Reklama

Barbara Brylska: Jak odnalazła spokój

Legenda polskiego kina. Podbiła nasze serca rolami Kamy w "Faraonie" i Krzysi w "Panu Wołodyjowskim". Dziś Barbara Brylska żyje z daleka od świata show-biznesu, poświęcając czas najbliższym.

Legenda polskiego kina. Podbiła nasze serca rolami Kamy w "Faraonie" i Krzysi w "Panu Wołodyjowskim". Dziś Barbara Brylska żyje z daleka od świata show-biznesu, poświęcając czas najbliższym.
W latach 60. Barbara Brylska była wielką gwiazdą polskiego kina. /AKPA

Przyszła na świat 5 czerwca 1941 roku w Skotnikach. Dzisiaj mieszka głównie w ukochanej Rosji, gdzie czuje się najszczęśliwsza.

Jedna z najpiękniejszych polskich aktorek, wymieniana jednym tchem obok Poli Raksy i Kaliny Jędrusik.

Marzyła o studiach w Akademii Sztuk Pięknych. Mogła rzeźbić, malować, nawet projektować wnętrza. Jednak nauczyciele w porę dostrzegli jej talent sceniczny i zaczęli nalegać, by poszła do szkoły aktorskiej.

Barbara Brylska nie byłaby sobą, gdyby nie podjęła wyzwania.

Reklama

W objęciach Ramzesa

Jej wdzięk zauważono już w debiutanckim filmie "Ich dzień powszedni" (1963), gdzie grała siostrę Poli Raksy. W obsadzie był Zbyszek Cybulski, za kamerą Aleksander Ścibor-Rylski.

Popularność przyniosły jej dwie późniejsze kreacje: fenickiej kapłanki Kamy w "Faraonie" (1966) oraz ślicznej Krzysi w "Panu Wołodyjowskim" i "Przygodach Pana Michała" (1969).

Z dnia na dzień stała się tematem plotek. Mówiono o jej romansie z filmowym Ramzesem, Jerzym Zelnikiem. Razem wyjechali do Cannes, co rozpaliło wyobraźnię fanów.

O mały włos nie została wtedy usunięta z listy studentów łódzkiej PWSFTiT. Na szczęście udało się jej obronić dyplom! Po sukcesie "Pana Wołodyjowskiego" była przekonana, że zagra Oleńkę w ekranizacji "Potopu" (1974). Gdy wybór padł na Małgorzatę Braunek, poczuła się dotknięta.

Najpiękniejsza Nadia

Na szczęście wkrótce nadeszły dobre wieści. I to z daleka! W 1976 roku Rosjanie oszaleli na punkcie komedii romantycznej "Szczęśliwego Nowego Roku", pokazywanej w ZSRR pod tytułem "Ironia losu". Jakaż piękna była grana przez nią Nadia! Gdy w 2006 roku wróciła do tej postaci, znowu była oklaskiwana na stojąco.

Nic dziwnego, że dziś najlepiej czuje się w daczy na rosyjskiej prowincji. Ma wokół życzliwych ludzi, a otoczenie nie przypomina o tragedii, do której doszło w Polsce. Chodzi o śmierć jej córki Basi Kosmal (zm. 1993). Dziewczyna miała 20 lat, gdy wracając z planu etiudy "Fałszywy autostop", uległa śmiertelnemu wypadkowi.

Pani Barbara poświęciła się wtedy bez reszty synowi Ludwikowi. A w filmach grała od tej pory już tylko sporadycznie.

Barbara Rybałtowska pisze o tym w książce "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli".

"Nagle w 2006 r. dostała od Bogusława Lindy propozycję zagrania matki bohaterki w filmie "Jasne błękitne okna". - Do dziś pamiętam, jakie piorunujące wrażenie zrobiła na mnie w "Faraonie". To zetknięcie z metafizyczną, niecodzienną urodą, osobowością i wielkim talentem sprawia, że każde spotkanie z nią jest dla mnie świętem - mówił Linda. Przyjęła jego propozycję z radością, ale i obawą. Scenariusz bowiem zakładał, że filmowa córka umiera w jej obecności. Wiedziała, że chcąc nie chcąc, będzie musiała sięgać po środki wyrazu z własnych przeżyć. Bogusław Linda wczuwał się w sytuację, znał kiedyś jej córkę, więc przeżywał z nią trudne sceny. Kiedy skończyło się ujęcie, uściskał ją ze łzami w oczach i podziękował".

Ostatnim projektem, w którym zobaczyli ją Rosjanie, był serial "Admirał" (2009). Z polskimi widzami pożegnała się rolą w komedii "Miłość na wybiegu" (2009). Film będzie można obejrzeć 4 stycznia 2019 roku w TVP2.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Brylska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy