Reklama

"Belfast": Nowy film Kennetha Branagha niezrozumiały z powodu akcentu

Amerykańscy krytycy chwalą nowy film Kennetha Branagha zatytułowany "Belfast", choć mają problem z jego zrozumieniem. Kłopotem okazuje się mocny, północnoirlandzki akcent, z którym mówią bohaterowie tej produkcji. Złośliwi twierdzą, że "Belfast" powinien ubiegać się o Oscara w kategorii dla najlepszego filmu międzynarodowego.

Amerykańscy krytycy chwalą nowy film Kennetha Branagha zatytułowany "Belfast", choć mają problem z jego zrozumieniem. Kłopotem okazuje się mocny, północnoirlandzki akcent, z którym mówią bohaterowie tej produkcji. Złośliwi twierdzą, że "Belfast" powinien ubiegać się o Oscara w kategorii dla najlepszego filmu międzynarodowego.
Caitriona Balfe i Jamie Dornan w scenie z filmu "Belfast" /materiały prasowe

Autobiograficzna opowieść o dzieciństwie znanego reżysera pokazywana jest właśnie na festiwalach filmowych. "Belfast" zbiera tam pochwały za sposób opowiedzenia historii z młodości Branagha, a także za grę aktorów.

"Belfast": Problemy z akcentem

Jednym z zastrzeżeń pod adresem filmu jest północnoirlandzki akcent, którym posługują się bohaterowie. Choć jeszcze niedawno amerykańscy krytycy narzekali na to, że podczas festiwalu w Wenecji anglojęzyczne filmy wyświetlane są z angielskimi napisami, to teraz przyznają, że w przypadku "Belfastu" takie napisy są konieczne do pełnego zrozumienia filmu. Jeden z krytyków zauważa nawet, że Branagh w porę przeniósł się do Anglii, by wyzbyć się specyficznego akcentu. To "oszczędziło" przyszłego twórcę, który dzięki temu mógł odnieść sukces w reżyserii.

Podobne komentarze sprawiają, że mieszkańcy Irlandii Północnej tylko przewracają oczami - zauważa "The Guardian", cytując jeden z komentarzy z gazety "The Belfast Telegraph". "Nasz akcent, niezależnie od tego jak jest silny, nie jest żadnym powodem do wstydu. Jego złagodzenie bądź spowolnienie, by amerykańska widownia lepiej go zrozumiała, byłoby obrazą dla mieszkańców Belfastu, którzy zostali tu sportretowani" - czytamy w nim.

Reklama

"Zafałszowanie tak osobistej historii przez użycie bardziej mieszczańskich lub eleganckich akcentów byłoby dla filmu wielką krzywdą. Hollywoodowi nie pasują robotnicze akcenty, ale przecież powinny. Słychać tam tak wiele różnych akcentów, że z łatwością powinni rozumieć też akcent irlandzki. Po pięciu minutach filmu już wszystko rozumiesz, musisz się tylko zaangażować" - twierdzi scenarzysta Ewen Glass, który uważa, że filmowi nie są potrzebne angielskie napisy.

Czarno-biały "Belfast" opowiada historię rodziny Branaghów, którzy w trakcie zamieszek, jakie wybuchły w 1969 roku, podjęli trudną decyzję o przeniesieniu się do Anglii. W roli 9-letniego Kennetha Branagha wystąpił Jude Hill. W pozostałych rolach w filmie "Belfast" występują Jamie Dornan, Judi Dench, Ciaran Hinds oraz Caitriona Balfe.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Kenneth Branagh | Belfast (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy