Anna Próchniak odnosi sukces za sukcesem. Zrobi karierę za granicą?
Ze sceną jest związana od dziecka. Początkowo planowała związać swoja przyszłość z baletem, ale z czasem zwróciła się ku aktorstwie. Popularność przyniosły jej role w "Mieście 44" oraz "Najlepszym". Dzisiaj Anna Próchniak niemal nie schodzi z planów filmowych.
Urodzona 22 grudnia 1988 roku Anna Próchniak od dziecka wiedziała, że przeznaczone jest jej życie na scenie. Miała zaledwie 8 lat, gdy po raz pierwszy wystąpiła przed widownią. Uczęszczała do szkoły baletowej i to właśnie z tańcem planowała związać swoje zawodowe życie. W czasie swojej kariery miała kilka kontuzji. Bojąc się, że kolejna przekreśli lata treningów, postanowiła zmienić zawód. W jednym z wywiadów wyznała, że nie widziała się w roli pedagoga, dlatego zdecydowała się na aktorstwo.
"Od swoich bardzo wczesnych lat chodziłam do prywatnej szkoły baletowej i chciałam moją drogę ukierunkować tanecznie. Potem dostałam się na nowo powstały Wydział Teatru Tańca, przy PWST w Krakowie. Na pierwszym roku zrozumiałam jednak, że ruch i taniec to dla mnie troszeczkę za mało, że chciałabym przekierowywać moją energię w nieco inne rejony. I tak wylądowałam w łódzkiej Filmówce" - mówiła w rozmowie z portalem Plejada.
Na scenie odnosiła duże sukcesy. Szczególnie udany okazał się jej występ w spektaklu "Marzenie Nataszy" w warszawskim Teatrze Powszechnym. W 2012 roku wspólnie z partnerującą jej Joanną Osydą otrzymała za niego nagrodę za najlepszy duet aktorski podczas VI Międzynarodowego Festiwalu Współczesnej Dramaturgii Kolada Plays. Rok później obroniła dyplom z aktorstwa.
Przed kamerą zaczęła występować jeszcze na studiach, początkowo były to etiudy studenckie. Z czasem pojawiała się w coraz większych produkcjach. Swoją pierwszą rolę w fabule zagrała w "Bez wstydu" Filipa Marczewskiego (2012). Wcieliła się w romską dziewczynę, która zakochuje się w granym przez Macieja Kościukiewicza głównym bohaterze filmu.
Rozpoznawalność zyskała po filmie "Miasto 44", w którym zagrała obok m.in. Zofii Wichłacz, Józefa Pawłowskiego czy Maurycego Popiela. Jej bohaterka była koleżanką z podwórka Stefana, głównego bohatera filmu. Skrycie w nim zakochana dołącza do oddziału, biorącego udział w Powstaniu Warszawskim. Za rolę Kamy otrzymała nagrodę Wschodzącej Gwiazdy Elle podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni w 2014 roku. Po sukcesie filmu Próchniak zaczęła otrzymywać wiele propozycji. W jednym z wywiadów przyznała, że była wtedy bliska zaszufladkowania.
"Później pojawiło się wiele propozycji ról bardzo emocjonalnych bohaterek, które przeżywają trudne momenty. Stałam się swego rodzaju specjalistką od traumy i tragedii [śmiech] Potem miałam to szczęście, że dostawałam bardzo różnorodne role i spotykałam reżyserów z Polski i zagranicy, którzy dawali mi możliwość się zmieniać. To jest dla mnie najcenniejsze. Gdybym grała cały czas podobne postacie, strasznie bym się nudziła" - mówiła Anna Próchniak.
Aktorka często powtarza, że ważna jest dla niej różnorodność. Od swojej przełomowej roli miała okazję zagrać wiele ciekawych ról. Można było ją zobaczyć m.in. w "Najlepszym", "Niewinnych", "Behawioryście", "Belle Epoque", "Votum nieufności". Obecnie pracuje nad międzynarodową produkcją, która jest ekranizacją książki "Tatuażysta z Auschwitz". Próchniak została obsadzona w roli Gity Furman, ukochanej głównego bohatera serialu. "Rola Gity to jedno z największych wyróżnień w mojej dotychczasowej karierze, a również przejmujące doświadczenie. Wiem, że nie będzie to łatwa historia do opowiedzenia, ale będę ją traktować z największym szacunkiem" - zapewnia aktorka.
Nie jest to jej pierwszy występ w zagranicznej produkcji. Jej pierwszą międzynarodową produkcją była polsko-francuska koprodukcja "Niewinne". Później zagrała m.in. w thrillerze "Vargur"/ "Vultures" Borkura Sightorssona, filmie "Oleg", Jurisa Kursietisa czy serialu BBC "Baptiste".
Anna Próchniak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zawód aktora bywa nieprzewidywalny i nawet najpopularniejszy artysta może zostać bez pracy. O czym wielu twórców przekonało się podczas pandemii. "To sinusoida sukcesów i porażek, wieczna rywalizacja. Wysoka poprzeczka od pierwszego roku szkoły aktorskiej. Cały czas czujesz się, jakbyś był trochę na ringu bokserskim. I nigdy nie wiesz, kto lub co z drugiej strony tego ringu się pojawi" - mówiła w Plejadzie.
"Doskonale rozumiem dwoistość tego zawodu, to, że po prostu nie da się zawsze być najlepszym, do wszystkiego pasować i każdego uszczęśliwić. Jednak to, że czasem nie ma propozycji i jest to kompletnie od ciebie niezależne, bywa obezwładniające. Zwłaszcza kiedy nic nie możesz zrobić, nie możesz postarać się bardziej. Po prostu w ten zawód wpisane są i okresy bardzo intensywnej pracy, i czas przestoju". Na szczęście, wszystko wskazuje na to, że aktorka nie musi się na razie martwić o przyszłość.