"Każdy rok coś w nas zmienia, przynosi coś nowego. Ale ten rok rzeczywiście sprawił, że muszę pogodzić się z pewnymi sprawami, które i tak jeszcze pewnie przede mną" - napisała Anna Przybylska, kiedy wiedziała już jak bardzo jest chora. W poniedziałek, 5 października, mija rok od śmierci aktorki.
Anna Przybylska zmarła po długiej i ciężkiej chorobie 5 października 2014 roku. Miała niespełna 36 lat. Od 2013 roku zmagała się z rakiem trzustki.
Mija rok, a wpisów na oficjalnym profilu Anny Przybylskiej na Facebooku wciąż przybywa. Ludzie pamiętają i nie chcą zapomnieć...
"Jak odeszłaś z tego świata, czułam ogromny strach i pustkę i nie mogłam zrozumieć dlaczego. Twoja smierć mnie sparaliżowała. Nigdy Ciebie nie poznałam osobiście, a Twoje odejście, przeżyłam jakbyś była mi badzo bliską osobą. Dzisiaj sama odchodzę z tego świata, ale dalej żyje.... Próbuje żyć. Ty rownież nigdy sie nie podałaś i do końca walczyłaś o siebie i dla twoich bliskich. Juz dzisiaj wiem, ze nie wolno poddawać sie śmierci i trzeba żyć jakby jej nie było, bo i tak zapuka do drzwi w najbardziej niespodziewanym momencie. Dziękuje" - brzmi jeden z wzruszających wpisów, który parę tygodni temu pojawił się na Facebooku [pisownia oryginalna - red.].
"Zawsze tak radosna, lubiła pożartować, pełna optymizmu. Piękna, mądra kobieta, utalentowana. Teraz pewnie psoci w niebie" - brzmi inny wpis. "Mimo, że zbliża się rocznica jej odejścia, to nadal trudno mi w to uwierzyć: taka młoda, piękna i ciepła osoba odeszła tak przedwcześnie... Ania na zawsze zostanie w naszych sercach..." - kolejne słowa.
1 października, kilka dni przed pierwszą rocznicą śmierci Anny Przybylskiej, do ludzi, którzy wciąż pamiętają o Ani, swe słowa postanowiła skierować mama aktorki, Krystyna Przybylska. Oto fragmenty jej wpisu:
"Już niebawem, bo 5 października 2015 roku, minie rok od tragicznego dnia, w którym zgasło radosne i uśmiechnięte życie mojej córki Ani Przybylskiej. Ten dzień przed rokiem był najtragiczniejszym w mym dotychczasowym życiu, a każdy następny nie potrafił przynieść ukojenia w bólu matczynego serca. Prawie każdego dnia odwiedzałam cmentarz, gdzie już na wieczność spoczywa Ania. Praktycznie każda z tych wizyt była dla mnie miłym zaskoczeniem, gdyż dzień po dniu rosła liczba osób, które w hołdzie mojej córce postanowiły nawiedzić jej grób. (...) Liczba zniczy i kwiatów pozostawianych na przestrzeni mijającego roku to nie setki lecz tysiące. (...) To wszystko naprawdę wiele dla mnie znaczy i pomaga mi godzić się z jej odejściem.
Tych wszystkich, dla których żywą jest pamięć o Ani, pragnę zaprosić do wspólnego uczestniczenia we Mszy Świętej, która celebrowana będzie za jej duszę w dniu 5 października 2015 roku o godzinie 18:30 w kościele parafialnym Parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Gdyni przy ulicy Armii Krajowej 26.
Ponadto chciałabym przypomnieć, że już 10 października obchodzić będziemy Światowy Dzień Hospicjów i Opieki Paliatywnej, który w tym roku ma dla mnie wyjątkowo istotny wymiar ponieważ w jego ramach organizowany jest koncert dedykowany pamięci Anny Przybylskiej [11 października o godzinie 19:00 w gdyńskim klubie Atlantic - red.]. Jestem bardziej niż przekonana, że znacznie wartościowsze od wybrania się na koncert, będzie pochylenie się nad losem tych ludzi, których życie w bólu i cierpieniu chyli się ku końcowi, a którym hospicja pomagają w odbyciu tego ostatniego odcinka życiowej drogi. (...) Bądźmy sobie braćmi i pomóżmy innym odchodzić godnie.
Kocham Was aniołowie dobroci i składam Wam wyrazy najgłębszego szacunku / Krystyna Przybylska, 1 października 2015".
Aktorka związana była z piłkarzem Jarosławem Bieniukiem, razem doczekali się trójki dzieci: Oliwii, Szymona i Jana. Życiowy partner aktorki przez pół roku po śmierci Anny Przybylskiej nie wypowiadał się na temat śmierci ukochanej. Po kilku miesiącach milczenia udzielił tygodnikowi "Rewia" krótkiego, ale wzruszającego wywiadu. "Boli każda minuta bez niej. Nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo mi jej brakuje" - wspominał sportowiec.
Przy okazji, pierwszej rocznicy śmierci aktorki, Paweł Wilczak i Piotr Zelt opowiedzieli, jak zapamiętają Annę Przybylską.
"Nie znaliśmy się dobrze. Bardzo ją podziwiałem i ceniłem za talent, niezwykła urodę, za podejście do zawodu i uczciwość" - przyznał Zelt. "To bardzo smutne i okropne co się wydarzyło. Trudno mi o tym mówić" - powiedział Wilczak. Piotr Zelt dodał na koniec: "Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim. Ania będzie żyć jeszcze bardzo długo".
Nie tak dawno aktorkę wspominał również Paweł Małaszyński, który wystąpił z Anną Przybylską w filmie "Sęp". "Życie jest nie fair absolutnie w tym przypadku. Ciężko mi jest o tym mówić, dlatego że bardzo gdzieś to wewnętrznie, prywatnie przeżyłem i bardzo często o Ani myślę patrząc na moje dzieci. Nie wiem dlaczego. Była taką fenomenalną iskierką, takich osób na swojej drodze spotyka się bardzo bardzo rzadko - tak pozytywnie nastawiona do życia i tak kochała swoje dzieci, całą rodzinę. To była osoba, która uwielbiała życie, uwielbiała uśmiech i wszystko widziała tylko w pozytywnych kolorach" - powiedział aktor w wywiadzie dla programu "Republika Gwiazd" w TV Republika.
Anna Przybylska urodziła się w Gdyni 26 grudnia 1978 roku. W tym mieście uczyła się i wychowywała wraz z rodzeństwem. Zawsze chciała być aktorką i jako nastolatka pojechała do Warszawy, gdzie trafiła na casting do filmu "Ciemna strona Wenus" Radosława Piwowarskiego. Reżyser natychmiast się nią zachwycił. Tak narodziła się gwiazda. Chwilę później Anna Przybylska znalazła się na planie serialu "Złotopolscy", który także reżyserował Piwowarski. Zagrała policjantkę Marylkę. Wówczas poznała ją cała Polska i natychmiast się w niej zakochała... Od tamtej pory Przybylska zagrała m.in. w takich filmach jak "Sezon na leszcza", "Kariera Nikosia Dyzmy", "Lekcje pana Kuki", "Złoty środek", "Bokser" oraz "Sęp".
Radosław Piwowarski, który współpracował z Anną Przybylską od początku jej kariery, cały czas nie może pogodzić się z jej śmiercią. Reżyser wyznał, że Ania nie otrzymywała ról na miarę swego wyjątkowego talentu i gdyby urodziła się w Ameryce, byłaby gwiazdą jak Julia Roberts... "Ludzie ją kochali" - stwierdził.
Rok 2013 przyniósł artystce nie tylko premierę jej ostatniego filmu "Bilet na Księżyc". Pod koniec lipca w mediach pojawiła się informacja o tym, że Anna Przybylska choruje na nowotwór. W sierpniu 2013 roku trafiła do szpitala z powodu wykrycia guza trzustki. Przeszła skomplikowaną operację. Nie planowała publicznie opowiadać o swojej chorobie, jednak plotkarskie media jej nie oszczędzały. W lipcu 2014 roku pojawił się na jednym z portali wpis o śmierci Anny Przybylskiej. Fałszywa informacja została co prawda szybko usunięta, wydawca przeprosił aktorkę, ale niesmak pozostał. Opinia publiczna była oburzona całą sytuacją. Aktorka kilka tygodni po tym incydencie zmarła.
"Z trudnym do wyrażenia bólem w sercu pragnę zawiadomić, że w dniu 5 października 2014 roku po ciężkiej walce z chorobą zmarła Anna Przybylska. Odeszła w spokoju, w gronie najukochańszej rodziny. W imieniu rodziny i najbliższych proszę wszystkich o zrozumienie i uszanowanie prywatności tych, dla których od dziś tak wiele się zmieniło..." - taki komunikat pojawił się przed rokiem na oficjalnej stronie internetowej aktorki. 9 października 2014 roku w Gdyni odbył się pogrzeb Anny Przybylskiej. W okolicy kościoła przy ul. Świętojańskiej, w którym odprawiono mszę w intencji zmarłej, ułożono 4 tysiące białych róż. Na słupach ogłoszeniowych umieszczono banery z fotografią aktorki i napisem: "Będziemy o Tobie zawsze pamiętać". I ta pamięć trwa...