatrze Narodowym. To był jej wielki powrót na scenę, ale zrobiła to wszystko w sposób zupełnie naturalny, niewymuszony. Niestety, nadszedł moment, kiedy musiała się pożegnać, ale w jej przypadku wspaniałe jest, że tak wiele ciepłych uczuć towarzyszyło jej życiu do samego końca" - zaznaczył krytyk.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Danuta Szaflarska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy