Danny Trejo: Spędził w więzieniu aż 11 lat. Dziś znów ma problemy z prawem
Jako aktor debiutował w wieku 41 lat. Wcześniej związany był z grupami przestępczymi, kilkukrotnie siedział też w więzieniu i był uzależniony od narkotyków. Gdy wyszedł, postanowił zmienić swoje życie. Do przemysłu filmowego trafił przypadkiem. Dziś Danny Trejo, jeden z najbardziej znanych aktorów charakterystycznych Hollywood, znów ma kłopoty - jest winien amerykańskiemu urzędowi skarbowemu aż dwa miliony dolarów.
Danny Trejo spędził łącznie 11 lat w więzieniu za rozboje i przestępstwa narkotykowe. Był uzależniony od heroiny i nadużywał alkoholu. Wyszedł na prostą dzięki programowi 12 kroków.
W latach 1966-1968 jego "domem" było więzienie San Quentin, najstarszy tego rodzaju przybytek w Kalifornii. Trafił tam, bo sprzedał narkotyki policjantowi pracującemu pod przykrywką.
Po zamieszkach, podczas których ranni zostali strażnicy, trafił do izolatki. "Byłem pewien, że trafię do komory gazowej, więc pamiętam, że zawarłem umowę z Bogiem, że jeśli przeżyję, zmienię się" - wyznał aktor. O więziennym życiu powiedział to, co wszyscy - że osadzeni dzielą się na drapieżników i ofiary... I zapewnił, że gdyby wtedy był taki mądry, jak dziś, to by nie popełnił błędów.
W murach San Quentin pojawił się ponownie w 1992 roku, ale już jako aktor w ramach pracy nad filmem "Więzy krwi". Na potrzeby tej produkcji filmowcy zajęli cele od C545 to C550. Co znamienne, C550 była tą, w której przed laty zamknięty był Trejo.
"Wchodziliśmy po schodach na plan i z każdym krokiem moje serce biło mocniej. Gdy znaleźliśmy się między czwartym i piątym piętrem, zatrzymałem się. Stałem na tych samych schodach, na których Tyrone (jego znajomy współwięzień) dźgnął mężczyznę, który próbował mnie zabić" - wspominał na kartach autobiografii Trejo.
Po przećwiczeniu swojej sceny Trejo wraz z przyjacielem, którego poznał kiedyś w San Quentin, udał się do celi C550. "Padliśmy na kolana i dziękowaliśmy Bogu za naszą wolność od narkotyków i alkoholu, naszą wolność od więzienia i dziękowaliśmy mu za nasze dzieci i nasze życie. Moje życie zatoczyło wtedy koło" - pisze aktor znany z takich filmów, jak "Gorączka", "Desperado" i "Maczeta".
To wspomnienie jest dowodem na to, jak bardzo pobożnym człowiekiem jest teraz Trejo. "Zawarłem układ z Bogiem w 1968 roku. Powiedziałem: 'Jeśli pozwolisz mi umrzeć z godnością, będę codziennie wypowiadał twoje imię. I zrobię wszystko, co w mojej mocy dla mojego współwięźnia'. Nigdy nie myślałem, że wyjdę z więzienia. I Bóg wypuścił mnie z więzienia. Wyszedłem 23 sierpnia 1969. Muszę powiedzieć, że z Bogiem nic cię nie skrzywdzi. Wszystko jest możliwe. Bez Boga jesteś martwy. I wiem, że byłbym martwy bez wiary, którą mam" - przyznał w rozmowie z telewizją Fox News.
Po wyjściu z więzienia Trejo postanowił zmienić swoje życie. Pomagał innym w walce z nałogiem narkotykowym. Gdy w 1985 roku nastolatek, którego był opiekunem, zadzwonił do niego i poprosił o wsparcie, ten zaraz do niego pojechał. Jego wychowanek przebywał na planie filmu "Uciekający pociąg" Andrieja Konczałowskiego. Gdy Trejo pojawił się na miejscu, z powodu swoich blizn i tatuaży od razu zwrócił uwagę ludzi z produkcji. Jeden z nich spytał, czy "potrafiłby zachowywać się jak więzień". "To była jedna z najzabawniejszych rzeczy, jakie usłyszałem w życiu. Byłem w każdym więzieniu w tym stanie" - wspomina aktor.
Podczas jednego z dni zdjęciowych do Trejo podszedł Eddie Bunker - były więzień, a teraz konsultant filmowy i scenarzysta. Obaj byli w San Quentin w tym samym czasie. Bunker pamiętał, że Trejo boksował - a właśnie potrzebowali kogoś, kto mógłby trenować grającego jedną z głównych ról Erica Robertsa. Trejo był sceptyczny. "Mam już pracę. Płacą mi 15 dolarów za udawanie więźnia". "Za to dostaniesz 320 dolarów dziennie" - odparł Bunker. "Jak mocno mam go pobić" - zaraz spytał Trejo. Niedługo później Konczałowski zdecydował, że trener pojawi się w jednej ze scen. Tak oto zaczęła się jego kariera aktorska.
W kolejnych latach Trejo pojawiał się w kilku filmach rocznie. Ze względu na jego wygląd twórcy chętnie proponowali mu małe role przestępców lub zabójców. Gdy miał pracować jako konsultant przy "Gorączce" (1995), wpadł na Michaela Manna, z którym nakręcił kiedyś miniserial "Wojny narkotykowe". Reżyser zaprosił go do pokoju i powiedział, że "chce mu przedstawić gości, z którymi będzie pracował". Trejo spotkał tam Roberta de Niro, Ala Pacino, Vala Kilmera i Jona Voighta. Tam też dowiedział się, że zagra jedną z ról w filmie.
Trejo często współpracuje ze swoim kuzynem, Robertem Rodriguezem. Wspólnie nakręcili dziesięć filmów, w tym "Desperado", "Od zmierzchu do świtu" i cztery części "Małych agentów". To Rodriguez zaoferował mu pierwszą w jego karierze rolę główną. W 2010 roku Trejo walczył z przestępcami jako Maczeta.
"Maczeta" był na początku dowcipem - jednym z fałszywych zwiastunów, jakie pojawiły się przed filmem "Grindhouse". Ten zrobił jednak takie wrażenie na widzach, że ci zaczęli domagać się pełnego metrażu. Także Trejo naciskał na kuzyna, by nakręcili ten film. Rozentuzjazmowany dzwonił do niego o każdej porze dnia i nocy, by podzielić się swoimi pomysłami. Gdy zaspany Rodriguez spytał, czemu ten musi go budzić i czy nie może wysłać SMS-a, Trejo odpowiedział: "Maczeta nie wysyła SMS-ów".
Rodriguez w końcu dał się przekonać. Gdy aktor Chris Cooper otrzymał kopię scenariusza "Maczety", odmówił udziału w filmie. "To najgłupsza rzecz, jaką czytałem" - mówił później. Proponowaną mu rolę rasistowskiego senatora zagrał ostatecznie Robert de Niro.
Po premierze "Maczety" Rodriguez od razu rozpoczął prace nad jego sequelem. "Maczeta zabija" wszedł do kin w 2013 roku. Wystąpili w nim między innymi Mel Gibson, Lady Gaga i Antonio Banderas. Film nie powtórzył jednak sukcesu swojego poprzednika.
Trejo do dziś gra w filmach, często kilkunastu rocznie. Uwielbia to co robi, a aktorzy lubią z nim współpracować. Chociaż zwykle występuje w rolach groźnych zabójców, prywatnie ma opinię jednego z najmilszych ludzi w Hollywood.
"Maczeta" jest nie tylko aktorem. Gdy jego kariera filmowa nieco przygasła, został restauratorem, u którego stołuje się m.in. Marilyn Manson. Ten przedstawił go muzykom Slayera. Trejo zagrał w kilku teledyskach tego zespołu, choć przyznaje, że tak naprawdę nie lubi heavy metalu. Ceni za to muzykę Beatlesów - od czasu, gdy w 1968 roku usłyszał "Hey Jude". Poznał tę piosenkę w więzieniu - jej dźwięki dobiegały z radia strażnika. "W więzieniu zawsze jest hałas, a w tym momencie zapadła cisza" - wspomina. "A gdy w więzieniu robi się cicho, to nie jest dobry znak. Chwilę po tym ruszyliśmy, w totalnym szale! Ta piosenka była tak piękna, warta tych zamieszek" - powiedział.
W ostatnich miesiącach Trejo znalazł się w tarapatach finansowych. Tak dużych, że złożył wniosek o bankructwo. Nie jest bowiem w stanie zapłacić kary, jaką nałożył na niego fiskus, za to, że przez lata składał, nieprawidłowe - jak twierdzi przez pomyłkę, zeznania podatkowe.
Aktor jest winien amerykańskiemu urzędowi skarbowemu 2 mln dolarów, do czego przyznał się w rozmowie serwisem TMZ.
Ten dług wziął się stąd, że przez lata nieświadomie, a przynajmniej tak się usprawiedliwia, składał nieprawidłowe zeznania podatkowe, stosując zbyt wiele odliczeń od dochodu. Wcześniej zdarzało mu się nawet umieszczać w tej kategorii zabiegi pielęgnacyjne psów. Aktor nie jest w stanie zebrać 2 mln dolarów, dlatego ubiega o upadłość konsumencką.
78-latek zawnioskował o taki typ bankructwa, funkcjonujący w amerykańskim prawie, który nie zakłóciłby działania jego kilku projektów biznesowych. W aglomeracji Los Angeles aktor prowadzi sieć restauracji z meksykańskim jedzeniem Trejo's Tacos oraz pączkarnię Trejo's Coffee & Donuts. Ma nadzieję, że w przyszłym roku będzie już wolny od długów.
Kariera aktorska gwiazdora kojarzonego z "Desperado", "Maczetą" i "Gorączką" nieco zwolniła w ostatnich latach. Pocieszeniem dla Trejo możny być natomiast to, że w 2021 r. doczekał się swojej figury woskowej w hollywoodzkiej filii "Madame Tussauds".