Reklama

Anna Kendrick: Nigdy niczego się nie bała!

Anna Kendrick ("Tajemnice lasu", "Pitch Perfect 2", "Saga: Zmierzch") w ciągu ostatnich trzech lat zagrała w piętnastu filmach - i doskonale poznała niecne zagrywki współczesnych mediów, którym coraz częściej nie wystarcza już wciąganie znanych rozmówców w słowne gierki.

Magazyn "Marie Claire" poprosił ją kiedyś o to, by... upiła się w trakcie wywiadu. Zgodziła się. A nie dalej jak w styczniu tego roku rozmawiała z wysłannikiem czasopisma "Nylon", wisząc na trapezie. Kiedy więc 29-letnia gwiazda przybyła na spotkanie ze mną do słynnej restauracji 101 Coffee Shop w Los Angeles, by porozmawiać o swoim najnowszym filmie - muzycznej komedii "Pitch Perfect 2" - uznałem, że z czystym sumieniem mogę zaproponować jej, by na każde pytanie odpowiadała śpiewająco, posiłkując się tekstami znanych przebojów.

Kendrick, jak zawsze skłonna do współpracy, zgodziła się na to od razu. Co sobie myśli, kiedy w imię promocji filmu ze swoim udziałem musi odpowiadać na wszystkie te dziwne pytania na granicy dobrego smaku?

Reklama

Potrafi zaskoczyć

Moja rozmówczyni bez wahania wyśpiewała refren przeboju Destiny's Child, nie opuszczając ani jednej nuty: "Przetrwałam! Nie poddam się! Nie przestanę! Będę się starać jeszcze bardziej!".

I taka właśnie jest Anna Kendrick: błyskotliwa, muzykalna, z radością spełniająca życzenia innych, potrafiąca zaskakiwać - po prostu fajna dziewczyna w każdym calu.

"Nigdy niczego się nie bała" - tak o swojej siostrze napisał mi w mailu Michael Cooke Kendrick, starszy brat aktorki. Na dowód przytoczył pewną historię, która wydarzyła się na początku lat 90. On i 8-letnia wówczas Anna spędzali rodzinne wakacje w stanie Maine. Któregoś wieczoru przyszła gwiazda wprawiła w osłupienie wszystkich wczasowiczów przebywających w kurorcie: nieoczekiwanie zaśpiewała pełną piersią szlagier "Tomorrow" z musicalu "Annie". "Nie wyglądała na swój wiek. Wszyscy spodziewali się po takim szkrabie raczej jakiejś przedszkolnej rymowanki" - dodał Michael.

Dziś nikt już nie lekceważy Anny Kendrick. W wieku 12 lat została nominowana do nagrody Tony dla najlepszej aktorki drugoplanowej w musicalu za występ w "High Society" (1998). Jako 24-latka znalazła się już natomiast w gronie nominowanych do Oscara. Wyróżnienie to zawdzięczała roli nader ambitnej korporacyjnej nowicjuszki w filmie "W chmurach" (2009). Kendrick ma również na koncie udział w kasowej Sadze "Zmierzch", w kilku produkcjach niezależnych (m.in. "Kumple od kufla"), w thrillerze "Bogowie ulicy" i, naturalnie, w musicalach - dwóch częściach "Pitch Perfect" i "Tajemnicach lasu".


Drobna, bo mierząca zaledwie 163 cm wzrostu aktorka zapisała się również w historii popkultury dzięki uczestnictwu w telewizyjnych formatach "The Bachelor" i "Lyp Sync Battle". Furorę zrobił także jej występ w skeczu w programie "Saturday Night Live", w którym wcieliła się w syrenkę Ariel z animowanej baśni Disneya. Anna jest też twarzą odzieżowej marki Kate Spade, przygotowuje się do wydania zbioru satyrycznych esejów... a w zeszłym roku trafiła nawet na radiowe listy przebojów z singlem "Cups (Pitch Perfect's "When I'm Gone")".

- Jeśli się w tym wszystkim pogubiłeś, to spieszę z zapewnieniem, że naprawdę nie buduję swojej kariery według jakiegoś planu - śmieje się Anna. - Po prostu chętnie przyjmuję propozycje, które sprawiłyby mi ogromną frajdę w czasach, kiedy byłam 15-latką. To moje jedyne kryterium.

Ptak bardzo rzadki

Gwiazda, która nie ma żadnej drobiazgowo nakreślonej strategii i uparcie się tego trzyma? To w Hollywood ptak bardzo rzadki. Kendrick - choć niewątpliwie ambitna - podczas spotkania twarzą w twarz robi wrażenie bardzo zwyczajnej dziewczyny. Do wspomnianej restauracji, w której zresztą mieliśmy wspólnie zjeść śniadanie, przyjechała sama, bez agenta. A także bez makijażu - za to w zwykłym T-shircie i dżinsach.

"Pitch Perfect 2" będzie z pewnością kolejnym mocnym punktem w jej CV. Znany nam doskonale z poprzedniej części damski chór uniwersytecki The Bellas tym razem zmierzy się w rywalizacji a-capella z niemiecką grupą Das Sound Machine. To pierwszy tak zwany letni hit box office'u z udziałem Kendrick: po ogromnym sukcesie pierwszego "Pitch Perfect" - który zarobił na całym świecie 113 mln USD, wypromował pełną przebojów ścieżkę dźwiękową i święcił triumfy na DVD - wytwórnia Universal Pictures postanowiła wystawić jego kontynuację w zawodach na najwyższym szczeblu, w jednej lidze z "Avengers: Czas Ultrona" i "Mad Max: Na drodze gniewu".

Pomysł nakręcenia "Pitch Perfect 2" - będącego po trosze "Menażerią" w kobiecym wydaniu, po trosze "Glee" w college'u, a po trosze "Dziewczynami z drużyny" - nie od razu przypadł Annie Kendrick do gustu. Jak mówi, na myśl przyszły jej od razu zrównane z ziemią przez krytyków "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość" i "Miss agent 2: Uzbrojona i urocza". - To naturalne, że byłam podenerwowana, bo sequele kultowych komedii rzadko kiedy się udają - tłumaczy.


Ostatecznie Kendrick zgodziła się ponownie wcielić w najbardziej trzeźwo myślącą z chórzystek. Beca jest przeciwwagą dla swoich rubasznych i hałaśliwych koleżanek, z Otyłą Amy na czele. Całe wyzwanie polegało na tym, by nie wpaść w pułapkę charakterystyczną dla wszystkich kontynuacji kinowych hitów, gdzie balon oczekiwań jest rozdęty do granic możliwości.

- Tym razem o wiele mocniej dało się odczuć działanie machiny promocyjnej - mówi aktorka. - Mówiło się o lokowaniu produktów; o tym, ile płytowych edycji specjalnych uda się wyciągnąć ze ścieżki dźwiękowej; o choreografii...

Brat chwali ją za odwagę

Za kamerą stanęła Elizabeth Banks, odtwórczyni jednej z ról w filmie. Budżet "Pitch Perfect 2" wyniósł w przybliżeniu 29 milionów dolarów. To suma o 70 procent większa niż w przypadku oryginału. Kendrick zdradza, że równie często co z Banks konsultowała się też z reżyserem tego ostatniego, Jasonem Moore. Praktycznych wskazówek udzielała jej także scenarzystka obu części, Kay Cannon. - Regularnie wymienialiśmy maile. Byli moimi źródłami mądrości i inspiracji. Czasami wystarczyło samo to, by Kay przypomniała mi, że nasze bohaterki to osoby szukające swojego miejsca w życiu, i tak właśnie powinnam je traktować.

Brat gwiazdy chwali ją za odwagę - ale kto wie, czy to nie pewien rodzaj strachu motywuje Kendrick do pracy. Pomiędzy jednym łykiem herbaty a drugim, rozdając jednocześnie autografy z uprzejmym uśmiechem na twarzy, aktorka opowiada mi o swoim dzieciństwie w stanie Maine.

- Moja mama jest księgową, a tata - nauczycielem historii. Jeśli wywodzisz się z klasy średniej, to już zawsze będzie towarzyszyła ci obawa, że pewnego dnia możesz nie mieć z czego zapłacić rachunków. Nigdy nie zapominam o tym, że zawodu, który wykonuję, nie da się tak po prostu na pewien czas zawiesić na kołku i wrócić do niego, kiedy przyjdzie mi na to ochota. Wciąż pamiętam, jak nie udało mi się dostać nawet gościnnej rólki w serialu "Kochane kłopoty". Po prostu nie ma ludzi niezastąpionych.

Ale krytycy chyba się z nią nie zgadzają. Owszem, ma na koncie kilka fatalnych pomyłek - takich jak przedziwna komedia "Jak nie dać się przelecieć diabłu". Kendrick przyznaje, że nigdy nie miała ochoty oglądać tego "dzieła". Ale najczęściej okazuje się, że nikt inny oprócz niej nie mógł zagrać danej roli...

"Kendrick gra widowiskowo, ujmująco i szczerze, a kluczowe partie wyśpiewuje w sposób nienachalny i bez agresywnego epatowania swoimi możliwościami wokalnymi" - pisał w lutym Michael Phillips, recenzent "The Chicago Tribune", oceniając rolę Kendrick w musicalu "The Last Five Years".

To niezwykle rzadkie

Prawdą jest, że Hollywood nie narzeka na brak tak zwanych młodych i zdolnych aktorek. Dyrektorzy castingów zgodnie podkreślają jednak, iż siła Kendrick leży w tym, że - co niezwykle rzadkie - wzbudza ona sympatię zarówno widzów płci męskiej, jak i żeńskiej. Kobietom podoba się jej poczucie humoru, intelekt i pewność siebie. Mężczyźni z kolei postrzegają ją jako dziewczynę idealną: ładną, ale nie niedostępną; inteligentną, ale w pewnych okolicznościach zdolną wychylić do dna szklankę whiskey.

- Najbardziej zachwycające jest w niej to, że faktycznie jest taka, jak o niej mówią - wyznaje Jason Reitman, reżyser "W chmurach". - Ma zarówno talent komediowy, jak i dramatyczny. Fajnie się przebywa w jej towarzystwie: mówi szybko i zdecydowanie, jest świadoma własnej wartości... Po prostu równy z niej gość!

Brooks Barnes

© 2015 The New York Times

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy