Reklama

Bruce Willis w niezwykłym wspomnieniu. "To taki dobry facet"

Aktora doskonale znamy z filmów akcji. Od dawna umila wieczory, występując w przyjemnych sensacyjniakach, które pozwalają zapomnieć o troskach dnia codziennego. Na swoim koncie ma kilka nagród w tym dwie Złote Maliny. To jednak go nie zniechęcało i często angażował się w nowe projekty. W 2023 roku rodzina aktora poinformowała, iż gwiazda choruje na nieuleczalną formę demencji. Mimo tego, że zakończył już swoją profesjonalną karierę, w świecie filmu wciąż wzbudza bardzo pozytywne wspomnienia.

Jerry Bruckheimer jest jedną z tych osób, która postanowiła podzielić się wspólną przeszłością i współpracą z Willisem. Producent miał okazję spotkać aktora na planie "Armageddonu" (Michael Bay, 1998) i docenił jego uprzejmość wobec każdej osoby pracującej na planie. Bruckheimer opowiedział, jak zachowywała się gwiazda, gdy kamery nie były włączone. "Bruce to taki dobry facet. Był niezwykle hojny dla ekipy".

Producent twierdzi, że pod koniec każdego tygodnia Willis zawsze dorzucał się do rozdawania gotówki dla pracowników. "Organizowali losowania, a on dokładał dużo pieniędzy do puli i członkowie ekipy pod koniec tygodnia zawsze zarabiali trochę dodatkowej gotówki, niezależnie od tego, kto wygrał".

Reklama

Bruckheimer wspomina aktora jako "szczodrego gościa i dobrego przyjaciela". Świadczyć o tym może również jego zachowanie po premierze wspomnianego filmu. Frank Darabont nie mógł znaleźć aktora do zagrania kluczowej postaci w "Zielonej Mili", a Willis polecił Michaela Clarke’a Duncana, z którym miał okazję grać w "Armageddonie". Widział, jak ten zaczytywał się w powieści Kinga, więc był on dla niego oczywistym kandydatem. Miał nosa i jego kolego po fachu za swoją rolę otrzymał nominację do Oscara. 

Zobacz również: Ten film jest kultowy, wszyscy go uwielbiają. Tego jednak nie zauważyli

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bruce Willis | Jerry Bruckheimer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy