Daisy Ridley o życiu po "Gwiezdnych wojnach"
Po angażu do "Gwiezdnych wojen" życie Daisy Ridley zmieniło się diametralnie, a kariera nabrała rozpędu. Anonimowa niegdyś aktorka z miejsca zyskała międzynarodową sławę. Jak to wpłynęło na jej poczucie własnej wartości?
Kiedy w 2015 roku Daisy Ridley została obsadzona w roli Rey w filmie "Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy", nagle z młodej, mało znanej aktorki, pracującej na co dzień w Wielkiej Brytanii, zmieniła się w światowej sławy gwiazdę. Później pojawiła się jeszcze w "Ostatnim Jedi", a już niedługo będziemy mogli oglądać ją w najnowszej odsłonie kultowej sagi zatytułowanej "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie" w reżyserii J.J. Abramsa.
Teraz, gdy jej czas w "Gwiezdnych wojnach" prawdopodobnie dobiega końca, Ridley jest gotowa, aby rozpocząć kolejny rozdział swojej kariery. Jak udział w trzech częściach kultowej sagi zmienił jej życie i postrzeganie świata? "Kiedy stajesz się częścią takiego fenomenu, świat zaczyna wydawać ci się w pewien sposób mniejszy. To fascynujące współtworzyć coś, co tak łączy ludzi. Gdy promujemy film, jeździmy do różnych krajów, ale wszędzie są podobne reakcje, podobne oczekiwania. To sprawia, że wszystko wydaje się bardziej dostępne" - wyznaje Ridley w rozmowie z "Variety".
Rola w "Gwiezdnych wojnach" była niewątpliwie kamieniem milowym w karierze 27-letniej aktorki. Jak sama przyznaje, udział w produkcji diametralnie zmienił jej życie i wpłynął na poczucie własnej wartości. "Uczę się lubić siebie. Zaczynam czuć, że jestem w miejscu, w którym być powinnam. Pomogła mi praca z ludźmi, dzięki którym czułam się na planie dobrze i bezpiecznie. Czuję, że mogę wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię" - wyznała. I dodaje, że zostanie hollywoodzką gwiazdą nigdy nie było jej ambicją. "To jest mi obce. Chcę być po prostu aktorką. Brać udział w dobrych produkcjach i pracować ze wspaniałymi ludźmi" - podsumowuje.
Grana przez Ridley postać, Rey, zostaje nagle wciągnięta w wir zdarzeń, które mają kluczowe znaczenie dla przyszłości całej galaktyki. Z biegiem czasu będzie musiała odkryć własne miejsce w świecie. Biorąc pod uwagę doświadczenia związane z udziałem w produkcji, aktorka przyznaje, że utożsamia się ze swoją bohaterką. "Musiałam zrozumieć, że jestem częścią tej historii. Na początku miałam wątpliwości, pojawiały się pytania: 'Dlaczego tu jestem? Dlaczego mnie wybrali? Co się właściwie dzieje?. Ale później przyszedł moment, w którym pomyślałam: 'Cóż, może to nie jest normalne, ale to teraz moja normalność'. Przestałam więc przepraszać za to, że tu jestem. Wiem, jakie mam szczęście i zwyczajnie się tym cieszę" - wyznaje.
Film "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie" trafi na ekrany kin już 20 grudnia. Będzie to ostatnia część nowej trylogii, zapoczątkowanej w 2015 roku, a zarazem zwieńczenie "Gwiezdnych wojen". "Cała ekipa wykonała świetną pracę. Ale mam wrażenie, że to odpowiedni czas na pożegnanie, więc chociaż jest to smutne, wydaje się właściwe" - konkluduje Ridley.