Reklama

Carrie wraca do szkoły

Chloë Grace Moretz jest nieugięta. 16-letnia aktorka zapewnia, że nowa wersja słynnego horroru "Carrie", w którym gra tytułową rolę, to żaden "remake", a już na pewno nie "łatwy skok reżysera na kasę".

Oddać serce i duszę

- Owszem, zdarzają się takie horrory, które ktoś nakręcił tylko po to, żeby lała się krew i trup słał się gęsto, albo po to, żeby zwyczajnie zarobić - mówi Moretz. - My jednak nie nakręciliśmy remake'u filmowego oryginału z 1976 r. Jest to zupełnie nowa adaptacja oryginału książkowego, czyli powieści Stephena Kinga. To nie było tak, że pewnego dnia ktoś obejrzał tamten pierwszy film i stwierdził: "Nakręćmy to jeszcze raz!".

- Wspólnie powiedzieliśmy sobie, że chcemy ożywić historię nakreśloną przez Stephena Kinga; opowiedzieć ją w sposób, w jaki nie opowiadano jej wcześniej; złożyć pod nią swój podpis; oddać jej serce i duszę - dodaje. - W tym sensie jest to mój własny projekt. Tak właśnie musiałam podejść do "Carrie".

Reklama

- Nie myślałam o tym, jak rewelacyjna w roli Carrie była Sissy Spacek, ani o tym, że była za nią nominowana do Oscara. Odrzuciłam wszelkie myśli w stylu: "Muszę jej dorównać". Powtarzałam sobie, że to będzie moja własna interpretacja i moja własna Carrie; kreacja będąca wartością samą w sobie, a nie tylko okazją do porównań - przekonuje artystka.

Najnowsza adaptacja "Carrie" (poprzednie to głośny film Briana De Palmy, niezbyt udany sequel zatytułowany "Furia: Carrie 2" z 1999 r., wersja telewizyjna z 2002 r. i musical, który miał swoją premierę na Broadwayu w 1988 r.) wchodzi właśnie na ekrany kin.

Jak już wiemy, w rolę nieśmiałej Carrie White - nastolatki, która czuje się obco w szkole, a na co dzień żyje z despotyczną, nadmiernie religijną matką (Julianne Moore) - wcieliła się Chloë Grace Moretz. Wraz z pierwszą menstruacją u Carrie ujawniają się niezwykłe, uśpione wcześniej telekinetyczne moce. Dziewczyna wykorzysta je, kiedy jej "dowcipni" szkolni koledzy wyleją na nią podczas balu maturalnego zawartość wiadra ze świńską krwią...

Właścicielka supermocy

Moretz uchodzi w Hollywood za młodą gwiazdę, która ma w sobie "to coś" - a jednocześnie za specjalistkę od wyrazistych ról w filmach z dreszczykiem. Ten podwójny status zawdzięcza swoim występom w takich filmach, jak "Amityville", "Wicked Little Things", "Pozwól mi wejść", "Hugo i jego wynalazek", "Mroczne cienie", czy wreszcie "Kick-Ass" i "Kick-Ass 2", gdzie wcieliła się w śmiertelnie niebezpieczną Hit-Girl. O różnicach między dziełem Briana De Palmy a nową "Carrie", wyreżyserowaną przez Kimberly Peirce, opowiada z dużą swadą i pewnością siebie, nie speszona obecnością grupki dziennikarzy.

- Nawet ujęcie tematu telekinezy jest zupełnie inne - tłumaczy. - W filmie De Palmy nie był on chyba aż tak mocno eksploatowany. U nas jest inaczej - telekineza to metafora procesu dojrzewania. Carrie zaczyna rozumieć, że ta zdolność może być czymś, co definiuje ją jako osobę i wyjaśnia, dlaczego jest tym, kim jest. Osoby postronne mogą postrzegać te nadprzyrodzone zdolności jako osobisty dramat tej dziewczyny, ale ona wie już, że staną się one dla niej drogą do wyzwolenia. Stanowią one przedłużenie jej osobowości. Ujawniają się zarówno wtedy, kiedy nie posiada się z radości, jak i wtedy, gdy ogarnia ją gniew. Taka "przypadłość" potrafi stukrotnie spotęgować twoje najsilniejsze emocje!

Pod wieloma względami zdolności Carrie to w istocie supermoce. A, jak pamiętają uważni widzowie filmów o "Spider-Manie", "z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność". Moretz odczuwała jej brzemię podwójnie - jako Carrie i jako aktorka odtwarzająca tę postać.

- Wiedziałam jedno: to nie może być tandetna historia - mówi. - Są tacy, którzy uważają inaczej, ale telekineza raczej nie jest normalnym zjawiskiem, prawda? Musieliśmy nakręcić te sceny w taki sposób, żeby nie wyglądało to śmiesznie. Chcieliśmy pokazać wewnętrzne przebudzenie, którego doświadcza Carrie - i szczęście, które ją przepełnia. Jej ciało sztywnieje, coś się w niej porusza - i nagle wszystko dookoła niej zaczyna się unosić. Widz myśli w tym momencie: "Ta dziewczyna nie ma chwili wytchnienia!". W szkole i w domu jest tłamszona i represjonowana, za to w samotności rozkwita, zaczyna żyć i staje się kimś, kim wcześniej nie była. To właśnie symbolizuje telekineza - przebudzenie mojej bohaterki.

Stać się kimś, kim nie jesteś

Moretz świetnie czuje się w ekspresyjnych, sugestywnych rolach - nic więc dziwnego, że w najbliższym czasie znów będziemy mogli oglądać ją w dramatach i thrillerach. Pierwszy w kolejce na ekrany jest "Laggies", gdzie 16-latka będzie partnerować Keirze Knightley i Samowi Rockwellowi. W thrillerze "The Equalizer" wystąpi u boku Denzela Washingtona, a we francusko-amerykańskiej koprodukcji "Sils Maria" towarzyszyć jej będą Juliette Binoche i Kristen Stewart. W przyszłym roku z kolei swoją premierę będzie miał dramat "Dark Places" z jej udziałem, w którym grają również Nicholas Hoult i Charlize Theron.

- Powiem szczerze: beztroskie, zadowolone z życia bohaterki mnie nudzą - mówi Moretz. - Może dlatego, że sama wiodę takie błogie życie i w związku z tym nie czuję potrzeby pokazywania tego na ekranie? Mam mamę, która jest dla mnie oparciem; mam kochającą rodzinę... W aktorstwie chodzi o to, by na pewien czas stać się kimś, kim nie jesteś - a nie przeżywać ponownie coś, co na co dzień i tak już masz.

- Cieszę się, kiedy mam możliwość zagrania osoby, która jest notorycznie "gaszona" przez swoją własną matkę i słyszy od niej, że nigdy niczego nie osiągnie, jak to ma miejsce w przypadku Carrie; osoby, którą rówieśnicy nazywają brzydką, głupią i niezdarną. Carrie jest introwertyczką, która musi się zmagać z ogromnym ładunkiem nienawiści, podczas gdy ja sama jestem ekstrawertyczką, całkowicie odporną na to, co mówią inni ludzie.

- Dziewczyna, która nie potrafi spojrzeć w oczy drugiej osobie, bo ją to peszy? Świetnie, właśnie takie role lubię! W graniu samej siebie nie ma przecież nic interesującego! - podsumowuje bystra szesnastolatka.

© 2013 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Chloe Moretz | Carrie | szkóły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy