Reklama

Bożena Janicka: Słowo filmowiec jest za małe, by określić Andrzeja Wajdę

- Słowo filmowiec jest za małe na określenie tego, kim był Andrzej Wajda - powiedziała krytyk filmowy Bożena Janicka. Jej zdaniem Andrzej Wajda - podobnie jak Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz - kształtował pewien wzorzec polskości.

- Słowo filmowiec jest za małe na określenie tego, kim był Andrzej Wajda - powiedziała krytyk filmowy Bożena Janicka. Jej zdaniem Andrzej Wajda - podobnie jak Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz - kształtował pewien wzorzec polskości.
Bożena Janicka /AKPA

Andrzej Wajda, jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów, zmarł w niedzielę wieczorem. Miał 90 lat.

- Ze śmiercią Wajdy zakończyła się być może epoka, kiedy kino, opowiadając o naszej historii, nie robiło tego po to, żeby podnosić nas na duchu swoimi zwycięstwami, ale aby skłonić nas do pytania: jakie wnioski z tej historii są dla nas dzisiaj ważne - powiedziała Janicka.

Zwróciła uwagę, że reżyser "zostawił widzom 60 wspaniałych filmów, ale też żywą pamięć społeczną". - Jest on nauczycielem dla wielu pokoleń Polaków. Sztuka była dla niego tym instrumentem, którym uczył nas o świecie, historii, nie tylko o Polsce. Jego siła jest tak mocna, że identyfikujemy się ze spojrzeniem na świat oczami Wajdy - zaznaczyła.

Reklama

Jak podkreśla Janicka reżyser nie tylko zanurzony był w tradycji i historii, ale był przede wszystkim osadzony we współczesności. - Wajda zawsze mówił, że artysta powinien wyczuwać coś, co jest w powietrzu; coś, co ludzie jeszcze sami nie potrafią określić i zdefiniować, ale co już jest. Kiedy zobaczą film, powiedzą wówczas: tak właśnie jest, tak myślałem, to czułem - dodała.

Zdaniem Janickiej "Powidoki", ostatnie dzieło reżysera, to jego artystyczny testament. - Bardzo znamienne jest, że Wajda, który wiedział, że za chwilę jego droga twórcza i życiowa się skończy, wybrał na swój ostatni film temat artysty. Nigdy wcześniej nie robił on takich filmów. To ważne przesłanie Wajdy do ludzi sztuki, będących uczestnikami tego społeczeństwa - podkreśliła.

- "Powidoki" to portret wspaniałego awangardowego malarza Władysława Strzemińskiego, który po II wojnie światowej uczył w szkole malarskiej. Kiedy zaczyna się stalinizm zaczynają mu mówić nie tylko o czym ma być jego sztuka, ale też jaka ma być. Strzemiński odpowiada na to prosto: nie, nie mogę się na to zgodzić. To jest bardzo wyraźne przesłanie filmu Wajdy - artysta to człowiek wolny, nie można mu niczego, nigdy narzucać - wyjaśniła Janicka.

- Nie bez przyczyny głównym bohaterem w ostatnim filmie jest malarz, sam Andrzej Wajda w latach 40. kształcił się w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na wydziale malarstwa. Jego życiorys zatoczył koło - dodała.

Andrzej Wajda był wybitnym reżyserem filmowym i teatralnym. W takich obrazach jak "Kanał" i "Popiół i diament" reżyser dokonał rozrachunku z czasami drugiej wojny światowej. Współtworzył kino moralnego niepokoju. "Człowiekiem z marmuru" i "Człowiekiem z żelaza" pokazywał szarzyznę i patologię czasu PRL. Ekranizował także wielkie dzieła literackie jak "Popioły", "Wesele", "Panny z wilka", czy "Pana Tadeusza".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wajda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy