"Borat 2" zniszczy karierę znanego polityka?
Choć premiera drugiej części przygód kazachskiego dziennikarza Borata pojawi się na platformie streamingowej Amazon Prime dopiero w piątek, 23 października, to film już budzi ogromne emocje. Recenzenci, którym udało się obejrzeć "Borat Subsequent Moviefilm: Delivery of Prodigious Bribe to American Regime for Make Benefit Once Glorious Nation of Kazakhstan" wskazują jedną scenę, która może pogrążyć karierę osobistego adwokata Donalda Trumpa i byłego burmistrza Nowego Jorku - Rudy'ego Giulianiego.
W filmie "Borat 2" znalazła się scena, w której Rudy Giuliani leży na łóżku, sięga do spodni i najwyraźniej dotyka swoich genitaliów. Wszystko to w obecności Marii Bakalovej, 24-letniej aktorki, która gra w filmie córkę Borata i podszywa się pod telewizyjną dziennikarkę. Scena ta rozgrywa się w sypialni hotelowego apartamentu, a wszystko nagrywają ukryte kamery.
Sytuację przerywa Borat, który wbiega do sypialni i oznajmia: "Ona ma 15 lat. Jest dla ciebie za stara!". O ustosunkowanie się do całej sytuacji poprosili przedstawicieli Giulianiego dziennikarze gazety "The Guardian". Nie uzyskali jeszcze póki co żadnej odpowiedzi.
To, że wcielający się w rolę głównego bohatera Sacha Baron Cohen próbuje podejść byłego burmistrza Rudy'ego Giulianiego, wyszło na jaw na początku lipca. Wtedy pojawiły się informacje, że podczas jednego z wywiadów, jakich udzielał Giuliani, przeszkodził mu dziwnie ubrany mężczyzna. Wezwano policję, a Giuliani twierdził potem, że rozpoznał Cohena. Chwalił się też, że nie dał oszukać się słynnemu komikowi znanemu z nieokrzesanego poczucia humoru.
Zdaniem "Guardiana", nawet pomijając opisaną wyżej scenę, Giuliani nie został przedstawiony w filmie w najlepszym świetle. Jest zalotny, pije szkocką, dużo kaszle i nie zachowuje dystansu społecznego. Chwali Trumpa za to, że jego szybkie działania uratowały przed śmiercią z powodu pandemii COVID-19 miliony Amerykanów. Zgadza się również zjeść nietoperza.
Druga część "Borata" wymierzona została przeciwko startującemu w wyborach prezydenckich Donaldowi Trumpowi. Nie dziwi więc chęć zdyskredytowania jego najbliższego współpracownika.