Bill Murray: Przed samobójstwem powstrzymał go... obraz
Sztuka może zachwycać, jednak dla niektórych może okazać się również wybawieniem. Przekonał się o tym 70-letni Bill Murray, który wyznał, że jeden z obrazów odciągnął go od myśli samobójczych i tchnął optymizm w momencie, gdy zmagał się z depresją.
Niedawno w mediach społecznościowych ukazało się nagranie z 2014 roku, na którym Bill Murray zdobył się na bardzo intymne wyznanie. Udostępnił je scenarzysta i filmowiec Todd Spence. W nagraniu tym aktor wspomniał czas, gdy zmagał się z myślami samobójczymi.
"To był czas, gdy zacząłem grać w Chicago. Nie byłem zbyt dobry, podobnie jak moje pierwsze doświadczenie na scenie. Byłem tak zdołowany, że po prostu wyszedłem na ulicę i zacząłem iść bez celu. Chodziłem tak przez kilka godzin i zacząłem zdawać sobie sprawę, że zmierzam w niewłaściwym kierunku. Nie chodziło tu jedynie o to, gdzie zaszedłem, jak bardzo oddaliłem się od domu. Chodziło o moją chęć do życia i pozostania przy nim" - wspomniał aktor.
W końcu ten bezcelowy spacer doprowadził go pod drzwi prestiżowego muzeum sztuki, Art Institute of Chicago. Tam zobaczył obraz "Pieśń skowronka" z 1884 roku, który namalował francuski malarz Jules Adolphe Bretona. Obraz przedstawia kobietę stojącą na polu z sierpem w dłoni, a za nią widzimy wschodzące słońce.
"Zawsze kochałem ten obraz" - powiedział Murray. "Ponownie zobaczyłem go tamtego dnia i pomyślałem sobie: 'cóż, ta dziewczyna nie ma zbyt wielu perspektyw, ale dla niej słońce ponownie wschodzi, obdarza ją kolejną szansą'. Myślę, że to nieco zmieniło moje nastawienie. Pomyślałem sobie, że ja też jestem człowiekiem, który dostaje kolejną szansę, każdego dnia, gdy wzejdzie słońce" - dodał. Katharsis, które wtedy przeżył było tak mocne, że wcześniejsze destrukcyjne myśli straciły moc.
Czytaj więcej: Lucy Liu: Bill Murray poniżał mnie na planie "Aniołków Charliego"