Arkadiusz Jakubik planuje założenie zespołu disco polo?
W najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego pod roboczym tytułem „Wesele 2”, do którego zdjęcia właśnie trwają, Arkadiusz Jakubik został obsadzony w roli wokalisty zespołu disco polo, a także wodzireja występującego na weselu. Przy okazji tego projektu aktorowi zaświtał w głowie pomysł, by założyć prawdziwą kapelę weselną, bo dzięki temu miałby pewne źródło dochodu w trudnym dla świata kultury czasie pandemii.
"Na planie filmowym z wielkim powodzeniem wykonujemy discopolowe przebojowe w aranżacji mojego przyjaciela Olafa Deriglasoffa. Moimi towarzyszami w zespole są Adrian Zaremba i Wasyl Wasylyk. Członkowie ekipy mówią na nas 'Wołyniacy', bo wszyscy graliśmy partnerów, których miała bohaterka kreowana przez Michalinę Łabacz w 'Wołyniu'. Zresztą ona jest panną młodą w 'Weselu 2' i to dla niej śpiewamy piosenki" - opowiada PAP Life Arkadiusz Jakubik.
Inną ciekawostką jest to, że aktor ma w swoim nowym filmie doczepiony tupecik z burzą kręconych włosów.
"Wraz z Olafem zacząłem się zastanawiać, trochę z przymrużeniem oka, czy po skończeniu zdjęć do filmu Wojtka Smarzowskiego nie założyć prawdziwego zespołu disco polo, który występowałby na weselach" - zdradza aktor. Stoją za tym bardzo praktyczne przesłanki.
"W tych trudnych czasach, kiedy nie wiadomo, co będzie z teatrami, kinami, z koncertami, ten biznes mógłby się sprawdzić, bo wesela będą zawsze. Mieszkam na wsi pod Warszawą i 250 metrów ode mnie jest dom weselny 'Maria'. Moglibyśmy udać się do jego włodarzy i zostawić płytę z naszymi 'przebojami'" - Jakubik opowiada o swojej wizji.
Zespół może okazać się też przedsięwzięciem rodzinnym. "Moja żona chce bardzo się wkręcić do naszego składu. Powiedziała, że będzie śpiewać chórki, no i się nad tym poważnie zastanawiamy. Jak tylko kupię jej odpowiednio krótką sukienkę z cekinów, to pewnie dostanie angaż do naszego zespołu" - śmieje się aktor. Jakubik ma już nazwę dla tego zespołu - Imperium.
Zanim jednak dokona muzycznej wolty, po zejściu z planu filmowego jest przede wszystkim rockmanem i liderem formacji Dr Misio. 9 października ukazał się kolejny album Jakubika i spółki - "Strach XXI wieku".
"Kiedy półtora roku temu, tuż po premierze mojego solowego albumu 'Szatan na Kabatach' przystąpiłem do pracy nad nową płytą Dr Misio, nie miałem zielonego pojęcia jak ta podróż się zakończy. Najpierw pomyślałem, że to może jest ostatni moment dla mnie - znam przecież na pamięć swój PESEL, aby zrobić taką totalnie hardcorową płytę a la Rage Agaist The Machine. Ostatni moment, by zamienić się w mojego idola Zacka de la Rochę i powydzierać się na scenie. Ale jednak coś się zmieniło w mojej głowie i stanęło na tym, że ten album stał się dla mnie powrotem do korzeni, do lat 80., do muzyki z festiwalu w Jarocinie, do punk rocka, na którym się wychowałem, z którym zawsze było mi po drodze. Poszedłem za pomysłem producenta płyty Kuby Galińskiego, żeby uzupełnić instrumentarium Dr Misio o saksofon, taki o starym Tiltowym brzmieniu" - Jakubik zarysowuje muzyczny charakter płyty.
W sytuacji gdy na świecie zaostrza się pandemia koronawirusa, album o tytule "Strach XXI wieku" wydaje się wręcz profetyczny. "Nie chcę zajmować miejsca pracy wróżbity Macieja. Broń boże! - zapewnia Jakubik. - To faktycznie totalny zbieg okoliczności, że płyta Dr Misio nagle jest odbierana z zupełnie innej pandemicznej perspektywy. Prawda jest taka, że pracę nad tą płytą skończyliśmy pod koniec 2019 r., kiedy nikt nie miał zielonego pojęcia, jak będzie wyglądał 2020 r. W rzeczywistości te wszystkie lęki, fobie, które próbowałem oswoić w naszych piosenkach dotyczą zupełnie innych kwestii. No, ale muzyka ma to do siebie, że wraz z nowym kontekstem dostaje kolejne życie".