Reklama

Anna Samusionek: Problem z figurą

Anna Samusionek od kilkunastu lat nie je mięsa, unika też ryb. Aktorka podkreśla, że lubi gotować, a kuchnia wege bardziej uruchamia wyobraźnię. Przyznaje też, że - choć dba o formę - często miewa chwile słabości, dlatego desery stara się robić w wersji fit.

Anna Samusionek od kilkunastu lat nie je mięsa, unika też ryb. Aktorka podkreśla, że lubi gotować, a kuchnia wege bardziej uruchamia wyobraźnię. Przyznaje też, że - choć dba o formę - często miewa chwile słabości, dlatego desery stara się robić w wersji fit.
Anna Samusionek /AKPA

Co pchnęło panią do przejścia na wegetarianizm?

Anna Samusionek: - Rzeczywiście, jestem wegetarianką - nie jadam nawet ryb. Natomiast nie jestem z tych osób, które mówią, że czegoś nie tkną, bo to leżało koło mięsa albo ryby... Także przesadnie nie wybrzydzam. Pierwotnie zostaliśmy stworzeni do niejedzenia mięsa, więc zakładam, że ten, kto nas stworzył, najlepiej wie, co jest dla nas najlepsze. Spotkałam też wielu ludzi, silnych facetów, którzy nigdy w życiu nie mieli w swoich ustach mięsa.

- Dla mnie to przede wszystkim względy zdrowotne, bo jest mi lepiej, czuję się lżejsza. Poza tym kocham jeść, a wegetariańskich rzeczy mogę zjeść trochę więcej. Zwłaszcza, że mam problem, żeby utrzymać figurę... Takie jedzenie daje mi radochę, dużo lepsze samopoczucie, też więcej energii. Myślę, że i w wyglądzie to ma znaczenie, choć niektórzy mogą śmieć się z tego, że dieta zmienia wygląd - zmienia, bo poprawia się jakość skóry. Także to działa, mi pomaga.

Reklama

Choć dziś to raczej nie problem, czy kiedyś, jako wegetarianka, miewała pani problemy ze stołowaniem się na mieście?
- Kiedyś rzeczywiście tak. Nawet na planach zdjęciowych - pamiętam, że jak zaczynałam być wegetarianką, te kilkanaście lat temu - zawsze trzeba było zamawiać wegetariańskie menu. Dzisiaj absolutnie nie ma z tym problemu, wszystkie zupy są wege, zawsze jest opcja wegetariańska. Restauracje wychodzą naprzeciw wszelkim potrzebom, łącznie z uwzględnieniem diety bezglutenowej czy potrzeb osób nietolerujących laktozy. Jak kucharz jest dobry, to zawsze z tego, co ma, jest w stanie wyczarować też coś wegetariańskiego.

Bardziej eksperymentuje pani w kuchni odkąd została wege?

- Zawsze lubiłam gotować i zawsze to robiłam. Często też kombinowałam, aczkolwiek teraz rzeczywiście więcej. Lubię odwiedzać nowe miejsca, bo zawsze szukam dla siebie jakiś inspiracji. Oczywiście, nie jestem w stanie powtórzyć w domu pewnych rzeczy, ale jakieś nietypowe połączenia smaków, na które bym nie wpadła, zawsze z chęcią podpatruję. Przyzwyczailiśmy się, że na talerzu musi być kawałek mięsa, ziemniak, jakaś surówka. Kuchnia wegetariańska bardziej uruchamia wyobraźnię.

Pani popisowe danie?

- To zależy od pory roku, bo na każdą z nich jest co innego. W swoim repertuarze mam i makaron z warzywami, i risotto z zielonymi szparagami, zupy kremy albo pomidorową z kawałkami pomidorów z czerwoną soczewicą i mnóstwem bazylii.

Wspomniała pani, że uwielbia jeść, a dzięki wegetarianizmowi może pani pozwolić sobie na nieco więcej. Jak, poza dietą, dba pani o formę?

- Bez aktywności fizycznej umieram - biegam, kiedy tylko mogę. Mam to szczęście, że mieszkam blisko lasu, bo nie wyobrażam sobie biegania po betonie. Dosyć regularnie chodzę też na siłownię. Nie korzystam z maszyn, tylko robię ćwiczenia z trenerami, uczęszczam na zajęcia grupowe, np. crossfit. Lubię dynamiczne treningi - może być krótko, ale musi być intensywnie. Staram się też o płodozmian i czasem zamieniam to na zajęcia strechingowe albo te na zdrowy kręgosłup. Ruch fizyczny jest absolutnie niezbędnym elementem. Ktoś powiedział, że lepiej palić i uprawiać sport, niż nie palić i nie uprawiać sportu - nie jestem za paleniem papierosów, ale to też pokazuje, jak ważny jest ruch w naszym życiu.

Pytanie na deser - miewa pani chwile słabości?

- Mam ich całkiem sporo. Życie musi być przyjemne. Natomiast staram się robić desery w wersji fit, a więc używam mąki orkiszowej czy jaglanej, ksylitolu zamiast białego cukru albo słodzę mniej. Cukier zamieniam też na daktyle. W sezonie robię desery owocowe, np. lody z zamrożonych bananów i truskawek, nic więcej. Lubię słodkie i uważam, że ciągły reżim jest dla psychiki niezdrowy.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Anna Samusionek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy