"Barbie": Polityk PiS zaskoczył "przewrotną recenzją" filmu. Co na to jego żona?
Według polityka PiS Łukasza Schreibera seans filmu "Barbie" punktuje "wszystkie wady feminizmu" oraz pokazuje, "jak bardzo lewica boi się demokracji". Do "przewrotnej recenzji" polityka odniosła się jego żona Marianna Schreiber.
Łukasz Schreiber podzielił się refleksjami po seansie filmu "Barbie" na swoim Instagramie.
"Świetnie zrobiona rzecz, znakomite dialogi, doskonałe aktorstwo Margot Robbie i Ryan Gosling i to na pewno wszystko na plus, i jeszcze parę innych rzeczy" - analizę dzieła Grety Gerwig rozpoczął od pochwalenia filmowego rzemiosła.
Następnie zdecydował się na krytykę feministycznego przesłania produkcji.
"Oto film, w którym w Barbielandzie rządzą kobiety, w którym mnóstwo ludzi jest nieszczęśliwych i jeden z mężczyzn, widząc, że w realnym świecie wygląda to zupełnie inaczej, tak naprawdę doprowadza do wywrócenia tego stolika, do takich rządów patriarchatu i nagle wszyscy są dużo szczęśliwsi" - powiedział Schreiber, zwracając uwagę, że nawet prezydentka Barbielandu czuję się szczęśliwsza, "krojąc steki swojemu ukochanemu".
"Dopiero mała grupka wywrotowców stara się to zmienić, a więc stara się skłócić, napuścić jednych na drugich, podważyć proces demokratyczny, nie dopuścić mężczyzn do głosowania, przywrócić konstytucję i rządy kobiet. A na koniec główna bohaterka idzie zrobić aborcję. I cóż z tego filmu wynika? Wynikają wszystkie wady feminizmu i tego, jak bardzo lewica boi się demokracji" - podsumował Schreiber.
Do słów swego męża w rozmowie z serwisem Plotek odniosła się Marianna Schreiber.
"Mój mąż ma pełne prawo do swoich przekonań, własnej interpretacji dzieła czy to literackiego, czy filmowego, na tym polega wolność i pluralizm - również w przypadku naszego małżeństwa" - zaznaczyła, podkreślając, że recenzja jej ukochanego była - jak sam ją określił - "przewrotną interpretacją" filmu Gerwig.
Marianna Schreiber, która była na seansie "Barbie" z mężem, woli rozpatrywać film jako opowieść o "kobietach, które mogą wziąć sprawy w swoje ręce, aczkolwiek we wszystkim należy zauważać wyśrodkowanie i zdrowy rozsądek".
"Ważne jest, aby wziąć pod uwagę prawa i potrzeby zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Zakończenie filmu jest otwarte. Dlatego każda interpretacja jest możliwa. Również ta, o której mówił mój mąż" - podsumowała.
Odniosła się też wspomnianego przez polityka "krojenia steków ukochanemu". "Uważam, że można być nowoczesną i wyzwoloną kobietą i gotować swojemu partnerowi, swojej rodzinie" - zaznaczyła, dodając że "krojenie steków" nie jest dla niej "w żaden sposób uwłaczające".
W recenzji dla Interii Kuba Armata przewidywał, że film Grety Gerwig nie jest przeznaczony dla "mężczyzn wyczulonym na punkcie własnego ego".
- "Barbie" to nie tylko aktorski popis, film szalenie efektowny od strony scenograficznej, kostiumograficznej czy charakteryzatorskiej, ale dla mnie to też świetna mieszanka ironii i istotnego przesłania. Mężczyźni wyczuleni na punkcie własnego ego pewnie nie będą się zbyt dobrze bawić. Wszyscy inni, na tej różowej lekcji feminizmu - z pewnością już tak - pisał recenzent Interii.
Filmowi "Barbie" wystarczyło w kinach 17 dni, by przekroczyć granicę miliarda dolarów. Dzięki temu Greta Gerwig została pierwszą reżyserką w historii, której samodzielnie wyreżyserowany film zyskał taką kwotę.
Zrzuciła ze szczytu podium "Wonder Woman", która przyniosła łącznie 821 milionów dolarów. Do pokonania pozostały jej jeszcze trzy filmy współreżyserowane przez kobiety ("Kapitan Marvel" i dwie części "Krainy lodu").
"Jako szefom dystrybucji nieczęsto zdarza nam się zaniemówić z powodu wyników filmu, ale 'Barbie' przekroczyła nawet nasze najbardziej optymistyczne prognozy" - powiedzieli we wspólnym oświadczeniu Jeff Goldstein i Andrew Cripps, którzy nadzorują krajową i międzynarodową dystrybucję studia.