Bilguun Ariunbaatar wraca do show-biznesu jako... taksówkarz
Bilguun Ariunbaatar swego czasu był jednym z najgorętszych nazwisk w polskim show-biznesie. Występował w programie Szymona Majewskiego, prowadził kulisy "Tańca z gwiazdami", wziął udział w show "Twoja twarz brzmi znajomo". Szybko stał się najbardziej znanym Mongołem w Polsce. Kilka lat temu wycofał się jednak z mediów i skupił na swoim życiu prywatnym. Teraz wraca w wielkim stylu! Gwiazdor zagrał taksówkarza w komedii romantycznej "Szczęścia chodzą parami".
"Jam jest Bilguun Ariunbaatar, którego imię wygląda, jakby ktoś losowo wciskał klawisze na klawiaturze, więc patrzę na świat z przymrużeniem oczu. (...) Chopin zostawił po sobie piękne etiudy, Skłodowska promieniotwórczość, a ja wiele godzin rozrywki" - mówi o sobie najbardziej znany Mongoł w Polsce.
Swoją przygodę z mediami zaczął ponad 10 lat temu, jako reporter. Szybko jednak dostrzeżono jego aktorski talent. Gwiazdor użyczył swojego głosu w bajce "Gnomeo i Julia", a później wystąpił w takich produkcjach, jak "Brzuszek", "Bangistan" czy "#Kwarantanna". Do współpracy zaprosiła go również Krystyna Janda, obsadzając go w sztuce "Udając ofiarę" wystawianej w Och-Teatrze.
Jakiś czas temu Bilguun Ariunbaatar wycofał się z show-biznesu. Rzadko pojawiał się na branżowych imprezach, próżno go było szukać w programach rozrywkowych. Skupił się na wychowaniu córki. Zawodowo zaś spełniał się przede wszystkim jako wokalista zespołu Lavina (którego perkusistą jest Mateusz Banasiuk), konferansjer i stand-uper. Teraz wraca. I to od razu na wielki ekran!
Niedawno miał okazję zmierzyć się z aktorskim wyzwaniem i zagrać w komedii "Szczęścia chodzą parami". Tym razem wcielił się w egzotycznego taksówkarza - sympatycznego, uśmiechniętego i przepełnionego pozytywną energią, ale nienadającego się za bardzo do jazdy za kółkiem. Ani nie zna dobrze miasta, ani nie jest mistrzem kierownicy. Poza tym - nigdzie mu się nie spieszy, nawet jeśli klient nalega, by wcisnąć gaz do dechy. Za to podczas podróży z nim na brak wrażeń narzekać nie można narzekać, o czym dwukrotnie przekonała się Malwina (Weronika Książkiewicz).
Oglądając sceny z udziałem Bilguuna Ariunbaatara można uśmiać się do łez. To zdecydowanie jedna z najzabawniejszych postaci w tym filmie.
"Szczęścia chodzą parami" to nieprzewidywalna komedia romantyczna, w której przesądy i wiara w pecha mają się równie dobrze, co wiara w miłość. Bohaterką filmu jest Malwina (Weronika Książkiewicz), przebojowa projektantka samochodów, która zakochuje się w Brunonie (Michał Żurawski), wziętym terapeucie par.
Choć potrafi on uratować każdy związek, to jego własne historie miłosne tworzą serię spektakularnych katastrof. Przystojny i zabawny, mógłby być mężczyzną marzeń, gdyby nie to, że na kobiety działa jak czarny kot. Sprowadza na swoje wybranki pecha, który z hukiem kończy nawet najbardziej płomienny romans.
Nieświadoma ryzyka Malwina, ulega jego czarowi od pierwszego wejrzenia. Mimo że w jej życiu rozpoczyna się seria niefortunnych zdarzeń, Bruno nie zamierza się tym razem poddać. Aby uratować miłość swojego życia, musi znaleźć przyczynę swoich sercowych porażek. Nie uda mu się to jednak bez odrobiny szczęścia.
Producentem filmu jest Zygfryd Studio, a koproducentem Grupa Polsat Plus. Za wprowadzenie filmu do kin odpowiada Dystrybucja Mówi Serwis.
"Szczęścia chodzą parami" w kinach już od 2 września.
Zobacz też:
Bilguun Ariunbaatar spadł niemal na samo dno
Klaudia Halejcio w sukni ślubnej. Pech czy szczęście?
"Szczęścia chodzą parami": Ostatnia rola Piotra Machalicy