Reklama

Chris Hemsworth: Ale bohater!

Każdemu, kto widział bijącą rekordy popularności superprodukcję "Avengers 3D" albo "Thora", ciężko jest wyobrazić sobie, że Chris Hemsworth mógłby być kimś innym, niż wymachującym młotem bogiem grzmotu. Jednak gdyby australijski bohater mógł wybierać, prawdopodobnie wcieliłby się w zupełnie innego superbohatera...

- Nie do końca pasuje to do męskich przemyśleń, którymi powinienem dzielić się z prasą - przyznaje ze śmiechem Hemsworth - ale zanim jeszcze zostałem Thorem, miałem całkiem inne marzenia. Lubiłem udawać, że jestem pomocnikiem Batmana, Robinem. Miałem nawet własny kostium Robina.

- Dlaczego chciałem być tylko pomocnikiem? Nie mam bladego pojęcia.

Czerwona peleryna

Niewiarygodne? Cóż, nie mieszkaliście w Melbourne we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, gdzie dorastał przyszły aktor i dwójka jego braci. Gdyby zdarzyło wam się wówczas zabłądzić w okolice rodzinnego domu Chrisa, moglibyście na własne oczy zobaczyć, jak wciela swoje marzenia w czyn.

Reklama

- Biegałem po podwórku w zielonych gatkach, żółtej koszulce i czerwonej pelerynie, którą zaimprowizowałem z ręcznika znalezionego w śmieciach - wyznaje Hemsworth, którego mój telefon zastał w jego domu w Los Angeles. - Miałem wtedy zaledwie siedem lat, więc nie był to przejaw szaleństwa. Byłem też pomysłowy: następnego dnia zmieniałem legginsy na niebieskie, zarzucałem na ramiona wspomniany czerwony ręcznik - i już byłem Supermanem.

Niewątpliwie wprawki z czerwonym ręcznikiem przydały się Hemsworthowi na planie "Thora" i "Avengers 3D", w których to filmach nordycki bóg dumnie paraduje w - a jakże - czerwonej pelerynie. Sukces obu tych superprodukcji sprawił, że 28-letni odtwórca jego roli awansował do hollywoodzkiej ekstraklasy.

To, czy zadomowi się tam na dobre, częściowo zależy od przyjęcia, z jakim spotka się nowy film z jego udziałem. Mowa o "Królewnie Śnieżce i Łowcy", w którym klasyczna baśń posłużyła za kanwę opowieści o stroniącym od ludzkiego towarzystwa myśliwym (Hemsworth), któremu zła królowa Ravenna (Charlize Theron) rozkazuje potajemnie zgładzić w lesie swoją znienawidzoną rywalkę, "najpiękniejszą na świecie" Śnieżkę (Kristen Stewart). Zamiast jednak wykonać polecenie swej pani, Łowca postanawia ocalić dziewczynę, by z czasem stanąć po jej stronie w heroicznej walce, której celem jest odebranie tronu Ravennie - i osadzenie na nim Śnieżki.


- Początkowo sądziłem, że cała historia jest mi znana - mówi Hemsworth. - To opowieść z gatunku tych, gdzie na pozór nie ma już nic do dodania. Wkrótce jednak zorientowałem się, że jest to historia przedstawiona z epickim rozmachem; w dodatku o wiele mroczniejsza niż mi się wydawało. Niebagatelną rolę odgrywa w niej też warstwa wizualna.

Łowca - to dopiero bohater

Rola Łowcy, która przypadła mu w udziale, zafascynowała aktora.

- Ten człowiek jest jak otwarta rana; całkowicie niepoukładany. Było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie aktorskie - mówi.

Oczywiście, z czasem okazuje się, że Łowca ma zadatki na bohatera, co również bardzo spodobało się mojemu rozmówcy.

- Uwielbiam te opowieści, w których występują obdarzeni niezwykłymi przymiotami bohaterowie, nie mający problemów z odróżnieniem dobra od zła i nie wahający się walczyć w słusznej sprawie w świecie, w którym trudno o prawdziwe męstwo.

Przeczytaj recenzję filmu "Królewna Śnieżka i Łowca" na stronach INTERIA.PL!

Wcielanie się w taką postać może okazać się ryzykowne. Co ciekawe jednak, Chris Hemsworth deklaruje, że sceną, która okazała się najmniej przyjemna, nie była ani ta, w której naraża się na działanie magicznych zaklęć, ani ta, w której walczy ze stronnikami złej królowej. Najboleśniej odczuł bowiem cios, który na planie zadała mu Kristen Stewart. To musiało boleć - nawet człowieka, który swego czasu zebrał cięgi od samego Hulka.

- Kristen potrafi przyłożyć. Walnęła mnie z całej siły w nos, aż niemal zgiąłem się w pół.

Jest raczej mało prawdopodobne, by film "Królewna Śnieżka i Łowca" powtórzył sukces "Avengers 3D" w reżyserii Jossa Whedona, gdzie Hemsworth powraca jako Thor, tym razem jednak w asyście innych gwiazd uniwersum Marvela: Iron Mana (Robert Downey Jr.), Kapitana Ameryka (Chris Evans), Czarnej Wdowy (Scarlett Johansson) i Hulka (Mark Ruffalo). Superprodukcja już zdążyła ustanowić kilka rekordów i ma wielkie szanse, by stać się jednym z najbardziej kasowych filmów wszech czasów.

- To było ekscytujące i zarazem stresujące doświadczenie - mówi Hemsworth. - Byliśmy niczym jedna wielka dysfunkcyjna rodzina, w której każdy wreszcie znalazł swoje miejsce, bo przecież poza nią nasi bohaterowie są w zasadzie bezdomni.

Przy kaskaderskich wyczynach w "Avengers 3D" popisy Hemswortha na planie "Królewny Śnieżki (...)" zdecydowanie bledną.

- Była taka scena, w której Hulk i Thor walczą ze sobą - wspomina aktor. - Dostałem potężny cios, który wbił mnie w ścianę. W tym celu zostałem przywiązany do specjalnej liny, po szarpnięciu której wyleciałem daleko za kadr...

Bolesne doświadczenia

- W innej scenie znów przywiązali mnie do liny. Musiałem skakać z urwiska. Na początku, zanim wreszcie nakręciliśmy właściwe ujęcie, kilka razy lądowałem twarzą w piachu, co zupełnie nie współgrało z wizerunkiem superbohatera...

Thor może i nie cieszy się popularnością na miarę Spider-Mana czy mutantów z grona X-Men, ale Hemsworth z przyjemnością wciela się w nordyckiego boga.

- Podoba mi się to, że jest w nim coś z dziecka - wyjaśnia. - On naprawdę wierzy, że jeśli tylko w coś wierzysz i pragniesz czegoś dokonać, uda ci się to osiągnąć. Jest jak mały chłopiec, który jest panem swojego świata. Dzieci nie dbają o to, co myślą inni; obchodzi je tylko to, czego same chcą. Thor jest wierny sobie; nie udaje nikogo.


Chris Hemsworth urodził się w Melbourne, ale jako mały chłopiec podróżował wraz z rodzicami i braćmi (obaj, starszy Luke i młodszy Liam, również są aktorami) po całej Australii. Rodzina przez jakiś czas mieszkała na Terytorium Północnym, by ostatecznie osiedlić się na Phillip Island, wyspie położonej na południowy wschód od Melbourne.

- Dorastałem w kilku różnych miejscach - wspomina aktor. - Zawsze uwielbiałem słuchać opowieści i oglądać filmy. W pewnym momencie pomyślałem: A może by tak zostać aktorem? Kiedy czegoś bardzo chcę, włącza mi się "widzenie tunelowe" - nie potrafię skupić się na niczym innym.

Przyszły odtwórca roli Thora studiował w Screenwise Film & TV School for Actors w Sydney. Jego pierwszym sukcesem była rola w australijskiej operze mydlanej "Zatoka serc" (2004 - 2007). W 2006 r. aktor wystąpił również w australijskim "Tańcu z gwiazdami".

Żałuje tylko jednej rzeczy...

Wkrótce Hemsworth postanowił "wybadać grunt" w Hollywood, a efektem tej decyzji był jego amerykański debiut w "Star Treku" , gdzie zagrał George'a Kirka, przyszłego ojca legendarnego kapitana statku "Enterprise" Jamesa T. Kirka (w filmie z 2009 r. wcielił się w niego Chris Pine). On sam stworzył swoją legendarną kreację niedługo później, w "Thorze", i dziś - jak mówi - żałuje tylko jednej rzeczy...

- Nie zatrzymałem młota po zakończeniu zdjęć. Mój starszy brat, Luke, powtarzał mi: "Zabierz młot do domu! Będziesz mógł pokazywać go każdemu, kto przyjdzie w odwiedziny!" - ale ja nie potrafiłem go tak po prostu zakosić. To nie byłoby właściwe.

Aktor, którego obecnie możemy oglądać w aż trzech filmach - zdjęcia do domu "Domu w głębi lasu", w którym zagrał drugoplanową rolę, zakończyły się już w 2009 r., ale film swoją premierę miał dopiero niedawno - nie wie jeszcze, co dalej. Na pewno jednak wystąpi zarówno w kontynuacji "Thora", jak i "Avengers". To duża dawka kina akcji spod znaku science fiction jak na jednego człowieka, ale Hemsworth jest gotów podjąć wyzwanie.


- Nie chcę, żeby to sztucznie zabrzmiało, ale naprawdę lubię filmy, w których rzeczywistość jest trochę "podrasowana" - zapewnia. - Podoba mi się, kiedy bohater przerasta zwykłych śmiertelników pod względem swoich zdolności. Historie, w których ktoś poświęca się dla dobra innych, są wielce inspirujące.

Swoim udziałem w "Avengers 3D" Chris wyprzedził swojego młodszego brata w wyścigu po sławę, ale wynik tej konkurencji nie jest jeszcze przesądzony: Liam Hemsworth zagrał jedną z głównych ról w budzącym emocje filmie "Igrzyska śmierci", która w sequelu zostanie rozbudowana jeszcze bardziej. Chris podkreśla jednak, że o żadnej rywalizacji nie ma mowy.

- Mogę spuścić bratu lanie - żartuje - ale niechby ktoś tylko odważył się powiedzieć na niego jedno słowo! A poważnie - bardzo się cieszymy, że możemy brać udział w takich świetnych projektach. Jesteśmy braćmi, i jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Nie walczymy ze sobą o pozycję w box-office.

Poza ekranem Chris Hemsworth jest szczęśliwym mężem hiszpańskiej aktorki Elsy Pataky (pobrali się w 2010 r.). W maju tego roku na świat przyszła ich córeczka, India Rose. - Kochamy ten kraj i kochamy to imię - wyjaśnia aktor.

Cała trójka pomieszkuje w Los Angeles, ale ich prawdziwym domem jest Australia. - To tam jesteśmy u siebie, ale zawsze z przyjemnością przyjeżdżamy do L.A. - mówi Hemsworth.

Ojcostwo zmieniło jego spojrzenie na wiele spraw, dodaje - między innymi sprawiło, że zrozumiał, iż prawdziwe bohaterstwo nie polega na wywijaniu czarodziejskim młotem ani na walce ze złymi królowymi.

- Mój tata pracuje w ośrodku adopcyjno-opiekuńczym. To dopiero jest prawdziwy bohater!

Cindy Pearlman

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Królewna Śnieżka i łowca | aktor | film | Chris Hemsworth
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy