Reklama

Czesi kręcą... "Polski film"

Nikt nic nie wie... czeski film! To powiedzenie znane Polakom, którzy niejednokrotnie bawili się oglądając pełne wysmakowanej poetyki absurdu czeskie komedie. Czesi z właściwym sobie humorem - w oparach pure nonsensu - napisali scenariusz "Polskiego filmu", czyli opowieść o czeskich aktorach, którzy kręcą w Polsce film.

Kultowi aktorzy: Pavel Liška, Tomaš Matonoha, Josef Polašek, Marek Daniel i Jan Budař tworzą w "Polskim filmie" kulturowy gulasz, w którym mieszają się pojęcia, stereotypy, obserwacje, ludzkie charaktery, symbole i przywary współczesnego świata. To wszystko opowiadają z mistrzowskim wykorzystaniem zasady błędu konotacyjnego, którego istotę oddaje zdanie: "Mój dziadek był dwa razy ranny: raz pod Kielcami, a raz w dupę".

W "Polskim filmie" w reżyserii Marka Najbrta rolę aktorki, w której zakochuje się Liška, gra Katarzyna Zawadzka, a polskiego producenta Krzysztof Czeczot. Jak to w czeskim filmie - będzie można zobaczyć nawet Johna Malkovicha w zupełnie zaskakującej roli. Pytanie - czy on wie, że zagrał w tym filmie?

Duże kontrowersje wzbudza sam tytuł filmu. Wiele osób zastanawia się, czy "Polski film" to nawiązanie do znanego u nas powiedzenia. - Tak, tytuł jest nawiązaniem do polskiego określenia "czeski film" - przyznał reżyser w rozmowie z INTERIA.PL. - Bawi nas to, bo idealnie wskazuje na pojawiające się w życiu absurdy.

Reklama

- Podczas pracy nad scenariuszem Czesi usłyszeli, co to znaczy "czeski film": nikt nic nie wie - dodał koproducent, Grzegorz Madej. - Bardzo się im to spodobało i postanowili stworzyć nowe określenie: "polski film".

Akcja "Polskiego filmu:" rozpoczyna się w momencie, gdy czterech znanych czeskich aktorów, kolegów z JAMU (Wydziału Teatralnego Akademii Sztuk Widowiskowych w Pradze), Matonoha, Liška, Daniel i Polášek, postanawia spełnić swoje marzenia i razem nakręcić film.

Projekt sfinansował polski koproducent, Głowacki (Krzysztof Czeczot), reżyserią zajął się ich kolega Budař, rolę kierownika produkcji przyjął na siebie inny kolega i tak się wszystko zaczęło.

Lecz miesiąc miodowy szybko dobiegł końca. Próby kręcenia scen z Brna w Krakowie, wiara katolicka Poláška, alter ego Daniela, Havlat, bełkotliwa wymowa Liški oraz finansowe matactwa Matonohy zmieniają pracę nad filmem w walkę o życie pośród beskidzkich szczytów.

"Polski film" to film o przyjaźni i absurdzie w życiu aktora, balansującego na linie pomiędzy rzeczywistością a ułudą - anonsuje obraz polski dystrybutor.

- Możecie państwo spodziewać się świetnej czeskiej komedii - rekomenduje film Grzegorz Madej. - Oprócz tego, do czego Czesi już nas przyzwyczaili, czyli fajnego humoru, który jest czymś więcej niż wywrócenie się lub dostanie tortem w głowę, zobaczymy w filmie samych siebie. W żaden sposób nie ingerowaliśmy w to, jak pokazani będą Polacy. Dlatego będziemy mogli zobaczyć, jak widzą nas inni.


Marek Najbrt to reżyser głośnego filmu "Protektor" (2009) - laureata sześciu Czeskich Lwów i zdobywcy głównej nagrody na festiwalu Off Plus Camera w Krakowie. Dzięki współpracy krakowskiej imprezy z Państwowym Instytutem Sztuki Filmowej, Czech otrzymał grant w wysokości miliona złotych od dyrektor PISF Agnieszki Odorowicz, pod warunkiem, że jego kolejny film zostanie zrealizowany w Polsce. Tak powstał pomysł na realizację "Polskiego filmu".

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marek Najbrt | Polski film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy