Reklama

Córka Jacka Kaczmarskiego gra u Pasikowskiego

Jedną z głównym ról w "Kurierze", sensacyjnej historii szpiegowskiej, inspirowanej sekretną misją Jana Nowaka-Jeziorańskiego, otrzymała Patrycja Volny. Dla córki barda Solidarności, Jacka Kaczmarskiego, to już kolejna aktorska kreacja osadzona w realiach historycznych.

Jedną z głównym ról w "Kurierze", sensacyjnej historii szpiegowskiej, inspirowanej sekretną misją Jana Nowaka-Jeziorańskiego, otrzymała Patrycja Volny. Dla córki barda Solidarności, Jacka Kaczmarskiego, to już kolejna aktorska kreacja osadzona w realiach historycznych.
Zdaniem Patrycji Volny charakteryzacja i kostium tworzą aż połowę roli /Jarosław Antoniak /MWMedia

Patrycja Volny urodziła się w Monachium, a wychowywała w Perth w zachodniej Australii, gdzie w latach 90. wyemigrował jej ojciec - Jacek Kaczmarski. Skończyła studia aktorskie na łódzkiej "filmówce". Obecnie mieszka we Francji. Nazwisko Volny jest po drugim mężu jej matki.

Dla tej 30-letniej aktorki, jak na razie, najważniejszym doświadczeniem jest współpraca z Agnieszką Holland. Wystąpiła w jej nagrodzonym Srebrnym Niedźwiedziem na Berlinale "Pokocie", gra w pierwszej polskiej produkcji Netflixa, thrillerze "1983", a w przyszłym roku zobaczymy ją również w produkcji "Gareth Jones", opowieści o autentycznej postaci - brytyjskim dziennikarzu, który informował Zachód o wielkim głodzie na Ukrainie i wydarzeniach w Niemczech po dojściu Hitlera do władzy. Wszystkie te obrazy są dziełem Holland.

Reklama

Kolejna produkcja na koncie Patrycji to czesko-słowacki "Zlaty Podraz", opowieść rozgrywająca się w latach 1945-1953.

W "Kurierze", do którego zdjęcia właśnie są realizowane, gra Marysię, wojenną łączniczkę, która spotyka na swojej drodze tytułowego bohatera. "Jest dziewczyną, która gdyby nie wojna, prawdopodobnie żyłaby takim życiem, jak większość młodych dziewczyn teraz, czyli kończyłaby studia, podróżowałaby, może założyłaby rodzinę. Ale wojna pokrzyżowała jej szyki. Marysia wierna jest zasadzie, która w jej czasach była powszechna, że walczyć dla kraju nie jest obowiązkiem, ale przywilejem" - opowiada PAP Life aktorka.

Dopiero na castingu do "Kuriera" Volny dowiedziała się, że reżyserem jest Władysław Pasikowski. Czuła przed nim respekt, bo jest wielką fanką jego kina. Cieszyła się, że w odróżnieniu od niektórych jego wcześniejszych projektów, gdzie kobiety były tłem dla męskich bohaterów, w "Kurierze" pojawiają aż dwie ambitne, ciekawe role kobiece. Drugą kreuje pół Niemka, pół Francuzka Julie Engelbrecht.

Zdaniem Volny charakteryzacja i kostium tworzą aż połowę roli. W kostiumie nie czuje się w jakikolwiek sposób przebrana, gdyż jest to już jej trzeci film kostiumowy. Zaznacza jednak, że współczuje kobietom z lat 40. "Zdarzało mi się założyć kostium, który był z epoki. To były inne tkaniny, inne faktury. To nie była przyjemna dzianina czy bawełna, tylko szorstka wełna. Inaczej są szyte kostiumy, inaczej się je nosi, nie są tak wygodne, jak nasze współczesne ubrania" - przekonuje artyska.

Aktorka jest mniej więcej w połowie swoich dni zdjęciowych do "Kuriera", a ma ich zakontraktowanych 14. Później zamierza dołączyć do swojego męża Antoine'a Feuermanna i 5-letniej córki Leny, który wypoczywają w Bretanii w północno-zachodniej Francji.

W obsadzie "Kuriera" znaleźli się również m.in. Philippe Tłokiński, Tomasz Schuchardt, Adam Woronowicz, Zbigniew Zamachowski i Jan Frycz. Premiera filmu zaplanowana jest na 2019 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kurier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama