Reklama

Beata i Artur Barcisiowie: Uwielbiają swoje wady

– Zakochałem się w sekundę! – twierdzi Artur Barciś. Chwilę później zapytał panią Beatę, czy zostanie jego żoną. Odpowiedź nie była jednak taka, na jaką czekał.

– Zakochałem się w sekundę! – twierdzi Artur Barciś. Chwilę później zapytał panią Beatę, czy zostanie jego żoną. Odpowiedź nie była jednak taka, na jaką czekał.
Beata (57 l.) i Artur (63 l.) są małżeństwem od 33 lat. Mieszkają pod Warszawą w pięknym domu otoczonym zielenią. Tam jest ich ukochany azyl. /AKPA

Poznali się w 1983 roku na planie serialu "Pan na Żuławach". Artur Barciś grał tam Stefana, a jego filmowym ojcem był Wirgiliusz Gryń.

28-letni wówczas aktor miał już na koncie świetną rolę w "Znachorze". Niestety, tuż przed rozpoczęciem zdjęć do serialu stracił pracę w Teatrze Narodowym w Warszawie i z tego powodu wpadł w rozpacz.

Po latach wspominał, że myślał nawet o samobójstwie. Jadąc na plan, nie przypuszczał, że los szykuje mu niespodziankę!

Czy wyjdziesz za mnie?

Poznał tam bowiem śliczną montażystkę, dla której stracił głowę. Jednak początki ich znajomości wcale nie były miłe.

Reklama

Kiedy ekipa dotarła na miejsce, okazało się, że aktor został zakwaterowany w zdewastowanym domku letniskowym, oddalonym o 10 kilometrów od reszty. Gdy zobaczył, w jakich warunkach przyjdzie mu mieszkać, bardzo się zdenerwował. Postanowił interweniować. Wparował do pokoju Patrycji Bukowskiej, drugiego reżysera, i zażądał zmiany lokum. Zaskoczona kobieta zapytała: "To gdzie chcesz spać?". A on na to: "A choćby u was! Jest przecież jedno wolne łóżko".

Okazało się jednak, że śpi na nim pani Beata, młodziutka asystentka montażystki. Do dziś śmieją się, że pan Artur chciał swoją przyszłą żonę wyrzucić z... łóżka. Po takim burzliwym wstępie trudno było przypuszczać, że ta znajomość zakończy się na ślubnym kobiercu.

Jak więc do tego doszło? Oboje wracali do Warszawy z całą ekipą. Zatrzymali się na postój. Aktor wyszedł jako pierwszy. I nagle spojrzał na schodzącą po stopniach autokaru panią Beatę. W tym momencie trafiła go strzała Amora!

- Zakochałem się w sekundę - wspomina. Gdy autobus ruszył, przysiadł się do niej i zapytał: "Wyjdziesz za mnie". To nie był żart. Wiedział, że spotkał swoją drugą połówkę.


Franciszek i Gucio

Musiał jednak walczyć o serce wybranki. I to dość długo. W tamtym czasie pani Beata uważała, że najpiękniejszym mężczyzną na świecie jest Al Pacino. Co więcej, jej mama nie była zachwycona, że córka spotyka się z aktorem. Przestrzegała więc jedynaczkę, żeby uważała.

Wytrwałość pana Artura pokonała jednak wszelkie trudności, łącznie z obawami przyszłej teściowej. Trzy lata później, 7 czerwca 1986 roku, powiedzieli sobie z panią Beatą sakramentalne "tak". W podróż poślubną pojechali "maluchem" do Hiszpanii, gdzie mieszkali znajomi pana młodego.

W lutym 1989 roku urodził się syn Franciszek. Oboje są z niego bardzo dumni! Nie poszedł w ślady ojca, tylko mamy i został montażystą. We wrześniu 2014 roku ożenił się z Joanną, córką Marka Żydowicza, organizatora festiwalu Camerimage.

- Jestem bardzo szczęśliwy, wybranka mojego syna jest wspaniałą kobietą, cudowną dziewczyną. Zawsze chciałem mieć córkę i mam - mówił Artur Barciś w jednym z wywiadów.

Dwa lata temu na świat przyszedł mały Gustaw. Wnuk z miejsca skradł serce dziadków. Aktor namalował nawet dla niego obrazek z aniołkami w czapeczkach.

Dojrzała miłość

- Receptą na dobry związek jest wybaczanie sobie wzajemnie, polubienie, a wręcz pokochanie swoich wad - powiedział pan Artur w programie "Gotowi na ślub".

Podział obowiązków w ich rodzinie jest bardzo prosty - każdy zajmuje się tym, co najlepiej potrafi robić. Skoro mąż uwielbia gotować, to żona usuwa się w cień i pozwala, żeby mężczyzna był głównym kucharzem w domu. Rosół w jego wykonaniu nie ma sobie równych! Z kolei pani Beata zarządza rodzinnymi finansami.

Oboje nie wyobrażają sobie życia bez siebie. - Kocham Beatę nawet mocniej, dojrzalej niż te 30 lat temu - mówi aktor.

MJ

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Artur Barciś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy