Aktorka jak... wyrób czekoladopodobny
Katarzyna Herman zdradza, w jaki sposób uwiódł ją reżyser filmu "Kochaj i tańcz", jak wyobrażała sobie swoją pracę jako dziecko i dlaczego czuje się czasami, jak... wyrób czekoladopodobny.
Już w najbliższy piątek, 18 marca, na antenie TVN zobaczymy filmu "Kochaj i tańcz", w którym - poza Katarzyną Herman - zagrali Izabella Miko, Mateusz Damięcki, Katarzyna Figura, Wojciech Mecwaldowski, Krzysztof Globisz i Rafał Królikowski.
Film "Kochaj i tańcz", którego kinowa premiera odbyła się dwa lata temu, zapowiadano jako produkcję, jakiej w Polsce jeszcze nie mieliśmy...
- Jej plan wyglądał imponująco! Wspaniałe były układy taneczne, ale i rozwiązania techniczne.
Bo i reżyser, Bruce Parramore, jest światowcem, co miało z założenia wpłynąć na standard całego obrazu. Jak się Pani pracowało pod jego okiem?
- O, Bruce uwiódł mnie już na zdjęciach próbnych... swym tańcem. Wykonał ze mną taki pląs, po którym wiedziałam, że w życiu nie spotkam lepszego partnera! Na moim weselu też był królem parkietu. Jak on prowadzi...
Jako asystentka Kettlera, Monika, Pani bohaterka winna pozostawać niejako w cieniu mistrza, a jednak rzuca się w oczy, bo to postać konkretna i nietuzinkowa...
- Parafrazując tytuł, założyliśmy, że ma być kobietą, która musiała kiedyś stanąć przed dylematem - kochać czy tańczyć? Wybrała taniec, a właściwie miłość do tańca, i ta zastępuje jej wszystkie inne uczucia, stąd jej chłód i dystans do ludzi, co czyni ją wyniosłą i nieprzystępną. Dla mnie wcielanie się w tę postać to fajna, egzotyczna trochę przygoda, bo ja sama, prywatnie, jestem chyba jej przeciwieństwem.
Ale tańczyć Pani potrafi?
- Nie na tyle, by zdecydować się na udział w "Tańcu z gwiazdami".
Co Panią urzekło w aktorstwie?
- Ten zawód to spełnienie moich najwcześniejszych marzeń, tyle że wtedy, w wieku kilku lat, miałam dość mgliste wyobrażenie o nim. Wydawało mi się, że aktorki dostają codziennie kwiaty i czekoladki do garderoby...
A dostają?
- Nie! Niestety, żadnej biżuterii, żadnych futer. Za to często spotykam się z wyrazami sympatii, z komplementami.
Zdarza się, że porównują Panią wyglądem do Sophie Marceau...
- To wtedy, gdy miałam grzywkę. A w stylowej fryzurze z "Bożej podszewki" rozdawałam autografy jako Danuta Stenka... No cóż, w takich chwilach czuję się jak wyrób czekoladopodobny...
Podobno Pani wzorcem jest Danuta Szaflarska.
- Lubię patrzeć na piękne twarze, które coś przeżyły. Bo w pewnym wieku trzeba sobie na twarz zapracować. Też bym tak chciała.
Rozmawiała Jolanta Majewska- Machaj
Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!
Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień".