Chce zniesienia kary śmierci wobec... psów
Brigitte Bardot, legenda kina lat 50. i 60., znana jest w ostatnim czasie przede wszystkim ze swojej bezwzględnej walki o prawa zwierząt. W weekend aktorka wystąpiła z apelem, by nie karać uśpieniem psa, który zaatakował i oszpecił w lipcu czteroletnią dziewczynkę.
Bardot swoją prośbę skierowała listownie do Frederica Cuvilliera, burmistrza Boulogne-sur-Mer, miasta położonego w północnej Francji, gdzie doszło do wypadku. Aktorka domaga się, aby oddano wspomnianego bullterriera pod opiekę jej prywatnego schroniska.
"Trzeba wyciągnąć tego psa z piekła, w którym się znalazł" - powiedziała artystka w jednym z wywiadów.
"Nie zabiegam o wypuszczenie psa na wolność, proszę tylko o małą dozę humanizmu, która pozwoli, by pies zamieszkał w klatce, sam, z odrobiną światła i jednym posiłkiem dziennie" - można przeczytać w liście, który aktorka wystosowała do burmistrza miasta Boulogne-sur-Mer.
Frederic Cuvillier twierdzi, że warunki, w jakich przetrzymywany jest pies są "nie do zarzucenia". Burmistrz zaprosił nawet Brigitte Bardot do swojego miasta, aby mogła się o tym przekonać na własne oczy.
Cuvillier podkreślił, że decyzja o dalszym losie psa należy nie do niego, lecz do sądu.
Warto dodać, że petycja w obronie psa, którą Bardot umieściła na internecie, została już podpisana przez 11 tys. osób.
"Znieśliśmy karę śmierci wobec ludzi, dlaczego nie mielibyśmy jej znieść wobec zwierząt? Tym bardziej, że mają one zupełnie inną świadomość od naszej" - argumentuje oburzona Bardot w petycji.
W związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji, Brigitte Bardot planuje zapytać każdego z kandydatów o ich plany w związku z ochroną zwierząt. W zależności od ich odpowiedzi, najsłynniejsza obrończyni zwierząt we Francji wybierze swojego kandydata na prezydenta.