"Chuligański" film Pazury
- Wreszcie zaczyna się coś dziać! A już myślałem, że to będzie k... nudny weekend - mówi Jan Frycz do Antka Królikowskiego w jednej z pierwszych scen debiutanckiego filmu Cezarego Pazury "Weekend".
Tak się złożyło, że właśnie ta scena realizowana była jako ostatnia. Sprawiło to, że koniec symbolicznie złączył się z początkiem. Wizyta na planie w Łodzi podczas ostatniego dnia zdjęciowego upewniła nas, że "Weekend" nudny bynajmniej nie będzie.
Na tak zwane "dzień dobry" oczom naszym ukazały się bowiem cztery zakrwawione trupy, czyli - mówiąc słowami jednego z bohaterów filmu - "rozpierducha po całości". - Proszę, lejemy krwią i robimy ujęcie - słychać dyspozycję dobiegającą z reżyserki.
Praca idzie wartko, a radość tworzenia nie opuszcza reżysera, który ostatniego dnia zdjęciowego w każdej wolnej chwili zabawiał ekipę anegdotami z przeszłości i dowcipnymi wariacjami na temat scenariusza filmu o końcu świata. Bez wątpienia to ważny dla niego moment - po 41. dniach zdjęciowych praca na planie dobiegła końca. Strzeliły korki od szampana - bezalkoholowego oczywiście - a ekipa rzuciła się sobie w objęcia.
- Radość tworzenia, która mnie dziś rozpiera, połączona jest z radością, że dotrwaliśmy do końca 41. dni zdjęciowych. Okres niebagatelnie długi. Normalnie film robi się w ciągu 30 dni, a że nasz jest filmem akcji stąd okres zdjęciowy wydłużył się prawie o jedną czwartą. Zmęczeniu towarzyszy jednak radość i entuzjazm. Materiały, które codziennie schodzą z kamer, zarówno pod względem jakościowym, jak i każdym innym, są dokładnie takie jak zamierzyliśmy - przyznaje zadowolony reżyser.
Choć w ostatni weekend czerwca padł ostatni klaps na planie "Weekendu", to jeszcze nie koniec pracy. Reżyser wakacji mieć nie będzie, ponieważ przed nim okres postprodukcji - montaż, efekty komputerowe, udźwiękowienie, etc. Pierwsza wersja filmu ma być gotowa 20 sierpnia. Potem kolejne etapy pracy po to, żeby w październiku lub listopadzie gotowa była "kopia matka". Premiera planowana jest na 7 stycznia 2011 roku.
Reżyserowi udało się zaprosić do współpracy Pawła Małaszyńskiego, który wcieli się w postać Maksa, twardego faceta z zasadami, nazywanego przez reżysera i aktora "romantycznym chuliganem". W roli jego brata zobaczymy, znanego z serialu "Majka", Michała Lewandowskiego. Małgorzata Socha, tajemnicza Majka, pokaże wiele twarzy. Będzie łamać nie tylko męskie serca, ale i inne części ciała. Filipowi Bobkowi złamie na przykład rękę...
Cezary Pazura chwalił wszystkich aktorów, w tym umiejętności zawodowe Małgorzaty Sochy: - Aktorka, która ma talent komediowy ma również każdy inny. Małgosia to udowodniła! Może być femme fatale, kobietą gangsterką, może być tajemnicza, smutna, zamyślona, refleksyjna. Z drugiej jednak strony jej temperament jest nie do okiełznania! Toteż potrafiła doprowadzić ekipę do paroksyzmów śmiechu - mówi łreżyser.
Nie mniej interesująca rola przypadła w udziale Pawłowi Wilczakowi. Norman, którego gra, to oryginalny gangster o arystokratycznych manierach - posiada osobistego lokaja i chodzi po domu w "gustownych" kapciach z pomponikiem. Jan Frycz, jako Komisarz, i Antek Królikowski, w roli jego młodszego partnera, stanowią znany z filmów policyjnych tandem: mistrz - żółtodziób.
- Mój bohater, Malinowski, to leszcz, choć nie do końca jak się później okaże. Jest aspirantem policji przydzielonym do pracy w duecie ze starszym, bardziej doświadczonym, kolegą - mówi o swojej roli Antek Królikowski i z podziwem wypowiada się o Janie Fryczu: - Pan Janek jest zawodowcem najwyższej klasy. Cieszę się, że miałem możliwość z nim pracować. Jestem pod dużym wrażeniem jego talentu i charakteru. To otwarty, wyrozumiały i cierpliwy człowiek.
W filmie zagrał też, zaprzyjaźniony z Cezarym Pazurą, co najmniej od czasów "Krolla", Olaf Lubaszenko. Już wkrótce ich współpraca znów będzie kontynuowana. Cezar 10, firma producencka Cezarego Pazury odpowiedzialna za realizację "Weekendu", wyprodukuje również drugą część filmu "Sztos" Olafa Lubaszenko.
- "Weekend" to film akcji. Niektórzy mówią "gangsterski", chociaż nie lubię tego słowa. Wolę określenie "chuligański". Nie pamiętam, żebym oglądał coś takiego w polskim wydaniu. W amerykańskim owszem, "Pulp Fiction", "Przekręt". To rodzaj zabawy kinem gangsterskim. Żart na temat. Zabawa w kino - wyjaśnia Cezary Pazura.
A wszystko zagrane z odpowiednim dystansem i lekkością, czyli "na luźnych gaciach", jak dowcipnie określił to Paweł Wilczak. Brzmi zachęcająco. Z niecierpliwością czekamy na premierę.