Reklama

Anna Paquin: Ostra mamuśka

Najnowszy film z udziałem Anny Paquin to klasyczny przykład dzieła zrodzonego z pasji.

Skok na głęboką wodę

Mowa o dramacie "Free Ride", wyprodukowanym przez samą aktorkę. Zaledwie trzy tygodnie na poczynienie niezbędnych przygotowań, całe 24 dni zdjęciowe, napięty budżet - tak w skrócie prezentuje się dossier pierwszego projektu firmowanego przez studio producenckie C.A.S.M., które 31-letnia Paquin prowadzi wspólnie ze swoim mężem i partnerem z planu "Czystej krwi", Stephenem Moyerem.

- Wszystko potoczyło się błyskawicznie - wspomina laureatka Oscara. - Nadzorujemy obecnie kilka innych projektów znajdujących się na różnych etapach zaawansowania - w tym konkretnym przypadku zaczęło się jednak od tego, że Stephenowi zaproponowano jedną z głównych ról w tym filmie. Odmówił, ale za to pokazał scenariusz mnie. Jak widać, dobrze się stało, bo powierzono mi zagranie Christiny, głównej bohaterki. Wtedy zdecydowaliśmy, że podejmiemy się również wyprodukowania obrazu.

Reklama

Było to zadanie na granicy niemożliwego, z którego musieliśmy się wywiązać w bardzo krótkim czasie, jaki mieliśmy do dyspozycji między pierwszą lekturą scenariusza a naszym powrotem na plan "Czystej krwi". Można więc powiedzieć, że skoczyliśmy na głęboką wodę, ale zrobiliśmy to razem. Tak zresztą przedstawia się cała historia naszego związku. Ani przez chwilę nie zastanawialiśmy się nad tym, czy podjęliśmy słuszną decyzję.

Akcja "Free Ride" rozgrywa się w latach 70. ubiegłego wieku, na słonecznej Florydzie. Grana przez Paquin Christina to samotna matka dwóch córek - 13-letniej M.J. (Liana Liberato) i 7-letniej Shell (Ava Acres) - starająca się ułożyć sobie życie od nowa po wyzwoleniu się z toksycznego związku. Chcąc zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci, daje się wciągnąć w świat handlu narkotykami. Uczestnictwo w przemycie i wyuzdanych imprezach sprawia, że pieniądze zaczynają płynąć do niej szerokim strumieniem. Dobra passa nie może jednak trwać wiecznie...

Mama-dilerka

Scenariusz "Free Ride" to dzieło Shany Betz, która również wyreżyserowała film. Betz czerpała z własnych doświadczeń. Shell, młodsza córka Christiny, to w istocie ona sama.

- Christina nie jest typową bohaterką - mówi Paquin. - Nie ma nic: ani wykształcenia, ani pieniędzy. Ma za to dwoje dzieci i zrobi wszystko, by zabezpieczyć ich byt; dać im to, czego ona sama nie dostała. Trudno nie kibicować tej kobiecie.

- Do tego dochodzi jeszcze fakt, że cała ta historia została oparta na autentycznych wydarzeniach. Shana to filmowa Shell. Kiedy czytałam scenariusz, nie mogłam ani na chwilę przestać o tym myśleć.

Początkowo Christinie wiedzie się jako przemytniczce. Ten etap w jej życiu został pokazany w filmie w sposób wręcz atrakcyjny i urzekający. Ma pieniądze na rachunki. Spotyka przystojnego mężczyznę (Cam Gigandet). Czy wybór, jakiego dokonała, nie będzie miał żadnych przykrych konsekwencji? Czy Christina "dostanie za swoje"? Niektórzy widzowie mogą mieć mieszane uczucia, ale sama Paquin nie ma co do tego wątpliwości.

- Christina trafia przecież do więzienia, a jej córka cudem wychodzi cało z wypadku - mówi aktorka. - Życie dwukrotnie wymierza jej więc niezły policzek. A czy moją bohaterkę spotyka dostateczna kara? To chyba zależy od tego, w jaki sposób zapatrujemy się na to, co robi. Czy jest to rzeczywiście coś aż tak niewyobrażalnie strasznego? Na ten temat można mieć różne zdanie.

- Nie usprawiedliwiam bynajmniej samotnych rodziców, którzy angażują się w przemyt narkotyków, ani też nie jestem zwolenniczką takich życiowych wyborów. Christina na pewno nie chciała, żeby tak potoczyły się jej losy. Nikt nie chciałby dla siebie takiego scenariusza. Nie miała jednak żadnej innej opcji - a przynajmniej nie potrafiła jej dostrzec. Starała się ze wszystkich sił zapewnić swoim dzieciom dobrą przyszłość. Nie należy być dla niej zbyt surowym. (...) - podsumowuje gwiazda.

Kończy z "Czystą krwią"

Paquin i jej mąż rozpoczynają właśnie zdjęcia do siódmego i ostatniego sezonu "Czystej krwi". Aktorka gra główną postać serii, obdarzoną darem czytania ludzkich myśli - kelnerkę Sookie Stackhouse, a Moyer - wampira Billa Comptona. Moja rozmówczyni nie kryje, że z żalem rozstaje się z telewizyjną adaptacją książek Charlaine Harris i światem, w którym ludzie i wampiry żyją obok siebie.

- To była cudowna przygoda i nadzwyczajne doświadczenie, zarówno w wymiarze osobistym, jak i zawodowym; zwłaszcza, jeśli chodzi o ludzi, których dane mi było poznać dzięki temu serialowi i którzy są teraz częścią mojego życia - mówi aktorka.

- I nie mam tutaj na myśli wyłącznie mojego męża, ale całą tę wielką rodzinę, którą się staliśmy. Wszyscy członkowie obsady i ekipy realizatorskiej od początku wspierali się i troszczyli o siebie nawzajem. Pracujemy niewyobrażalnie ciężko, w morderczym wymiarze godzin - a mimo to wciąż wracamy na plan. Panuje tam cudowna atmosfera - przekonuje Paquiun.

- Nic dziwnego, że będzie nam bardzo smutno, kiedy już wszyscy będziemy musieli się rozejść - każdy w swoją stronę. Mam jednak nadzieję, że wielu z nas będzie dane znów się spotkać. Ja osobiście chciałabym, żeby ci ludzie uczestniczyli w każdym projekcie, w którym ja sama będę brała udział - podsumowuje.

A jak Anna Paquin chciałaby zakończyć historię swojej bohaterki? - Szczerze mówiąc, nie mam na ten temat zdania - wyznaje aktorka. - Nie dlatego, że mnie to nie obchodzi - po prostu różne osoby dzielą się ze mną różnymi pomysłami w tym względzie. Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. Rzecz jasna, ostatecznie będziemy musieli się na coś zdecydować. Wiem, że nie wszystkim podobało się to, jak Charlaine Harris pożegnała się z Sookie. Cóż, trudno. Nie da się uszczęśliwić każdego z osobna.

Wiele nowych drzwi

"Czysta krew" otworzyła przed Anną Paquin wiele nowych drzwi. Brzmi to dość paradoksalnie, zważywszy na fakt, że aktorka w wieku 11 lat odebrała Oscara za najlepszą rolę drugoplanową w "Fortepianie" (1993). Później jednak przez wiele lat musiała walczyć o swoje miejsce w przemyśle filmowym. Nie bez znaczenia był tutaj jej dziewczęcy wygląd, który nie przysparzał jej propozycji "dorosłych" ról.

Teraz Paquin musi jedynie zdecydować, przez które ze wspomnianych drzwi chce przejść. Na razie wie tylko tyle, że nie chce robić żadnych długoterminowych planów. Wiosną zobaczymy ją na ekranach w "X-Men: Przeszłości, która nadejdzie", gdzie ponownie wcieli się w Rogue. A później?


- Na pewno będziemy aktywnie działać na niwie producenckiej - zdradza. - Kilka rzeczy już się kroi: chcemy przenieść na ekran pewną książkę, przy czym tym razem chciałabym sama stanąć za kamerą. Później przyjdzie pewnie czas na krótki odpoczynek - a może i nie.

- Chodzi o to, że w życiu nie da się przewidzieć, kiedy akurat coś się "zadzieje". Kiedy pojawił się projekt pod hasłem "Free Ride", też mieliśmy akurat odpoczywać. Nie planowaliśmy nakręcić filmu w 20 dni, na chwilę przed powrotem na plan "Czystej krwi". Potem jednak okazało się, że jakoś znaleźliśmy na to czas. Trudno jest tak po prostu odrzucić nadarzającą się okazję. Nie ma przecież gwarancji, że za sześć miesięcy dana propozycja wciąż będzie aktualna - tłumaczy artystka.

- Kto może przewidzieć, co przyniesie nam tegoroczne lato? Wiem natomiast jedno: na pewno chciałabym znaleźć czas dla moich najbliższych. Nie chciałabym znów zarywać nocy i grać umazana krwią! Jeśli uda mi się tego uniknąć, to będę zadowolona - przyznaje Anna Paquin.

© 2013 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Anna Paquin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy