Reklama

Chris Pratt jest atakowany z powodu swojej wiary. Hejterzy nie mają litości

Chris Pratt wielokrotnie mówił publicznie o tym, że jest osobą wierzącą. I wielokrotnie obrywał za to od fanów. Aktora krytykowano głównie za jego rzekomą przynależność do Hillsong Church, kościoła, który słynie z potępiania osób homoseksualnych. W najnowszym wywiadzie gwiazdor "Strażników Galaktyki" zapewnił, że nie przejmuje się atakami odbiorców, którym nie w smak są jego przekonania. Jak podkreślił, inspiracją w radzeniu sobie z hejtem jest dla niego Jezus.

Chris Pratt: Przez wiarę cierpi jego kariera?

Chris Pratt należy do grona gwiazd, które otwarcie mówią o swojej wierze w Boga. Gwiazdor takich filmowych serii, jak "Strażnicy Galaktyki" czy "Jurassic World", był z powodu swoich przekonań niejednokrotnie atakowany. Ogromna fala krytyki spadła na niego, gdy świat obiegła informacja, że jest on członkiem Hillsong Church w Los Angeles. To kościół, który słynie z potępiania społeczności LGBTQ+. W 2020 roku zwierzchnicy tej instytucji usłyszeli zarzuty dotyczące rasizmu, dyskryminacji ze względu na orientację seksualną oraz stosowania przemocy względem wolontariuszy.

Reklama

Rzekoma przynależność Pratta do tej kontrowersyjnej wspólnoty swego czasu zaowocowała przyznaniem mu przez internautów niechlubnego tytułu "najgorszego Chrisa w Hollywood". Jak podkreślali, Pratt powinien "na zawsze zniknąć z ekranów".

Antypatia odbiorców w pewnym momencie sięgnęła zenitu - zaczęli oni domagać się od Jamesa Gunna usunięcia gwiazdora z obsady najnowszej, trzeciej części "Strażników Galaktyki" i powierzenie roli Star-Lorda innemu aktorowi. Reżyser stanął wówczas w obronie aktora. "Dlaczego niby miałbym go zastąpić? Ze względu na kłamliwe plotki? Chris nigdy nie zostanie zastąpiony" - napisał na Twitterze oburzony filmowiec.

Sam Pratt teraz odniósł się na Instagramie do plotek na temat jego przynależności do Hillsong Church i zapewnił, że są one zmyślone. "Ostatnio zasugerowano, że należę do kościoła, który nienawidzi pewnej grupy ludzi. To nie ma nic wspólnego z prawdą. Chodzę do kościoła, który jest otwarty dla wszystkich. Moja wiara jest dla mnie bardzo ważna, ale żaden kościół nie definiuje mnie ani mojego życia" - zapewnił aktor.

Potem w rozmowie z "Page Six" dodał, że stara się nie przejmować atakami ze strony odbiorców. Inspiracją w radzeniu sobie z hejtem jest dlań Jezus, który - jego zdaniem - mierzył się z podobną niechęcią.

"'Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi'. To fragment Ewangelii wg Świętego Jana. Tak to już jest. To nic nowego. Dwa tysiące lat temu jego też nienawidzili" - stwierdził Pratt.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Chris Pratt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy