Co dostał Kazimierz Kutz?
Z okazji jubileuszu 80. urodzin Kazimierza Kutza zorganizowano uroczystą fetę w warszawskim Teatrze Syrena.
W czasie gali miała premierę książka biograficzna o Kazimierzu Kutzu. O książce Aleksandry Klich "Cały ten Kutz. Biografia niepokorna" główny bohater mówi:
"Czyta się ją jak kryminał. Nie ma w niej słodyczy, a ja nie mam w sobie narcyzmu".
Wieczór jubileuszowy w teatrze poprowadził Wojciech Malajkat, Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru Syrena, który życzył jubilatowi przede wszystkim zdrowia.
"Pogodę ducha, siłę i temperament ma niezmienny. O to jestem spokojny, ale każde życzenie zdrowia wiadomo, że się przyda" - powiedział Malajkat.
Z nostalgią wspominał także to, jak zaczęła się jego przyjaźń z Kazimierzem Kutzem.
"Najpierw bardzo się nie lubiliśmy, a potem bardzo się polubiliśmy. Cieszę się, że to wydarzyło się w moim i jego życiu. Ta przemiana w naszych relacjach nastąpiła podczas pracy nad przedstawieniem "Śmierć komiwojażera", gdzie on był reżyserem, a ja byłem aktorem. Wtedy antypatia zamieniła się w sympatię. Najbardziej cenię w nim bezkompromisowość".
Dla szacownego jubilata tego uroczystego wieczora wystąpiły same sławy. Można było usłyszeć piosenkę "Przeklnę Cię" w wykonaniu Bohdana Łazuki i Barbary Kraftówny oraz niezapomniany szlagier "Kaziu, Kaziu" w wykonaniu Anny Sroki. Życiorys jubilata przybliżył Janusz Gajos, a anegdoty dotyczące reżysera opowiedzieli m.in. Jan Englert, Renata Dancewicz, Franciszek Pieczka, Jerzy Buzek.
Urodzinowym prezentem były też występy Artura Rojka i Andrzeja Smolika. Na scenie nie zabrakło też Zbyszka Zamachowskiego, który przypomniał wszystkim film "Pułkownik Kwiatkowski" oraz wielu innych, swoimi występami życzącymi jubilatowi wszystkiego co najlepsze. A czego życzy sobie sam zainteresowany?
"Wchodzę w osiemdziesiątkę i to jest dla mnie zupełnie nowa liczba. Czuję się zdezorientowany. Ale ponieważ nie mam typowo starczych objawów, mogę sobie tylko życzyć, by ten stan rzeczy trwał jak najdłużej" - powiedział Kazimierz Kutz, przyznając, że jest pogodzony ze swoim wiekiem.
"Starość powinno się przyjmować z poczuciem humoru, bo inaczej człowiek zdechnie. Świetnie jeśli ma się szczęście do genów, czyli jest się jeszcze w miarę zdrowym i ma się czynny umysł. Ja stale go ćwiczę. Zawsze starałem się żyć intensywnie - sensualnie i umysłowo - żeby komórki były czynne, bo nie używane obumierają i to jest kara za głupotę i lenistwo. Zawsze byłem aktywny, mam więc komórki rozbuchane i wytrenowane. Wciąż żyją w napięciu, co jeszcze wymyślę".
Po części oficjalnej nastąpiła część mniej oficjalna, czyli wykwintny bankiet. Zdrowie jubilata pili m.in. Jerzy Radziwiłowicz, Adam Michnik, Jan Englert i Tomasz Schimscheiner.