Bożena Dykiel: Dom daje nam siłę
– Od razu, gdy poznałam Rysia, poczułam, że mogłabym z nim stworzyć dom – mówi Bożena Dykiel. A ten, jej zdaniem, musi pachnieć ciastem, kwiatami i konfiturami.
Bożena Dykiel i Ryszard Kirejczyk są małżeństwem od 42 lat. Ona jest doskonałą aktorką filmową. On - producentem filmowym. Nic więc dziwnego, że poznali się w pracy.
To było na planie produkcji "Ognie są jeszcze żywe", który był kręcony w Japonii. Był 1976 rok. Pani Bożena, wówczas 28-letnia blondynka, robiła furorę wśród ciemnowłosych Azjatów. Z miejsca też zauroczyła Ryszarda Kirejczyka. Do Polski wrócili już jako para.
- Bogu dzięki, że go przywiozłam, to moja największa zdobycz filmowa - podkreśla aktorka, pieszczotliwie nazywając męża "panem Rysiem".
Pół roku później wzięli ślub. Zamieszkali w wynajętej kawalerce. Marzyli o większym lokum, więc oboje rzucili palenie.
- W cztery lata uzbierałam na "malucha" i na wkład na mieszkanie. Jednak żyliśmy bardzo skromnie, nawet gdy już przenieśliśmy się do M3 - wspomina.
Zawsze podkreśla, że ważniejszy od kariery był dla niej dom, który stworzyła w podwarszawskim Izabelinie.
- To on daje siłę. Nauczyłam się tego od mamy. Pamiętam ją krzątającą się po kuchni. Pysznie gotowała. U mnie też musi od progu pachnieć upieczonym ciastem, konfiturami, wykrochmaloną pościelą i kwiatami - mówi aktorka.
Mimo że uważa swoje małżeństwo za idealne, przyznaje, że im też zdarzały się kłótnie. Kilka razy w nerwach chciała się pakować. Szybko się jednak godzili.
Bożena Dykiel przez te wszystkie lata robiła, co mogła, by godzić karierę zawodową z życiem rodzinnym. Można było podziwiać ją w takich filmach, jak "Wesele", "Znachor", "Ziemia obiecana", "Noce i dnie".
W 1979 roku urodziła pierwszą córkę, Marię. Po dwóch latach na świat przyszła Zofia. Chwilę później podziwialiśmy aktorkę w takich produkcjach, jak "Człowiek z żelaza" (1981) i "Alternatywy 4" (1983). Z planu pędziła do domu. Starała się, żeby na męża i dzieci zawsze czekał na stole domowy obiad.
Dziś oglądamy ją w serialu "Na Wspólnej". Aktorka nadal podkreśla, że praca pracą, ale dom ma być ostoją. Przez całe lato robi przetwory, bo gdy przyjeżdżają wnuki, od razu proszą o naleśniki z domowym dżemem.
- Kocham ich towarzystwo, ale lubię też zostać z mężem sama. Nigdy się ze sobą nie nudzimy i jesteśmy dla siebie wciąż bardzo atrakcyjni - mówi z figlarnym uśmiechem aktorka.
Katarzyna Ziemnicka