Reklama

Andrzej Wajda o Tadeuszu Mazowieckim

"Odszedł od nas, ale zostanie w historii Polski" - powiedział Andrzej Wajda w imieniu swoim oraz żony Krystyny Zachwatowicz o zmarłym w poniedziałek, 28 października, Tadeuszu Mazowieckim.

"Tadeusza Mazowieckiego poznaliśmy z Krystyną Zachwatowicz już po strajku w Stoczni Gdańskiej w 80. roku. Kiedy zaczęły się te wszystkie trudności, kiedy władze komunistyczne nie realizowały zawartych umów sierpniowych. Zaczęły się rozmowy, dyskusje i narady, w których brał udział Tadeusz Mazowiecki, a my pilnie przysłuchiwaliśmy się temu, co on mówi. Był najbardziej doświadczonym politykiem" - mówił Wajda.

"Niezależnie od świadomości tego, jak wygląda polityka i czego można się spodziewać po komunistycznych władzach, Tadeusz Mazowiecki miał silne wsparcie Kościoła. Odgrywało to ważną rolę, otwierało nam różne miejsca, w których mogliśmy się spotykać i naradzać. Były tam podejmowane decyzje Solidarności, które potem były realizowane. W jakimś sensie stał się dla tych obrad człowiekiem niezastąpionym" - dodał reżyser.

Reklama

"Kiedy został pierwszym premierem w wolnej Polsce, wziął na siebie największy ciężar. Ciężar pierwszych przemian ekonomicznych i politycznych. Miał tego największą świadomość. Zasłabł na trybunie sejmowej, ponieważ rozumiał, że bierze na siebie ciężar nie do udźwignięcia. Podziwialiśmy tę świadomość" - opowiadał twórca "Ziemi obiecanej" i "Katynia".

"Tadeusz Mazowiecki potrafił też napisać to, co mówił, a to nie dotyczyło wszystkich, którzy brali udział w tych naradach. Przysłuchiwaliśmy się pilnie temu, co mówił, później czytaliśmy jego wypowiedzi. To wpływało na naszą świadomość. Wspieraliśmy Tadeusza Mazowieckiego, opieraliśmy się na jego zdaniu" - przekonywał artysta. - "Tadeusz Mazowiecki odgrywał tak ważną i istotną rolę w tym najbardziej krytycznym momencie, kiedy każdy nierozsądny krok mógł odwrócić bieg historii, który nas prowadził ku wolności".

"Odszedł od nas, ale zostanie w historii Polski i to miejsce, które mu się należy będzie na pewno uszanowane. Z największą uwagą będziemy śledzić to, jak zobaczą jego rolę historycy" - podsumował Andrzej Wajda.

"Z żadnym politykiem wolnej Polski tak naturalnie nie kojarzy się słowo 'służba' jak z panem Tadeuszem. Będziemy go pamiętali nie jako człowieka władzy, tylko jako człowieka służby" - mówił z kolei o pierwszym niekomunistycznym polskim premierze po II wojnie światowej Krzysztof Zanussi.

"To, jakie decyzje podjął, ile z nich było szczęśliwych, to drugorzędna sprawa w obliczu tego, że on rozumiał politykę jako służbę społeczną według najpiękniejszego wzoru postępowania, który można było odziedziczyć po minionych stuleciach" - dodał reżyser.

"Śmierć Tadeusza Mazowieckiego to dla mnie zamknięcie pewnej epoki. Co mnie najbardziej fascynowało w 1989 roku, to że zdecydowali się nami rządzić ludzie, którym głęboko ufaliśmy. Ludzie bez skazy. Cała ta ekipa, pod wodzą pana Mazowieckiego - prof. Krzysztof Skubiszewski, Iza Cywińska, Jacek Kuroń - to byli ludzie, którzy mieli u nas autorytet" - to natomiast słowa Jerzego Stuhra.

"Tadeusza Mazowieckiego cechowała oszczędność słowa. Czułem, że to, co on mówił, było już pięćdziesiąt razy przemyślane i jeszcze tak politycznie skonstruowane, by osiągnąć cel. Nałóżmy na to wrzaski dzisiejszych polityków - to są wrzaski. Jako aktor patrzyłem na Tadeusza Mazowieckiego i myślałem: 'Jaki to jest dar, że można mówić cicho i wszyscy cię słuchają!' - wyznał aktor i reżyser.

"Jemu zawsze chodziło o ten kraj. Wziął na siebie obowiązek, przyjął go, a nie miał natury ani temperamentu do tego, by być trybunem ludowym. On wziął na siebie obowiązek i jego współpracownicy też" - opowiadał o Tadeuszu Mazowieckim artysta.

Nie żyje Tadeusz Mazowiecki!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy