Reklama

Arcydzieło czy gniot? Widzowie są podzieleni, reżyser... zadowolony

Od piątku 20 stycznia w polskich kinach będzie można zobaczyć najnowszy film Damiena Chazelle’a pod tytułem "Babilon". To widowisko o początkach kina dźwiękowego z Bradem Pittem i Margot Robbie w rolach głównych w Stanach wyświetlane jest już od kilku tygodni i wyraźnie dzieli widzów. Z tych sporów zadowolony jest Chazelle, bo jego zdaniem jednym z głównych zadań twórców kina jest właśnie to, by dzielić widzów.

Od piątku 20 stycznia w polskich kinach będzie można zobaczyć najnowszy film Damiena Chazelle’a pod tytułem "Babilon". To widowisko o początkach kina dźwiękowego z Bradem Pittem i Margot Robbie w rolach głównych w Stanach wyświetlane jest już od kilku tygodni i wyraźnie dzieli widzów. Z tych sporów zadowolony jest Chazelle, bo jego zdaniem jednym z głównych zadań twórców kina jest właśnie to, by dzielić widzów.
Damien Chazelle (P) z gwiazdą "Babilonu" Margot Robbie /Tim P. Whitby /Getty Images

Od momentu premiery "Babilon" w części recenzji określany jest mianem arcydzieła, w innych nazywany jest klapą. Dla Damiena Chazelle’a taka rozbieżność opinii to nowa sytuacja. Od czasu jego głośnego debiutu, filmu "Whiplash", kolejne wyreżyserowane przez niego filmy były zgodnie uznawane przez krytyków za dobre, wartościowe kino. Tym razem jest inaczej. Film zbiera skrajne opinie nie tylko wśród recenzentów, ale też wśród widzów. W parze z tymi skrajnymi ocenami idzie też słaby wynik w box-office. Nakręcony za 80 milionów dolarów film zarobił do tej pory zaledwie niecałe 15 milionów.

Reklama

Daniel Chazelle wiedział, że "Babilon" podzieli widzów

Reżysera ta rozbieżność ocen nie martwi. "Dobrze jest mieć coś, co stymuluje rozmowy, debaty oraz skutkuje wieloma zażartymi opiniami po obu stronach. Wiedzieliśmy, że robimy film, który nastroszy piórka wielu osobom, a niektóre z nich wścieknie. I myślę, że to dobrze. Więcej filmów powinno wywoływać taki efekt" - powiedział Chazelle w rozmowie z portalem "Insider". Reżyser podkreślił jednak, że nie sprawdza reakcji na swoje filmy, gdy trafią już do kin. 

"Nie zwracam na to uwagi. To interesująca rzecz, gdy tworzysz film, a potem go skończysz i staje się on dostępny dla krytyków, widzów, dla wszystkich. I każdy z nich będzie miał jakieś swoje zdanie na jego temat. I myślę, że wszystkie opinie są uzasadnione. W pewnym sensie film należy do świata. Nie wierzę w coś takiego jak wracanie do filmu po czasie i spekulowanie. Są filmowcy, którzy to robią i to dobrze. Myślę jednak, że filmy reprezentują konkretny moment w czasie i historii" - stwierdził.

Na zbierającym recenzje krytyków serwisie "Rotten Tomatoes" nowy film Chazelle’a ma obecnie jedynie 55 proc. pozytywnych recenzji. Biorąc pod uwagę widmo porażki finansowej, można pokusić się o stwierdzenie, że "Babilon" jest jednym z największych rozczarowań 2023 roku. Z drugiej strony, jak wylicza serwis "IMDb", na koncie filmu są już 23 nagrody filmowe i aż 125 nominacji do nich.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Babilon (2022) | Damien Chazelle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama