Reklama

Audrey Hepburn: "Uroczy pakiet defektów i niedoskonałości"

Zdobyła Oscara w wieku 25 lat. Świat pokochał ją za role w filmach "Śniadanie u Tiffany'ego", "Rzymskie wakacje" czy "Sabrina". "Moja matka stanowiła uroczy pakiet defektów i niedoskonałości, który na kinowym ekranie ulegał magicznemu przeobrażeniu" - mówi o Audrey Hepburn syn aktorki, Sean Hepburn Ferrer.

Zdobyła Oscara w wieku 25 lat. Świat pokochał ją za role w filmach "Śniadanie u Tiffany'ego", "Rzymskie wakacje" czy "Sabrina". "Moja matka stanowiła uroczy pakiet defektów i niedoskonałości, który na kinowym ekranie ulegał magicznemu przeobrażeniu" - mówi o Audrey Hepburn syn aktorki, Sean Hepburn Ferrer.
Audrey Hepburn w 1967 roku /Avalon /Getty Images

Audrey Hepburn: Świat ją uwielbiał

"Jestem pół-Irlandką, pół-Holenderką, urodziłam się w Belgii. Gdybym była psem, byłby ze mnie straszny mieszaniec" - tę wypowiedź Audrey Hepburn na temat własnego pochodzenia przywołał Barry Paris w biografii aktorki. Nie uważała się za urodziwą. "Nie rozumiem, dlaczego ludzie postrzegają mnie jako piękną" - mówiła jedna z największych gwiazd swojej ery.

Urodziła się 4 maja 1929 roku jako Audrey Kathleen Ruston w Elsene pod Brukselą. Była córką brytyjskiego bankiera Johna Victora Rustona i holenderskiej arystokratki, baronowej Elli van Heemstra. W czasie II wojny światowej mieszkała na terenie okupowanej Holandii, to doświadczenie wywarło wpływ na jej całe późniejsze życie - bliscy mówili, że wciąż nosiła w sobie lęk.

Reklama

Po wojnie pracowała jako modelka w Londynie, dorabiając sobie statystowaniem w drobnych produkcjach filmowych. W 1951 roku wystąpiła w roli głównej w obrazie "Monte Carlo Baby" w reżyserii Jeana Boyera. W tym samym roku pojawiła się na nowojorskim Broadwayu w musicalu "Gigi". Dwa lata później wystąpiła u boku Gregory'ego Pecka w "Rzymskich wakacjach" (1953). Za tę rolę otrzymała nagrodę Oscara i zakochało się w niej całe Hollywood. Odbiegała od obowiązującego wówczas w fabryce snów kanonu piękna. Ujmująco dziewczęca, szczera i bardzo skromna - właśnie te cechy były jej największym atutem.

W latach 50. Hepburn wystąpiła w swoich najpopularniejszych filmach: "Sabrinie" (1954), "Miłości po południu", "Zabawnej buzi" czy "My Fair Lady". Zagrała też w "Wojnie i pokoju" (1956) - epopei historycznej Lwa Tołstoja, przeniesionej na ekran przez Kinga Vidora. Największą sławę przyniosła jej rola Holly Golightly w "Śniadaniu u Tiffany'ego" (1961) w reżyserii Blake'a Edwardsa na podstawie noweli Trumana Capote.

Karierę aktorską zakończyła niespodziewanie w 1981 roku po występie w filmie "Doczekać zmroku". Poświęciła się działalności dobroczynnej, pełniąc funkcję Ambasador Dobrej Woli UNICEF. W 1992 roku otrzymała z rąk prezydenta USA George'a Busha Prezydencki Medal Wolności. Zmarła w 1993 roku po długiej chorobie. Została pochowana w szwajcarskim Tolochenaz.

Audrey Hepburn: "Uroczy pakiet defektów i niedoskonałości"

"Siedzę głęboko w świecie kina, z dorobkiem mojej matki mam cały czas do czynienia, choćby z okazji rozmaitych przeglądów czy wystaw. Niektóre jej produkcje nawet sam montowałem. (...) Zrozumiałem, jakim cudem ta niepozorna dziewczyna z krzywymi zębami, płaskostopiem i garbem na nosie - jak sama o sobie mówiła - zdobyła Oscara. Moja matka stanowiła uroczy pakiet defektów i niedoskonałości, który na kinowym ekranie ulegał magicznemu przeobrażeniu. Czegoś takiego nie da się osiągnąć na monitorze komputera ani nawet na wielkim telewizorze" - mówi Sean Hepburn Ferrer w rozmowie z Yolą Czaderską-Hayek dla WP Film z okazji 70. rocznicy premiery "Rzymskich wakacji".

Syn gwiazdy wyznał, że Oscar, który otrzymała za najlepszą role w filmie "Rzymskie wakacje" był dla niej wielką niespodzianką.

"Był to dla niej ogromny zaszczyt, ale przede wszystkim także wielkie zaskoczenie. Ona w ogóle nie spodziewała się, że za tę rolę zdobędzie Oscara. Była z niego bardzo dumna, podobnie jak ze wszystkich nagród filmowych, które udało jej się zdobyć. (...) Z całą pewnością moja matka cieszyła się z nagród i była z nich dumna, natomiast nie mogę powiedzieć, żeby w jakikolwiek sposób ją one zmieniły. Nawet Oscar. To była jedna z ostatnich gwiazd filmowych, jeszcze sprzed szkoły aktorskiej Lee Strasberga. Dopasowywała rolę do siebie, a nie odwrotnie. Za jej czasów gwiazdy były ważniejsze niż dekoracje, kostiumy, scenariusz i to z myślą o nich kręciło się filmy" - opowiada Sean Hepburn Ferrer.

Dlaczego Audrey Hepburn stała się legendą? Skąd jej ponadczasowa popularność? Co na ten temat myśli syn aktorki?

"Po pierwsze, Audrey Hepburn była prawdziwą gwiazdą filmową w czasach, gdy gwiazdy filmowe jeszcze istniały. (...) W oczach widzów była po prostu jedną z nich, dziewczyną z sąsiedztwa, która może założyć małą czarną i przeobrazić się w bohaterkę "Śniadania u Tiffany’ego". Drugi powód wiąże się z modą. (...) Moja matka nigdy nie podążała za bieżącymi trendami. Oczywiście jej atutem była znakomita figura, jak również znajomość z Hubertem de Givenchy, który projektował dla niej stroje na wyjątkowe okazje. Trzeci powód związany jest z jej drugą karierą, jak to nazywała. Pięć lat, które spędziła jako ambasador UNICEF-u, pozostawiło po sobie niezapomniane dziedzictwo. (...) Wielokrotnie uczestniczyłem w jej rozmaitych działaniach i mogę powiedzieć z ręką na sercu, że jeśli jechała gdzieś do Afryki, to nie po to, by zrobić tam sobie sesję foto, tylko żeby naprawdę pomóc ludziom z Somalii czy Sudanu. I opowiedzieć publicznie o ich sytuacji".

W styczniu 2023 roku minęło 30 lat od śmierci aktorki. Audrey Hepburn wciąż pozostaje niedoścignioną ikoną stylu i inspiracją dla kolejnych pokoleń.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Audrey Hepburn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama