Bogusław Linda: Słowa aktora wywołały burzę
Bogusław Linda udzielił wywiadu Radiu RAM. Na antenie trochę go poniosło i w dosadnych słowach mówił np. o kobiecych ruchach w świecie filmu, jak np. #MeToo. Wszystko miało miejsce przy okazji festiwalu Nowe Horyzonty, podczas którego zaprezentowano retrospektywę twórczości Agnieszki Holland. Jego słowa wywołały burzliwą dyskusję.
"Myślę, że w tej chwili działają kobiece ruchy, takie jak #MeToo i tak dalej. To wszystko działa razem. I to, że Agnieszka nie boi się mówić o swoich poglądach, to, że jest ostrą kobietą i bardzo prawą, to, że zawsze bez względu na konsekwencje stawała za tymi, którzy są pokrzywdzeni. Oczywiście, mówię tu banały, ale dlatego myślę, że w tym popiep**onym teraz kraju powstał festiwal, którego Agnieszka ze swoją córką raptem są bohaterkami. To jest zajebiste i nie mam nic więcej do dodania".
Później Bogusław Linda dodał, iż nie znosi poprawności politycznej:
"Jeżeli mówimy o wolności, to wolność polega na tym, że nie musimy wymuszać, żeby jakaś kobieta musiała być. Jak będzie dobra tak jak Agnieszka, to super. Ale jak jest słaba, to dlaczego ją tam wpychać? Tylko dlatego, że jest poprawność polityczna? Nie znoszę poprawności politycznej" - powiedział na radiowej antenie.
Dodał również, że nie znosi również wszelkich podziałów.
"Jeżeli nie jesteśmy szowinistami, po co jest podział na kobiety i mężczyzny? Ja uważam, że niczym się nie różnimy, więc po ch*ja ten podział? Ja nawet uważam, że jesteście dużo lepsze i fajniejsze niż faceci, ale o tym nie mówię głośno, ponieważ nie mogę, więc mówię, że jesteśmy na równi".
Do słów aktora postanowiła odnieść się m.in. Manuela Gretkowska. "Boguś, 'co ty kurwa wiesz o' feminizmie?" - rozpoczęła swój wpis.
"'moje polowania, moje żeglowanie, moje nurkowanie, moje skoki spadochronowe' - prężył muskulaturę ego Boguś Linda wyliczając swoje umiejętności komandosa na wrocławskim festiwalu filmowym. Jakby zatrzasnął się w klatce filmowej "Psów" lat 90-ych, z przeterminowaną, machowską wyższością wobec kobiet i mniejszości" - oceniła pisarka.
Zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej podstawowe źródło problemu leży w tym, że widzowie nazbyt utożsamiają aktorów z granymi przez nich postaciami.
"Kościół skompromitowany oddaje pola, ciocie słuchają radia Maryja, ludzie nie mają przyjaciół w realu tylko na fejsie, zostają celebryci. Muzycy. Artyści. Aktorzy. I dano im, począwszy od l.90 ogromne pole do popisu, wywiady, okładki, wyznania, pytania o depilację, Boga, dietę i sens życia, mentalny supermarket, dla każdego coś miłego, jak w gazetce z dyskontu: wszystko czyli nic, pokarm dla wtórnych analfabetów. I tak to leciało" - pisze Korwin-Piotrowska.
"Aż tu nagle okazuje się, za sprawą wywiadów i dostępu do mediów społecznościowych, że król jest nagi. Raczej przaśny, głupi, bywa ze zacofany, bez wyobraźni, jest też często rasistą, mizoginem, zwykłym chamem, cwaną idiotką, pozerką albo narcyzem i ekshibicjonistą" - ocenia.
"Nie wierzmy w ich wizerunek ekranowy. Dorośnijmy. Zacznijmy myśleć, widzieć a nie tylko bezmyślnie gapić się. I nie zadawajmy im zbyt trudnych pytań, a już na pewno przestańmy mieć złudzenia co do tak zwanej wartości ich wypowiedzi. Król jest nagi. Przaśny. Gada tylko o dupach. Wcale nie jest taki 'amerykański'. Życie. Nigdy nie było inaczej. Nie wymagajmy rzeczy niemożliwych. Na przykład podążania za zmianami. Dorośnijmy. Ja dawno dorosłam. Polecam" - zakończyła swój wpis.
Paulina Młynarska postanowiła skierować list otwarty do Bogusława Lindy, w którym wyjaśnia aktorowi, dlaczego jego słowa wywołały taką dyskusję, wskazując na konkretne cytaty.
"Chciał Pan udzielić cool wywiadu, a rzygnąłeś Pan gadką z lat 90 tych, pozbawioną elementarnej wrażliwości i grama pokory. Tego najbardziej brakuje białym facetom, przekonanym o tym, że nie ma problemu. Koszmarne rozczarowanie. Dziękuję za uwagę" - zakończyła ostro swój list Młynarska.
Przypomnijmy, że jedną ze swoich najlepszych kreacji aktorskich Bogusław Linda stworzył w filmie Agnieszki Holland.
Inspirowana autentycznymi pamiętnikami listonoszki i nauczycielki "Kobieta samotna" Agnieszki Holland to ekranowy sukces Bogusława Lindy, który jako niepełnosprawny Jacek zdecydowanie wyszedł poza ekranowe emploi, tworząc jedną z najlepszych kreacji w karierze. Film po kolaudacji trafił na półki. "Nie chodziło tylko o kontekst polityczny, ale o sytuację materialną ludzi skrzywdzonych, żyjących na marginesie społeczeństwa, albo za takich po prostu uważanych" - tłumaczyła Agnieszka Holland.
W podziemiu często krążyły kopie "półkowników" takich, jak "Kobieta samotna", "Przypadek", "Matka królów" czy "Przesłuchanie". "Z wyjątkiem 'Przesłuchania' - wszystkie były benefisem Bogusława Lindy. Dlaczego Boguś tak młodo wygląda? Bo te filmy przeleżały na półce i zostały wyjęte z jego życiorysu aktorskiego" - wyjaśniła Agnieszka Holland.