Reklama

Ben Barnes o filmie "Opowieści z Narnii: Podróż wędrowca do świtu"

Ben Barnes to odtwórca roli króla Kaspiana w "Opowieściach z Narnii: Podróży wędrowca do świtu". Trzecia z cyklu ekranizacji słynnych książek C.S. Lewisa to widowiskowa opowieść o wyprawie rodzeństwa Pevensie i księcia Kaspiana, którzy na pokładzie statku zwanego "Wędrowcem do Świtu" docierają do krainy, z której pochodzi lew Aslan. Film trafił na DVD w 2011 roku. O pracy na planie opowiada Ben Barnes.

Ben Barnes (32) rozpoczął karierę na angielskich deskach teatralnych. Studiował aktorstwo i był członkiem National Youth Music Theater. Jego rola w obsypanym nagrodami przedstawieniu "The History Boys" przyniosła mu pozytywne opinie krytyków i duży sukces w Londyńskim West Endzie. Szybko otrzymał kolejne propozycje, w tym role filmowe. Wystąpił w filmach: "Bigga Than Ben", "Layer Cake" i "Gwiezdny pył". Po roli w księciu Kaspianie pojawił się na dużym ekranie w produkcjach "Easy Virtue", Dorian Gray" i "Valediction". Najnowszy projekt, w którym wystąpił to film "Killing Bono". Barnes cechuje się ciepłem, charyzmą i inteligencją, co czyni z niego idealnego narnijskiego bohatera.

Reklama

Opisz podróż i przygody Kaspiana w filmie?

Ben Barnes: - Od ostatniego filmu w Narnii minęły 3 lata. W przeciwieństwie do Kaspiana, rodzina Pevensy postarzała się jednak tylko o rok. Przez ten czas Kaspian rządził Narnią i jak mówi na początku, pokonał Gigantów Północy oraz inne armie na pustyni, co, mimo wątpliwości w poprzednim filmie czyni z niego zwycięzcę. Coraz łatwiej przychodzi mu sprawowanie władzy, jednak ciężar dorastania bez rodziców nadal nie pozwala mu spać po nocach. Nigdy nie poczuł, że tu jest jego miejsce i, że jego przeznaczeniem jest rządzenie Narnią. To jest motyw przewodni filmu. Kiedy grałem młodego Kaspiana, definiowała go jego wrażliwość. Można było odczuć, że nie był gotowy na zostanie przywódcą. Teraz jest mężczyzną i królem, jednak mimo tego nadal czuje, że brakuje w nim honoru związanego z jego pochodzeniem, stąd potrzeba podróży i odkrycia własnego ja.

Czy to on dowodzi tą wyprawą?

- O tak. Zdecydowanie. Jego misja polega na odnalezieniu siedmiu baronów, bliskich przyjaciół i zwolenników jego ojca. Chce w ten sposób wypełnić złożoną obietnicę, że po ustanowieniu pokoju w Narnii znajdzie ich i pomoże w każdej sytuacji. Jak się okazuje, będzie im miał w czym pomagać.

Jak myślisz, co wyjątkowego kryje się w tym filmie oraz tej książce?

- Podróż Wędrowca do Świtu to książka, która daje czytelnikowi wiele satysfakcji. Z wszystkich książek o Narnii, ze względu na jej epizodyczność, ta była od dziecka moją ulubioną. Każdej nocy możesz przeczytać rozdział, lub rodzice mogą przeczytać go Tobie i przygoda trwa. Dowiesz się trochę o samej podróży, po czym bohaterowie dopłyną do kolejnej wyspy, gdzie przeżyją niesamowitą przygodę i otrzymają ważną życiową lekcję. Nie tylko jest to świetna opowieść, lecz posiada również mozaikę naprawdę ciekawych postaci. Wyjątkowo wesołym bohaterem jest na przykład Eustachy, którego Will Poulter portretuje w genialny sposób. Ta książka kryje w sobie wiele frajdy, zawiera magiczne elementy, znane z pierwszych części oraz dużo ciekawej i wesołej akcji. To zadowalające, ponieważ po drodze otrzymujesz kilka mini-konkluzji. Film zaś, w porównaniu do książki jest bardziej skomplikowany. Scenarzyści musieli ciężko pracować, by spiąć wszystko razem. Musieli znaleźć przyczynę całej wędrówki, ponieważ podróż w głąb siebie nie była wystarczająca. Stąd widmo niebezpieczeństwa nad ludem Narnii i potrzeba uratowania krainy poprzez fizyczne i umysłowe wyzwania.

Czy byłeś wielkim fanem "Opowieści z Narnii", zanim otrzymałeś rolę Kaspiana?

- Tak. Nadal posiadam egzemplarze zbieranych w młodości tomów, które do dziś dnia mają na okładce moje zapiski, które zrobiłem jako 8-latek. Bycie częścią tego przedsięwzięcia jest niesamowite. Pamiętam, w 1989 roku w telewizji emitowano serial o Narnii. Miałem wówczas 8 lat. Kaspiana grał wtedy bardzo młody chłopiec. W odcinku o Podróży Wędrowca zastąpili go starszym aktorem, Samem Westem. Mogli zrobić to również tutaj, w końcu pomiędzy poprzednią częścią, a tym filmem Kaspian dorasta i przechodzi znaczną przemianę.

Jaki tak naprawdę jest Kaspian w tym filmie?

- Jest wielkim, chodzącym idealistą. W pierwszym filmie stara się pogodzić z ciężarem, stresem i odpowiedzialnością, które spadły na jego ramiona. Teraz ma już za sobą kilka lat rządów i chce być jak najlepszym przywódcą. Oczywiście, nie zgadza się z niektórymi osobami w kwestiach sposobu sprawowania władzy, ale nie są to konflikty wynikające z podważania jego autorytetu.

Masz swoją ulubioną scenę lub wspomnienie z kręcenia zdjęć do filmu?

- Uwielbiam walki na miecze. To było naprawdę super. Scenografia zaparła mi dech w piersiach. Wyspa Złotej Wody, gdzie woda przemienia wszystko w złoto była niesamowita, podobnie jak Wyspa Łachonogów. Obserwowanie, jak sceny z książek mojego dzieciństwa ożywają było po prostu magiczne.


Jak bardzo Narnia zmieniła twoje życie?

- Na pewno pomogła mi zbudować większą wiarę w siebie. Pomiędzy Kaspianem, a Podróżą Wędrowca wystąpiłem w trzech, bardzo różnych projektach. W Bostonie nakręciłem obraz "Locked in", gdzie zagrałem młodego ojca, którego córka zapadła w śpiączkę. To była zupełnie inna opowieść. Różnorodność granych ról oraz praca z innymi reżyserami oraz ekipami filmowymi z pewnością wpływa na wiarę w siebie. To, że byłem zdenerwowany przy pierwszym filmie pomogło przy budowaniu postaci, która była wówczas niepewna swoich możliwości i strachliwa. Tym razem mój bohater posiada większą władzę i autorytet i to właśnie zyskałem. Poza tym dorastając ludzie się zmieniają, szczególnie, kiedy mówimy o 24-latku i 28-latku. Dorastasz i nabierasz pewności w swoich działaniach. Kiedy miałem 15-lat byłem nieśmiałym aktorem i nie chciałem grać pierwszoplanowych ról - teraz to się zmieniło. Cieszę się, że pomiędzy tym filmem, a Księciem Kaspianem upłynęło trochę czasu. Pozwoliło mi to zagrać w innych projektach, zdobyć nowe doświadczenia i zyskać odwagę oraz pewność siebie, które mogłem wykorzystać przy tej roli.

Czy nadal kochasz aktorstwo?

- Zdecydowanie tak. Co więcej, wraz z kolejnymi projektami i pracą z różnymi reżyserami odkrywam, że coraz bardziej pociąga mnie ich zawód. Chciałbym zaangażować się w ten rodzaj pracy na planie, jednak aktorstwo w danej chwili jest wystarczającym wyzwaniem. Chcę doskonalić swój fach. Uwielbiam grać, jednak nie znoszę patrzeć na swoje role. Chcę dotrzeć do punktu, w którym będę mógł oglądać swoją pracę z zadowoleniem i uśmiechem na twarzy.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy