Reklama

Arkadiusz Jakubik: Zaczynał karierę jako ośmiolatek

Widzowie poznali go jako głupiutkiego sapera z serialu "13. posterunek". Przez lata kojarzony z tą postacią, nagle zaskoczył wszystkich rolami dramatycznymi. W ciągu kilku lat stał się najczęściej nagradzanym i najbardziej poważanym z obecnie pracujących polskich aktorów. W niedzielę Arkadiusz Jakubik świętuje 55. urodziny.

Widzowie poznali go jako głupiutkiego sapera z serialu "13. posterunek". Przez lata kojarzony z tą postacią, nagle zaskoczył wszystkich rolami dramatycznymi. W ciągu kilku lat stał się najczęściej nagradzanym i najbardziej poważanym z obecnie pracujących polskich aktorów. W niedzielę Arkadiusz Jakubik świętuje 55. urodziny.
Arkadiusz Jakubik /AKPA

Teatralnym debiutem aktorskim Arkadiusza Jakubka był występ w musicalu "Piaf" Pam Gems w reż. Jana Szurmieja na scenie Operetki Warszawskiej w 1993 roku.

24-letni wówczas aktor, mimo że był świeżo upieczonym absolwentem Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie (z filią we Wrocławiu), aktorski chrzest przeszedł... 16 lat wcześniej. W filmie "Okrągły tydzień" Tadeusza Kijańskiego wcielił się w postać Gustlika. Była to poetycka opowieść nawiązująca do dawnych śląskich baśni i górniczych legend, która przedstawiała realistyczny obraz życia współczesnej górniczej rodziny, splatający się z fantastycznym światem snów małego chłopca.

Reklama

Dziadka postaci Jakubika grał Franciszek Pieczka, jego ekranową mamą była zaś Emilia Krakowska.

Dla Arkadiusza Jakubika ekranowy debiut był jednak traumatycznym wydarzeniem. Wszystko z powodu sceny, w której stoi w stroju Adama przed kamerą, podczas gdy Emilia Krakowska myje go w balii z wodą.

Na premierowy pokaz filmu w kinie Pionier w Strzelcach Opolskich wybrała się całą szkoła młodego aktora. "Długo nienawidziłem tego filmu, wstydziłem się, zwłaszcza tej sceny, pierwszej mojej sceny rozbieranej" - Jakubik mówił w 2013 roku w rozmowie z opolskim wydaniem "Gazety Wyborczej".

Kiedy film miał telewizyjną premierę, mama Jakubika zaprosił do domu na seans... jego szkolnych kolegów. "Mama kompletnie nie rozumiała, że nie chcę oglądać tego filmu, zwłaszcza wspólnie z kolegami z nowej klasy. Biegałem, płacząc po strzeleckim parku i powtarzałem sobie jak mantrę: nienawidzę aktorów, nigdy nie będę aktorem" - wspominał aktor.

Od "13 posterunku" do filmów Smarzowskiego

Pierwszą większą rolą w karierze Jakubika po ukończeniu szkoły aktorskiej był Rysio w drugim sezonie komediowego "13 posterunku". Jego bohater był zastępcą komendanta i saperem, który przeżył o jeden wybuch za dużo, co odbiło się na jego szeroko pojętym pojmowaniu rzeczywistości. Postać Rysia została ciepło przyjęta przez fanów serialu. Sam Jakubik przez długi czas przeklinał jednak tę rolę. "Nie miałem pojęcia, że serial będzie miał taką siłę rażenia, że wyląduję w szufladzie: 'debil, głuchy saper' lub 'Rysio-metalowa ręka'" - mówił później w wywiadzie.

Wtedy jednak pojawił się Wojciech Smarzowski, który zaproponował mu rolę notariusza-alkoholika w "Weselu" (2004). Jakubik wypadł znakomicie, uzyskał nawet nominację do nagrody Orzeł za najlepszą drugoplanową rolę męską. Nikt nie przypuszczał wtedy, że w ciągu 15 lat stanie się on rekordowym zwycięzcą wyróżnienia w tej kategorii.

Sukces nie przyszedł jednak od razu. Po premierze "Wesela" Jakubik pojawiał się głównie w telewizji. Wszystko zmieniło się w 2009 roku, znów za sprawą Smarzowskiego. Reżyser przygotowywał swój drugi film pod tytułem "Dom zły" i potrzebował odtwórcy głównej roli. Tak oto Jakubik został oskarżonym o podwójne morderstwo Środoniem, który przyjeżdża z milicją na miejsce zbrodni kilka lat po jej rzekomym dokonaniu. O ile notariusz był postacią tragikomiczną, tak rola w "Domu złym" była w pełni dramatyczna. Jakubik zaskoczył wszystkich - tak dobrze wypadł.

W 2010 roku aktor znów sprawił widzom niespodziankę - okazał się także zdolnym reżyserem. W kinach pojawiła się "Prosta historia o miłości", która ukazywała jego wrażliwsze oblicze. Przy okazji przyniosła mu ona nagrodę dla filmu niezależnego podczas festiwalu w Gdyni w 2010 roku. Jakubik w 2016 wyreżyserował swój drugi film - "Prostą historię o morderstwie". Ten został przyjęty przez krytykę nieco chłodniej.

Tout de force Jakubika

Od 2013 roku rozpoczęło się tour de force Jakubika. Na początku roku pojawiła się "Drogówka" Smarzowskiego, w której zagrał policjanta-seksoholika Petryckiego. Z racji uzależnienia swojego bohatera aktor musiał brać udział w wielu scenach erotycznych. Początkowo miał przed nimi duże opory. "Krótko mówiąc, na planie 'Drogówki' padł ostatni bastion mojej intymności" - przyznał później. Przerysowana rola przyniosła mu pierwszą nagrodę Orzeł. Drugą, rok później, otrzymał za zgoła odmienną kreację w "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy. Wcielił się w ojca głównego bohatera, chorego na porażenie mózgowe Mateusza (Dawid Ogrodnik).

Jego kariera w końcu nabrała rozpędu. Jakubik zaczął pojawiać się w kilku filmach rocznie. Czasem były to małe role (alkoholik w "Pod Mocnym Aniołem"), czasem epizody (muzyk w "Polskim gównie"). Jednak zawsze jego postaci zapadały w pamięci. Tak też było w 2016 roku, gdy zagrał w dwóch głośnych filmach - "Wołyniu" Smarzowskiego i "Jestem mordercą" Pieprzycy. W pierwszym wcielił się w właściciela ziemskiego, który poślubia młodą dziewczynę na chwilę przed wybuchem drugiej wojny światowej i eskalacją napięć polsko-ukraińskich. W drugim zagrał mężczyznę oskarżonego o serię zabójstw. Chociaż prowadzący śledztwo milicjant nie wierzy w jego winę, bohater Jakubika do końca nie podejmuje próby obrony. Rola ta przyniosła mu trzeciego Orła.

Rok później znów otrzymał Orła. Tym razem za "Cichą noc" Piotra Domalewskiego, w której wcielił się ojca obchodzącej wigilię rodziny. Film ukazywał w krzywym zwierciadle niektóre z polskich tradycji świątecznych. Zwracał także uwagę na nasze narodowe kompleksy. Najbardziej wybrzmiewały one w jednej z ostatnich scen, gdy bohater Jakubika wyznaje, że tylko w kraju może być człowiekiem, bo poza nim jest "Polakiem". W tym samym roku aktor zagrał także komediową rolę w "Najlepszym" Łukasza Palkowskiego. Wcielił się w trenera głównego bohatera, człowieka prostego i wulgarnego, ale też niezwykle pociesznego.

Ważnym punktem filmografii Jakubika pozostaje "Kler" Smarzowskiego. W kontrowersyjnym filmie aktor wcielił się w księdza, który zostaje oskarżony o molestowanie jednego z ministrantów. Rola była trudna, a temat niezwykle drażliwy. Jakubik w pełni zaufał jednak Smarzowskiemu. "To jeden z niewielu twórców filmowych w tym kraju, który nie boi się wziąć na warsztat trudnego tematu" - mówił Jakubik przed premierą "Kleru". Ryzyko opłaciło się. Film zgromadził ponad pięć milionów widzów.

Aktor stworzył także wyraziste kreacje w serialach: "Król" i "Klangor" oraz filmach "Czarna owca" i "Jak najdalej stąd". Reżyser Piotr Domalewski nazywa Jakubka "aktorem kompletnym".

Jak poradzić sobie z kryzysem wieku średniego?

Talenty Jakubika nie kończą się tylko na grze w filmach. Podkłada także głosy w animacjach. Pamiętacie Wołodię z "Atlantydy - zaginionego lądu"? Pragnący otworzyć kwiaciarnię Rosjanin (tyko w polskiej wersji, w oryginale postać nazywała się Vincenzo i była Włochem) przemawiał głosem Jakubika. Jest on także wokalistą i założycielem zespołu muzycznego Dr Misio. Formacja powstała w 2008 roku. Jakubik żartuje, że był to jego sposób na poradzenie sobie z kryzysem wieku średniego. "Zawsze marzyłem, by grać w kapeli rockowej, stać na scenie z mikrofonem i drzeć się z całej siły. I właśnie wtedy pomyślałem sobie, że może warto spróbować" - mówił w jednym z wywiadów.

Pod koniec 2023 roku premierę miała jego ostatnia produkcja - serial Netfliksa "Informacja zwrotna".

Aktor wcielił się w uzależnionego od alkoholu byłego muzyka rockowego, który wyrusza w szaloną podróż w najciemniejsze zakamarki Warszawy i ludzkiej psychiki, aby odnaleźć swojego zaginionego syna. To opowieść o poszukiwaniu sprawiedliwości i wewnętrzna próba odkupienia własnych win, a zarazem realistyczny do bólu obraz indywidualnej walki człowieka, który musi zmierzyć się z wieloletnimi konsekwencjami swojego uzależnienia. Mroczna, wielowątkowa historia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, która nie pozostawi żadnego widza obojętnym.

"Rola Kani była jedną z najtrudniejszych, o ile nie najtrudniejszą w życiu. Mogę ją sobie porównać chyba tylko do 'Domu złego'. I to nie tylko dlatego, że mam prywatnie dwóch synów, o których myślałem codziennie na planie 'Informacji zwrotnej' - co by było, gdybym musiał któregoś z nich szukać" - powiedział aktor.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Arkadiusz Jakubik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy