Reklama

Andrzej Munk: Mija 60 lat od jego tragicznej śmierci

Mija 60 lat od tragicznej śmierci wybitnego reżysera Andrzeja Munka, twórcy filmów "Eroica", "Zezowate szczęście" i "Pasażerka". Artysta zmarł tragicznie 20 września 1961 roku. "Drwił z przesady, konwenansów i hipokryzji, jednak nigdy nie zadrwił z człowieka" - pisał o nim krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.

Mija 60 lat od tragicznej śmierci wybitnego reżysera Andrzeja Munka, twórcy filmów "Eroica", "Zezowate szczęście" i "Pasażerka". Artysta zmarł tragicznie 20 września 1961 roku. "Drwił z przesady, konwenansów i hipokryzji, jednak nigdy nie zadrwił z człowieka" - pisał o nim krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.
Andrzej Munk zginął tragicznie tuż przed swoimi 40. urodzinami /Rights Managed / Mary Evans Picture Librar /Agencja FORUM

"Prowokacyjny racjonalizm. Obiektywizm, groteska, pasja, przekorna walka z anachronicznymi mitami narodowymi" - to według historyków kina cechy twórczości Andrzeja Munka.

"Drwił z przesady, konwenansów i hipokryzji, jednak nigdy nie zadrwił z człowieka. Zajaśniał na krótko - zginął w wypadku samochodowym w wieku 39 lat - ale jego filmy zostały z nami na zawsze. Podstawowym pytaniem, które prześladowało Munka w jego dojrzałej twórczości, było sakramentalne: 'Jak żyć?' " - pisał o Munku krytyk filmowy  Łukasz Maciejewski.

Twórczość Munka stanowiła polemikę z polskimi mitami, porównywalną z dziełami literackimi Witolda Gombrowicza, jednocześnie była głęboko osadzona w kontekście kultury polskiej. Był jednym z najbardziej wpływowych twórców "polskiej szkoły filmowej". Na dziełach Munka wzorowali się między innymi Kazimierz Kutz ("Krzyż Walecznych"), Krzysztof Kieślowski ("Personel", "Przypadek") oraz Marek Koterski ("Dom wariatów", "Dzień świra", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"). Od 1965 przyznawana jest nagroda jego imienia dla najlepszych debiutantów. W 2008 powstało Studio "Młodzi i Film" im. Andrzeja Munka działające przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich.

Reklama

Andrzej Munk - początki

Andrzej Munk urodził się 16 października 1921 roku w Krakowie. Jego wczesna młodość przypadła na lata okupacji niemieckiej, podczas której zmuszony był ukrywać się z powodu żydowskiego pochodzenia.

Brał udział w Powstaniu Warszawskim, potem jako robotnik pracował w Monopolu Tytoniowym w Mogile pod Krakowem i przy kolejce linowej na Kasprowy Wierch (był dozorcą kolejki i mieszkał w schronisku). Po wyzwoleniu powrócił do Warszawy i podjął studia na Wydziale Architektury na Politechnice, potem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

W 1947 roku rozpoczął naukę w łódzkiej "filmówce", którą ukończył w 1951 roku. Jego pierwszy film fabularny (wcześniej realizował dokumenty) to "Błękitny krzyż" (1955), będący rekonstrukcją akcji ratowniczej Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) podczas drugiej wojny światowej. W kolejnym filmie, dramacie psychologicznym "Człowiek na torze" (1956), Munk opowiedział historię doświadczonego maszynisty, którego zwolniono pod zarzutem sabotowania nowych metod pracy.

"Eroica" i "Zezowate szczęście"

"Eroica" (podtytuł: "Symfonia bohaterska w dwóch częściach", 1957) jest jednym z czołowych osiągnięć "polskiej szkoły filmowej". To swoisty rozrachunek z mitologizowaniem wojennej przeszłości Polski.

Film składa się z dwóch nowel. Część pierwsza opowiada o warszawskim cwaniaku, granym przez Edwarda Dziewońskiego "Dzidziusiu", który przypadkowo wciągnięty w Powstanie Warszawskie zdobywa się na czyn bohaterski, choć właściwie - niepotrzebny. Akcja części drugiej rozgrywa się w niemieckim oflagu; do legendy wśród polskich oficerów urasta tam rzekoma bohaterska ucieczka porucznika Zawistowskiego. Tylko najbardziej wtajemniczeni wiedzą, że porucznik wcale nie uciekł i cały czas jest w obozie - ukryty w przewodzie wentylacyjnym.

Komedię "Zezowate szczęście" (1960), zrealizowaną na podstawie scenariusza Jerzego Stefana Stawińskiego, krytycy nazwali "filozoficzną powiastką filmową". Film, w groteskowo-karykaturalnym ujęciu, przedstawia losy oportunisty, który w różnych warunkach, na przestrzeni wielu lat, usiłuje przypodobać się aktualnym władzom.

Grany przez Bogumiła Kobielę Jan Piszczyk, polski antybohater, pechowiec, swoich kolejnych bezkrytycznych "przemian" dokonuje zawsze za późno. Za wszelką cenę chce dostosować się do wymagań aktualnej sytuacji politycznej. Jednak, z różnych powodów, to mu się nie udaje. "'Zezowate szczęście' jest nie tylko opowieścią o dziejach oportunisty, ale również, a może głównie, o dziejach kraju, które ten oportunizm uwarunkowały" - pisał krytyk Aleksander Jackiewicz.

"Paseżerka" - ostatni film i tragiczna śmierć Munka

Ostatnim tytułem w dorobku Munka jest "Pasażerka" (1963), nad którą prace reżyser rozpoczął w 1961 roku. Fabułę "Pasażerki" oparto na wspomnieniach Niemki Lizy, byłej strażniczki w obozie koncentracyjnym. Pewnego dnia, podczas podróży statkiem, Liza zauważa na pokładzie kobietę, która przypomina jej kogoś z czasów obozowej przeszłości. Niemka podejrzewa, że ma przed oczami dumną więźniarkę Martę, na której wypróbowywała niegdyś esesmańskie metody "wychowawcze". Czy Marta wciąż żyje - zastanawia się zaniepokojona Liza.

Prace nad "Pasażerką" przerwała tragiczna śmierć reżysera. 20 września 1961 roku Andrzej Munk, w wieku 39 lat, zginął w wypadku samochodowym koło Łowicza. Munk, jadąc fiatem 600, zderzył się z ciężarówką i został ciężko ranny. Zgon reżysera stwierdzono o godzinie 23:00 w szpitalu w Łowiczu. Uroczysty pogrzeb odbył się trzy dni później, 23 września na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

Realizację filmu "Pasażerka" dokończył współpracownik Munka, Witold Lesiewicz. Premiera odbyła się w 1963 roku. Obraz zdobył Honorowe Wyróżnienie Jury i prestiżową nagrodę krytyków FIPRESCI na festiwalu w Cannes oraz nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Włoskich na festiwalu w Wenecji. Francuski reżyser Jean-Luc Godard powiedział, że to jedyny prawdziwy film o hitlerowskich obozach koncentracyjnych.

Pomimo przedwczesnej, tragicznej śmierci Andrzej Munk stał się jednym z najważniejszych twórców polskiego kina. Wielokrotnie podkreślał, że jego celem jest tworzenie filmów znajdujących kontakt z widownią. "Jeżeli film o wysokim poziomie artystycznym nie ma powodzenia, oznacza to, że jednak coś nie jest w porządku z tym filmem" - mówił.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Munk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy