Cindy Williams nie żyje. Gwiazdy Hollywood żegnają aktorkę
Nie żyje Cindy Williams, gwiazda takich produkcji, jak "Laverne & Shirley", "Rozmowa" czy "Amerykańskie graffiti". 75-letnia aktorka i producentka zmarła po krótkiej chorobie, o czym poinformowały prasę jej dzieci. Na wieść o śmierci Williams zareagowały znane postaci z branży filmowej. "Cindy była niesamowita. Miała niebywały komediowy talent i była niezwykle otwartą osobą. Cóż za niepowetowana strata" - napisała na Instagramie Jamie Lee Curtis.
Cindy Williams, amerykańska aktorka i producentka znana widowni przede wszystkim z roli Shirley Feeney-Meaney z popularnego sitcomu "Laverne & Shirley", zmarła 25 stycznia w Los Angeles w wieku 75 lat. O odejściu gwiazdy poinformowały jej dzieci, Zak i Emily Hudson.
"Śmierć naszej ukochanej, przezabawnej mamy przyniosła nam smutek, którego nie jesteśmy w stanie wyrazić słowami. Kochanie jej było dla nas radością i przywilejem. Była piękną, hojną i jedyną w swoim rodzaju osobą, która posiadała genialne poczucie humoru i błyskotliwą duszę" - czytamy w udostępnionym przez agencję prasową Associated Press oświadczeniu.
Dokładna przyczyna zgonu nie została jeszcze ujawniona. W cytowanym oświadczeniu znalazła się jedynie lakoniczna informacja, że Williams zmarła wskutek krótkiej choroby.
Hołd aktorce złożyło wielu jej sławnych kolegów po fachu oraz współpracowników. Williams pożegnał m.in. Bruce Kimmel, z którym aktorka stworzyła swój ostatni projekt przed śmiercią.
"Cindy nie mogła się doczekać promocji naszego nowego dzieła, krótkometrażowego serialu muzycznego 'Sami', którego premiera będzie miała miejsce w kwietniu na Amazon Prime Video. Znam ją od 1965 roku i kocham od chwili, gdy ją zobaczyłem. Przeżyliśmy razem wiele niesamowitych przygód. (...) Jestem wdzięczny, że była tak ważną częścią mojego życia przez prawie 60 lat. Będę za nią tęsknić, ale cieszę się, że po raz ostatni mogliśmy razem pracować. Była zabawna, urocza i genialna. Nigdy nie znałem nikogo takiego jak ona" - wyznał w rozmowie z serwisem "Deadline" Kimmel.
Smutku z powodu odejścia gwiazdy nie kryje także Henry Winkler, który poznał Williams na planie serialu "Happy Days". "Cindy była moją koleżanką z pracy, ale też przyjaciółką. W mojej obecności była zawsze troskliwa, życzliwa i wspaniałomyślna. Jej talent zdawał się nie mieć granic. Tak bardzo cieszę się, że dane mi było ją poznać" - powiedział aktor w oświadczeniu dla "The Hollywood Reporter".
"Cindy była niesamowita. Miała niebywały komediowy talent i była niezwykle otwartą osobą. Cóż za niepowetowana strata" - napisała z kolei na Instagramie Jamie Lee Curtis.
W podobnym tonie wypowiedział się także Ron Howard, który zagrał u boku Williams w "Amerykańskim graffiti". "Wiadomość o odejściu Cindy była dla mnie szokiem. Pamiętam jej energię. Widziałem ją w zeszłym roku w Palm Springs - nadal miała w oku tę iskrę. Tak trudno sobie wyobrazić, że już jej tu nie ma" - powiedział aktor.
Cindy Williams urodziła się w 1947 roku w Los Angeles. Zagrała w wielu docenionych przez widzów i krytyków produkcjach, m.in w nagrodzonym statuetką BAFTA thrillerze "Rozmowa" w reżyserii Francisa Forda Coppoli. Za rolę w kultowym sitcomie "Laverne & Shirley" aktorka otrzymała nominację do Złotego Globu. W ostatnich latach występowała gościnnie w serialach "Siódme niebo", "8 prostych zasad" czy "Prawo i porządek: sekcja specjalna". W grudniu 2004 roku odsłoniła swoją gwiazdę w Hollywoodzkiej Alei Sławy.